NIE BĘDĄ DROŻSI
ZDANIEM WETERANA
NIE BĘDĄ DROŻSI
START naszych kobiecych zespołów w rozgrywkach europejskich pucharów dość nietypowy. Poniżej oczekiwań spisały się renomowane drużyny, Bielsko i Muszynianka, mające w szeregach większość kadry. Były wprawdzie w Lidze Mistrzyń dobre mecze ale też i katastrofy. Niezgorzej grywała w Pucharze CEV rozwojowa Dąbrowa a jedyną drużyną, która dotarła do Finału Czterech była młoda, grająca jeszcze bardzo nierówno, ale rokująca dobrą przyszłość – Gwardia Wrocław. Pewien komentator, tak chyba zakochany we wrocławiankach umieścił je (aż mi się nie chce wierzyć, może się przesłyszałem) w gronie czterech najlepszych europejskich zespołów a do tego im kawałeczek drogi, bo Challenge Cup to trzecia kategoria pucharów. Ja go nazywam Turniejem Pocieszenia choć finał w niezłej obsadzie. Prawo startu w Challenge wrocławianki, które grały wpierw w CEV, otrzymały po porażkach z Rabitą z Baku. W Challenge, wyeliminowały dwoma setami inną drużynę z Azerbejdżanu, Dynamo Baku, co było już liczącym się w historii klubu osiągnięciem, potem zrobiły swoje eliminując drużyny z Białorusi i Szwajcarii. Pierwszy mecz w finale z Drezdnerem SC niestety fatalny, o 3 miejsce z Galatasaray po niezłym, ale kolejnym przegranym drugim secie - w trzecim 0:10 i 13:25. Bez komentarza!
* * *
JEST takie porzekadło o pieniądzach, które prawdziwego szczęścia nie dają. Być może, ale bardzo bym chciał to wypróbować, jako, że w swoim dość długim przecie żywocie nie miałem na to okazji, bo po prostu zabrakło dukatów. Czy to się komu podoba czy nie kasa odgrywa jednak dziś także w sporcie wielką rolę, jaką, nie trzeba chyba tłumaczyć, bo sumy transferów i inne wydatki klubów przenikają do opinii, świadcząc o mocy sponsorów. Gorącym tematem była ostatnio sprawa ewentualnego powiększenia PlusLigi siatkarzy z 10 do 12 zespołów. Rozważano wiele za i przeciw, za były m.in. argumenty o większej popularyzacji siatkówki w terenie, przeciw o rozwodnieniu ligi, obniżeniu jej poziomu i tak dalej i dalej. Przyznaję się nie po raz pierwszy, że byłem za utrzymaniem dotychczasowego stanu, przekonywały mnie zaś mocno argumenty natury ekonomicznej. Sporej części klubów nie wyszło by powiększenie na dobre, wzrosła by znacznie cena zawodników. No bo przy większej liczbie klubów potrzeba większej liczby dobrych graczy, w tym tych z kraju, nawet średniej klasy. Tu gwoli uczciwości jest kontrargument. Siatkarz wchodzący na zmiany zyskuje przy powiększeniu na cenie, bo w innym zespole ma większe szanse zagrać w szóstce. Zwiększają się więc szanse na lepsze pieniądze w przetargu ale też i w swoim ściśle sportowym wyszkoleniu.
Ostatecznie głosowanie Rady Nadzorczej PlusLigi, czyli praktycznie klubów PlusLigi przyniosło rezultat utrzymujący stan obecny. Jestem za, w każdym razie w tym sezonie, choć w ogóle nie podobają mi się ligi zbyt liczebne.
Podjęto także jeszcze jedną istotną decyzję. Od nowego sezonu w PlusLidze siatkarzy przed każdym spotkaniem odbędzie się przedmecz tzw. Młodej PlusLigi czyli drużyn młodzieżowych, które kluby występujące w PL będą miały obowiązek posiadać. Pomysł interesujący, jak będzie z realizacją? Regulamin owych drużyn ma być opracowany do końca kwietnia, dziś wiadomo, że mogą w nich występować wyłącznie polscy zawodnicy w wieku do 22 lat. To może być gratka dla młodzieży, może jednak i kłopot nie tylko dla klubów. Temat jednak na inną okazję.
