Nowy trener, nowe nadzieje
Dymisja Andrei Anastasiego i powołanie na selekcjonera drużyny narodowej Stephane’a Antigi to z pewnością najgorętszy temat dyskusji siatkarskich kibiców w ostatnich dniach. PZPS z pewnością musiał jakoś zareagować po słabszych wynikach naszej kadry w tym roku, ale nominacja czynnego siatkarza Skry Bełchatów na tak odpowiedzialne stanowisko w kontekście przyszłorocznych mistrzostw świata w Polsce jest nie tylko zaskakująca, ale też mocno ryzykowna.
Zawsze z powołaniem nowego szkoleniowca odżywają nadzieje na lepsze czasy. Antigę w Polsce wszyscy lubią i szanują. To wybitny siatkarz i sportowiec, ale nikt nie jest w stanie przewidzieć jakim będzie trenerem.
Andrea Anastasi naraził się wszystkim i po przegranej w mistrzostwach Europy było widać, że jego dni na tym stanowisku są policzone. To wielki trener, niewielu na świecie szkoleniowców może się poszczycić równymi mu osiągnięciami. Jego pracę w Polsce na pewno też zweryfikuje czas. Ostatnio mu nie szło, ale przecież zdobył z naszą kadrą srebrny medal Pucharu Świata, brązowy medal mistrzostw Europy, a także złoto i brąz Ligi Światowej. Trzy lata pracy i cztery medale to mimo wszystko doskonały bilans. Jego zagraniczni poprzednicy Lozano i Castellani mieli na koncie tylko po jednym spektakularnym sukcesie. Inne imprezy przegrywali. Więcej medali z polską kadrą zdobył tylko nieodżałowany Hubert Wagner.
Rozmawiałem z jednym z przyjaciół na temat pracy Anastasiego i nie był przekonany czy należy pożegnać sławnego Włocha. Wskazywał na Puchar Świata, że tam nic nie dzieje się z przypadku, gdzie każdy gra z każdym i widać jak na dłoni pracę szkoleniowca. I tam Anastasi wypadł fantastycznie. Gdyby jego podopieczni w ME w tie-breaku meczu z Bułgarią wygrali jedną piłkę więcej pewnie dziś nie byłoby tego tematu. Taka jest jednak praca trenera. Kiedyś robiłem wywiad z nieżyjącym już byłym selekcjonerem kadry piłkarzy Władysławem Stachurskim. Jak mi powiedział – do dziś doskonale to pamiętam – trener jest jak saper. „Siedzi na kuble pełnym granatów i czeka kiedy mu jaja urwie”. Samo sedno. Anastasiego będziemy jeszcze długo wspominać i jestem przekonany, że im więcej czasu upłynie, to te wspomnienia będą cieplejsze.
Faktem jest, że chyba w ostatnim czasie nastąpiło jednak tzw. „zmęczenie materiału” i trener miał problemy z zawodnikami. Paru zapowiadało, że u niego grać nie będzie. To pewnie też jakiś wpływ na decyzję PZPS miało. Związek jak sądzę, chce na polski Mundial zmobilizować wszystkich najlepszych graczy. Może więc wróci Zagumny, może Wlazły, może Pliński i paru innych znanych graczy.
Ciekawe jakim trenerem będzie Antiga. Jedno co niepokoi, że zamiast obserwować kadrowiczów, będzie z nimi… walczył na boisku. Sebastian Świderski np. stwierdził, że może dojść do iskrzenia pod siatką i co będzie jak jakiś zawodnik np. założy selekcjonerowi kilka „czap”. To jedna z wielu zagadek, jakie czekają na rozwiązanie.
Antiga nie ma żadnego doświadczenia trenerskiego tak jak np. jego niedawny kolega ze Skry – Miguel Falasca, który też od razu z boiska został trenerem Skry. No ale Falasca już zakończył sportową karierę.
W tym wszystkim jest jeszcze Philippe Blain. Niezwykle ceniony w świecie fachowiec, który przez wiele lat prowadził reprezentację Francji, gdzie przecież Antiga był jego podopiecznym. Teraz jakby role zostały odwrócone, to Antiga został „szefem” Blaina, który będzie tylko drugim trenerem. Też dość ciekawa relacja, choć oczywiście obaj panowie są przyjaciółmi i z pewnością jakoś się dogadają.
Patrząc z perspektywy polskiego Mundialu, ta trenerska roszada jest mocno ryzykowana, ale też ryzykowne było pozostawienie na stanowisku AndreiAnastasiego. Lozano i Castellani byli Argentyńczykami, ale podobnie jak Anastasi reprezentowali włoską myśl szkoleniową. Teraz myśl będzie francuska.
Blaina pamiętam jak z Francją zdobywał w 2002 r. pierwszy medal mistrzostw świata. Wówczas wszyscy mówili o jego zespole, że Francja jest najlepiej grającą w obronie drużyną. I sądzę, że ten element obecny drugi trener naszej kadry może nam znacznie ulepszyć. Sukcesy sportowe Antigi wszyscy dość dobrze znają. Blain też jednak był wybitnym siatkarzem. W 1986 r. dostał prestiżową nagrodę dla najwszechstronniejszego siatkarza mistrzostw świata w Paryżu, a rok później taką samą na mistrzostwach Europy, gdzie z kolegami z reprezentacji wywalczył srebrny medal.
W sumie ta zmiana selekcjonera wywołała różne komentarze. Jedni się cieszą, inni dziwią takiej decyzji związku. Skoro jednak takie decyzje zostały podjęte, dajmy czas na ich ocenę. Czy była słuszna, okaże się w przyszłym roku.
Życzylibyśmy sobie by Antiga był jak Wagner. Gdy nasz najsłynniejszy szkoleniowiec dostawał nominację też w zasadzie jeszcze grał w warszawskiej Skrze i nie miał żadnego doświadczenia w pracy trenerskiej. A potem zaczął się okres największych sukcesów polskiej siatkówki, choć po nominacji wszyscy byli zaskoczeni. Oby historia się powtórzyła…
Krzysztof Mecner