Nic nie trwa wiecznie
Polscy kibice są już zapewne myślami przy mistrzostwach świata, ale niemal równie ważną dla polskiej siatkówki imprezą będą przyszłoroczne mistrzostwa Europy rozgrywane za miedzą, gdyż wspólnie organizują je Czesi i Austriacy. Polska broni złotego medalu, więc eliminacjami tych mistrzostw głowy sobie nie zawracała. Tymczasem w ostatnich dniach zakończyły się kwalifikacje i poznaliśmy ostatnich trzech uczestników. I doczekaliśmy się wielkich sensacji. W tych mistrzostwach nie zagrają Holendrzy i Hiszpanie, zespoły które w minionych latach odegrały w historii zmagań o tytuł mistrza Starego Kontynentu ogromne role.
Brak Hiszpanii w 16 drużyn europejskich to niebywała sensacja, jeśli przypomnieć, że trzy lata temu ten zespół odbierał złote medale mistrzostw po fenomenalnej grze w finale w Moskwie przeciwko gospodarzom. Smaczku całej historii dodaje fakt, że drużynę z Półwyspu Iberyjskiego prowadzi jeden z najwybitniejszych trenerów w historii siatkówki sam Julio Velasco. Takiej klęski wielki Julio jeszcze w swej długiej karierze nie poniósł.
Hiszpanii sukcesów w grach zespołowych zazdrości cała Europa. Piłkarze zdobyli w 2008 r. mistrzostwo Europy, a teraz i świata. Koszykarze byli mistrzami świata w 2006 r. i Europy rok temu w Polsce. Piłkarze ręczni zdobyli mistrzostwo świata w 2005 r. i wicemistrzostwo olimpijskie w Pekinie. Hokeiści na trawie mistrzostwo Europy w 2005 i wicemistrzostwo olimpijskie w 2008 r. I siatkarze, którzy w stylu budzącym podziw wygrali te pamiętne mistrzostwa Europy w 2007 dołożyli swój medal. Niesamowita liczba sukcesów! Teraz jednak Hiszpanie przeżywają gorsze chwile. Koszykarze ponieśli klęskę w niedawnych MŚ, piłkarzy ręcznych w ME rozbiła kadra Bogdana Wenty, a teraz wielką klęskę ponieśli siatkarze.
Velasco po nieudanych mistrzostwach Europy przed rokiem zrezygnował z największych gwiazd hiszpańskiej siatkówki. Nie grają obecnie bracia Falasca, de la Fuente, Molto, Pascual i inni którzy z Anastasim wygrywali mistrzostwa Europy. Teraz w barażach pozbawiona gwiazd Hiszpania nie dała rady Belgii, co spowodowało iż w Hiszpanii na politykę kadrową Velasco sypie się krytyka.
Równie wielką sensacją, a może i większą jest przegrana w barażach Holandii z Estonią. Holendrzy od 1983 r. zawsze byli obecni w finałach ME, tytuł wywalczyli w 1997 r. i zdobyli wiele innych medali. W tym roku w Lidze Światowej wygrywali po kapitalnej grze nawet z Brazylią! Tymczasem rozbiła ich drużyna na którą nikt nie liczył i bez żadnych sukcesów na koncie. Trenerem Holendrów jest fenomenalny niegdyś rozgrywający Peter Blange i wiązano z jego pracą ogromne nadzieje. Wygląda na to, że „pomarańczowi” na kilka lat mogą wypaść z siatkarskich salonów.
Hiszpanię i Holandię zobaczymy na arenach mistrzostw świata i chyba sukcesów wróżyć im tam nie można. A to pewnie będzie oznaczać dymisję dla Velasco i Blange’a.
Odpadła z mistrzostw także Grecja, która przegrała baraż z Turcją, a jeszcze parę lat temu była przecież o krok od olimpijskiego półfinału (pamiętny mecz z USA w Atenach!). Z naszego punktu widzenia ubyli nam więc w walce o obronę tytułu trzej groźni rywale. Z Hiszpanią przecież na tych szczęśliwych dla nas mistrzostwach Europy przed rokiem wygraliśmy „cudem” w tie-breaku broniąc meczbola.
Cała ta historia Hiszpanów, Greków czy Holendrów to też jednak przestroga dla innych drużyn, pokazująca jak łatwo w spaść z piedestału w niebyt. Nic nie trwa wiecznie i dlatego trzeba myśleć nie tylko o teraźniejszości, ale również o tym co będzie za kilka lat, a w tych krajach zachłystując się sukcesami w pewnym momencie tego zabrakło. Na szczęście w Polsce chyba takiego tematu nie ma. Oprócz najlepszych graczy w naszym kraju jest ogromna rzesza niezwykle utalentowanej młodzieży, która z biegiem lat powinna łagodnie „przejąć pałeczkę” z rąk naszych dzisiejszych medalistów.
Krzysztof Mecner
Powrót do listy