Nowa liga
Zakończył się sezon reprezentacyjny, teraz kibice siatkówki oczekują już rozpoczynający się wkrótce sezon ligowy. PlusLiga znów zapowiada się bardzo ciekawie, mimo odejścia kilku wielkich gwiazd (Kurek, Grozer), a walka o medale kolejnej edycji mistrzostw Polski zapowiada się niezwykle interesująco. PlusLiga też ma historyczny sezon, gdyż po zamknięciu ligi, po raz pierwszy nikt nie spadł z najwyższego szczebla rozgrywek. Nasza siatkarska ekstraklasa czerpie więc wzorce z najlepszych amerykańskich lig świata, takie zasady obowiązują przecież w NHL czy NBA.
W siatkówce w Europie są trzy bardzo silne ligi męskie. Od lat najwyższe notowania ma liga włoska, ale „pompująca” spore pieniądze w swoje rozgrywki liga rosyjska, wkrótce może zapewne prześcignąć tą sławniejszą włoską. W Europie jest jeszcze kilka mocnych rozgrywek. Zawsze wysoką popularność ma liga francuska, dobry poziom jest zawsze w Niemczech, Hiszpanii, Belgii, ale niektóre ligi z powodu kryzysu gospodarczego podupadły, jak np. niezwykle silna parę lat temu grecka.
Teraz niezwykle ciekawa informacja nadeszła z USA. Po wieloletnich staraniach postanowiono w Stanach Zjednoczonych wreszcie utworzyć zawodową ligę siatkarską, a jej wieloletni orędownik słynny Doug Beal (jest najpoważniejszym kandydatem do fotela prezydenta FIVB!) podpisał już stosowne dokumenty ze sponsorami. Znając podejście do sportu i biznesu Amerykanów można sądzić, że w niedługim czasie może to być najsilniejsza liga świata, a dla amerykańskich siatkarzy to z pewnością niezwykle dobra wiadomość.
Pamiętam jak w 2000 r. w „Spodku” rywalizowaliśmy W Lidze Światowej z drużyną USA, którą wtedy prowadzili właśnie Doug Beal i Marv Dunphy, a więc trenerzy, którzy doprowadzili team USA do złotych medali olimpijskich w Los Angeles (Beal) i Seulu (Dunphy). Robiłem wtedy dla „Sportu” bardzo duży wywiad z Marvem Dunphym i wiele rozmawialiśmy wówczas o tej zawodowej lidze siatkarskiej w USA. Dunphy twierdził, że Beal jest tak dobrym negocjatorem, że wkrótce ta liga powstanie, bo już wówczas prowadzone były zaawansowane rozmowy. Jak widać okazało się to nie takie proste, mimo, że Amerykanie w Pekinie zdobyli przecież złoty medal olimpijski. Minęło od tamtej pory długich 12 lat zanim ten projekt nabrał realnych kształtów. W USA NBA, NHL (wspólna z Kanadą), NFL to już ligi legendarne. Siatkówka zawsze przegrywała rywalizację z hokejem, koszykówką czy amerykańskim futbolem, a nawet baseballem. Zawsze były tam niesamowicie rozwinięte rozgrywki uniwersyteckie w siatkówce, ale liga zawodowa nie powstawała (robiono próby z ligą kobiet, ale szybko się zniechęcono).
Amerykańscy siatkarze zwykle po skończeniu studiów mieli ciężki dylemat co dalej. Ci najlepsi zwykle szukali zajęcia w europejskich ligach, stąd tak wielu ich od lat grało także w naszych rozgrywkach. Inną formą pomysłu na dalsze życie było przekwalifikowanie się na siatkówkę plażową, gdzie były bardzo wysokie nagrody i z gry np. w rozgrywkach w AVP można się było spokojnie utrzymać. Teraz w beach volleyballu też jest trudniej, gdyż zawodowy cykl turniejów AVP w tym roku upadł (organizowane zostały tylko mistrzostwa AVP, niedawno zakończone wygranymi Ross i Kessy oraz Hydena i Scotta wśród mężczyzn), a w dobrze opłaconych turniejach FIVB są duże ograniczenia na występy par z jednego kraju. Stąd dla wielu graczy amerykańskich powstanie takiej ligi, to praktycznie wielka szansa na kontynuowanie sportowych karier. Powszechnie wiadomo, że Amerykanie niechętnie ruszają się z kraju, a powstanie takiej ligi też z biegiem czasu zapewne spowoduje powrót tych najlepszych grających obecnie w Europie.
Dla rozwoju światowej siatkówki będzie to na pewno bardzo cenne. Siatkówka klubowa zyska na kolejnym kontynencie, a to spowoduje też znaczny wzrost rangi Klubowych Mistrzostw Świata, bo przedstawiciel strefy NORCECA zwykle był najsłabszym uczestnikiem tych mistrzostw. Jestem ciekawy jaką formę przyjmie amerykański projekt i jaką rolę ta liga odegra w rozwoju tego sportu. My czasem trochę wzorujemy się na amerykańskich wzorcach, ale nasza liga mimo kłopotów niektórych klubów wciąż trzyma się dobrze i tak zapewne będzie i w kolejnym sezonie. A sukcesy w europejskich pucharach potwierdzają, że naszej ligi wstydzić się nie musimy.
Krzysztof Mecner