Odrabianie strat
Polscy siatkarze rozpoczęli zmagania w tegorocznej Lidze Światowej od dwóch porażek z Brazylią, co od razu postawiło ich w nieco kłopotliwej sytuacji. Po dwóch seriach spotkań podopieczni Andrei Anastasiego zajmują ostatnią lokatę w tabeli i tracą do brazylijskiego lidera aż 10 punktów. Mamy wprawdzie dwa rozegrane spotkania mniej, ale i tak na kolejne porażki pozwolić sobie nie możemy, jeśli marzymy o grze w turnieju finałowym i próbie obrony złotego medalu.
W najbliższy weekend pauzują liderzy naszej grupy, czyli Brazylia i USA, jest więc szansa by nieco zniwelować straty. Naszym najbliższym rywalem będzie Francja, zespół zawsze groźny, ale na razie podobnie jak Polska bez wygranej. Podopieczni Laurenta Tillie, którzy przegrali po dwa spotkania z Bułgarią i USA, mają na koncie tylko dwa punkty. Dla nich mecze z Polską będą spotkaniami ostatniej szansy, by jeszcze liczyć się w walce o premiowane miejsca.
Francja w poprzednich meczach tylko momentami grała dobrze. Asami tej drużyny są obecnie Earvin N’Gapeth i Julien Lyneel. N’Gapeth to syn słynnego niegdyś siatkarza Erica, który z obecnym trenerem kadry Tillie, poprzednim Blainem oraz legendarnym Fabianim wywalczył wicemistrzostwo Europy w 1987 r. Rozgrywającym kadry jest znany z gry w Resovii Rafael Redwitz, Brazylijczyk który dostał niedawno francuskie obywatelstwo. W „12” widujemy także innego znanego gracza PlusLigi Samuele Tuia, który ma grać w Skrze Bełchatów w kolejnym sezonie.
Anastasi powołał do tych spotkań Kubę Jarosza i Krzysztofa Ignaczaka – naszych utytułowanych graczy, nieobecnych w meczach z Brazylią. Widać, że bardzo zależny mu na wygranych z Francją i odrabianiu strat. Duże znaczenie dla układu w naszej grupie będą miały też wyniki spotkań Bułgarii z Argentyną. Zapowiada się pełen emocji dla kibiców siatkówki weekend.
W innych grupach też szykuje się bardzo ciekawa walka. W grupie B dojdzie do konfrontacji Rosji z Włochami. Te dwie drużyny podobnie jak Brazylia nie doznały jeszcze porażek w tegorocznej edycji, powalczą więc zapewne o prymat w tej grupie. Nie rezygnują z walki jeszcze Serbowie. Mistrzowie Europy co prawda dwa razy ulegli Rosjanom, ale straty do liderów nie są zbyt duże i jeśli teraz ograją Iran trochę strat odrobią. W tej grupie największy zawód sprawiają Kubańczycy. Medaliści poprzedniej edycji nie zdobyli jeszcze punktu w obecnej i raczej trudno im będzie marzyć o grze w finałowym turnieju. Podobnie jak Niemcy. Zobaczymy kto będzie górą w potyczkach Kubańczyków z Niemcami.
Jeszcze ciekawsza jest sytuacja w grupie C złożonej z tych słabszych drużyn. Na czoło wyszli po ostatniej serii spotkań Kanadyjczycy prowadzeni przez słynnego Glenna Hoaga (w drużynie gra jego syn Nicholas oraz Jason de Rocco, syn innej trenerskiej legendy z Kanady – Stelio). Teraz czeka ich jednak ciężkie zadanie obrony prymatu w dwóch meczach z Finlandią na wyjeździe, gdyż Finowie też mają nadzieję na wygranie grupy. Największe szanse wydają się mieć jednak Holendrzy, którzy pauzowali w minionym tygodniu, a którzy teraz goszczą u siebie Portugalię. Holandia w I edycji w 1990 r. była srebrnym medalistą, potem wiele lat odgrywała w tych rozgrywkach znaczącą rolę (wygrała je w 1996 r.), a teraz marzy o powrocie do dawnej potęgi. Na razie spisują się w tym sezonie bardzo dobrze.
Najbliższe spotkania wiele nam wyjaśnią. My liczymy na zwycięstwa naszej drużyny. Limit porażek już został wyczerpany i najwyższy czas zdobywać punkty. Emocji z pewnością nie zabraknie.
Krzysztof Mecner