Nie dla nas finał
Po porażce polskich siatkarek w kwalifikacjach olimpijskich do Londynu, start w tegorocznej World Grand Prix był dla naszej reprezentacji jedyną szansą na wartościowy wynik w tym roku. Niestety nasza drużyna narodowa zajęła po cyklu trzech turniejów dopiero ósme miejsce i w turnieju finałowym nie wystąpi.
W ostatnim turnieju w Tajwanie Polski próbowały jeszcze zdobyć komplet punktów i dogonić uciekającą szansę. Trzeba przyznać, że nasze siatkarki walczyły do końca. Wygrały pewnie mecze z gospodyniami i Dominikaną oraz prowadziły 2:0 z triumfatorkami Pucharu Świata – Włoszkami. Niestety trzy kolejne sety wygrały Włoszki i punktów zabrakło. Zresztą układ innych spotkań był dla naszej drużyny niekorzystny i nawet wysoka wygrana z Włoszkami tego awansu by nie dała.
Polki zdobyły za mało punktów przede wszystkim w turnieju w Łodzi i potem tych strat nie udało się odrobić. Wprawdzie system kwalifikacji do turnieju finałowego Grand Prix jest trochę niesprawiedliwy, gdyż drużyny mają różnej klasy rywali, ale my przecież zbyt wielu bardzo silnych rywali nie mieliśmy. Tym bardziej szkoda, że awansu uzyskać się nie udało. Polki jednak podobnie jak w olimpijskich kwalifikacjach w wielu meczach grały na niezłym poziomie, a w końcowej tabeli wyprzedziły przecież tak silne drużyny jak Japonia, Serbia czy Włochy.
Kwalifikacje World Grand Prix przyniosły parę niespodzianek. Z pewnością zaskakujący jest awans do turnieju finałowego Tajlandii. Ogromne problemy z wywalczeniem awansu miała także znakomita Brazylia, która dopiero w ostatnim spotkaniu zapewniła sobie awans. Słabiej wypadły też Włoszki, które przecież tak doskonale grały jesienią w Pucharze Świata. Potwierdziły natomiast klasę Amerykanki. Zespół USA uchodzi za wielkiego faworyta zarówno Grand Prix jak i igrzysk w Londynie. W kwalifikacjach drużyna Hugha McCutcheona nie przegrała spotkania, odnosząc komplet zwycięstw i gromadząc komplet punktów. To wyczyn godny uwagi i potwierdzający wielką siłę tej ekipy. Finał zapowiada się ciekawie, gdyż Chinki znów grają na wielkim poziomie, a groźna będzie także Turcja, która klasę pokazała nam w kwalifikacjach do Londynu.
W sumie te największe emocje związane z tegorocznymi występami naszej kobiecej reprezentacji są już za nami. Teraz drużyna musi już myśleć o przyszłorocznych ważnych imprezach, przede wszystkim o kolejnej edycji mistrzostw Europy. W nich warto przecież nawiązać do dawnych sukcesów jakie mieliśmy w poprzedniej dekadzie.
Nie był to w ogóle pomyślny weekend dla polskiej siatkówki. Przed szansą wywalczenia olimpijskiej kwalifikacji stała także nasza druga plażowa para walcząca w kontynentalnych kwalifikacjach. Polskę reprezentowali Kądzioła i Szałankiewicz oraz Kantor i Łosiak. Progi okazały się za wysokie. Polska przegrała w półfinale z parami z Holandii. Kwalifikację olimpijską wywalczyła Norwegia. Pozostała nam jeszcze ostatnia szansa wywalczenia tej olimpijskiej przepustki w kwalifikacjach interkontynentalnych. Tam jednak będzie jeszcze trudniej, bo i rywale mocniejsi.
Trwa także walka o miejsce w finale Ligi Światowej. Polacy czekają na rywali, gdyż nasza grupa zakończyła rozgrywki najwcześniej. Tu także pada jak na razie wiele zaskakujących rezultatów. Na czele grup Kuba, USA i Niemcy i te zespoły powinny obronić przewagę i grać w wielkim finale. Z męską reprezentacją wiążemy największe nadzieje. Przed rokiem zdobyli pierwszy w naszej historii medal Ligi Światowej. Był to medal brązowy. Teraz otwiera się szansa na jeszcze cenniejszy medal, może nawet na zwycięstwo. To byłby piękny akcent przed tym najważniejszym – olimpijskim – turniejem.
Krzysztof Mecner