Jeszcze o pieniądzach. Czasem podejrzewa się tu i ówdzie, iż czyni się pewne łamańce z wynikami, by wzbogacić swą kasę. Teraz, moim zdaniem, podejrzenia raczej nietrafne, choć były niegdyś i w siatkówce takie afery.
Okazje do podejrzeń zdarzają się najczęściej w ostatnich meczach danej fazy czy też całości rozgrywek. Aby ich uniknąć, należy podejmować w miarę skuteczne działania, z których zasadniczą jest zasada rozgrywania ostatniej kolejki spotkań o tej samej godzinie. Tłumaczą mi działacze, że to ze względu na transmisje telewizyjne, od piątku do poniedziałku, nie całkiem możliwe, z czym się częściowo zgadzam, lecz gdy układ spotkań jest szczególnie „kontuzjogennny” należy z jakiejś transmisji nawet zrezygnować lub ułożyć program tak, by najbardziej wrażliwe mecze rozgrywane były o tej samej porze. Tak uczyniono w PlusLidze męskiej, gdzie trzy spotkania rozstrzygające rywalizację o czułe, dające bezpieczne miejsce w play offach rozegrano tego samego dnia o tej samej porze, dwa pozostałe, których wyniki nie miały takiego wrażliwego znaczenia, w inne dni. PlusLiga kobiet zafundowała sobie natomiast mecz Centrostalu z Gwardią Wrocław w poniedziałek, czyli dzień po innych spotkaniach. Naprawdę nie chodzą mi po głowie podejrzenia, wątpliwości co do czystości tego spotkania, chodzi mi natomiast o zasadę – można i trzeba było, wodzowie kobiecej plus ligi, organizować w poniedziałek, inny, bezpieczny mecz lub gdyby to było niemożliwe zrezygnować z tego nieszczęsnego poniedziałku, nawet kosztem transmisji. Nie było by niedawno tego całego medialnego szumu oraz różnych kłębiastych myśli.
* * *
ZNÓW na siatkarską wokandę wraca sprawa ubezpieczeń. Za sprawą Kasi Skowrońskiej, która domaga się ubezpieczenia jej występów w kadrze pod kątem strat, jakie poniosła by w swoim obecnie macierzystym, zagranicznym klubie, gdyby w kadrze doznała kontuzji. Moim zdaniem generalnie ma rację, sprawa jest precedensowa, PZPS się broni, ja zaś ponownie apeluję do młodszych, dysponujących służbowymi telefonami kolegów by wyostrzyli pióra w tej kwestii. Choć jak znam życie (i jak mi pewien mój przyjaciel podpowiada) nie wiele to na razie da poza słusznym nagłośnieniem tego problemu, złożonego i godnego w końcu kiedyś rozsądnego rozwiązania.
Larum wielkie podnosi się też, że damska kadra będzie osłabiona, bo Skowrońska uzależnia swój start od załatwienia wspomnianej sprawy, Barańska chce się poddać operacji, ktoś tam chce rodzić, słowem – tragedia. Przypominam, że podobna była już rok temu, Kasia przez kontuzje nie grała, zabrakło kilku rutyniarek, ale jakoś wyszły panie obronną ręką, może właśnie dlatego, że sytuacja była trudna (ciężka choroba żony i nieobecność trenera) bractwo się zmobilizowało i zdobyło brązowe medale ME, co oceniając teraz, na zimno, było wynikiem nie tylko nad nasze nadzieje ale prawdę mówiąc – chyba nad realne możliwości. Myśmy zaś przyjmując brąz z entuzjazmem tak rozhuśtali oczekiwania, że teraz można by się spodziewać medalu mistrzostw świata. Zejdźmy – drodzy moi – na ziemię, nie prognozujmy na wyrost i nad możliwości. Zaś siatkarkom życzę, by znów pokazały, że w trudnych warunkach nie dadzą sobie w kaszę dmuchać, Matlakowi pomóżmy w spóźnionym nieco szukaniu talentów wśród odbierających, bo w kadrze na tej pozycji jest posucha. Już jednak nie raz się zdarzały jakieś wyciągnięte z głębin lub ławek znanych klubów zawodniczki, które w kadrze z nieznanych robiły się szybko znane. Czego i teraz oczekujemy.
Janusz Nowożeniuk