Odrodzenie olsztyńskiego Klubu
Siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn są chyba największym pozytywnym zaskoczeniem tegorocznego sezonu zasadniczego PlusLigi. Do ostatniej kolejki zespół, na który mało kto stawiał, walczy przecież o miejsca w strefie drużyn walczących o medale mistrzostw Polski. Pod kierunkiem Andrei Gardiniego olsztyńska ekipa sprawiła w tym sezonie wiele niespodzianek i wygląda, że powoli ten jakże zasłużony dla polskiej siatkówki klub zaczyna się odradzać i nawiązywać do swych pięknych tradycji z przeszłości.
Olsztyński klub przeżywał w minionych latach różne chwile, były momenty, w których był siatkarską potęgą, były też momenty, że borykał się z ogromnymi kłopotami. Ten zespół na swą legendę zaczął pracować na początku lat siedemdziesiątych. Pod kierunkiem niestety już nieżyjącego znakomitego trenera Leszka Dorosza w sezonie 1970/1971 wywalczył swój pierwszy medal mistrzostw Polski. Pech olsztyńskiej drużyny polegał jednak na tym, że w tym samym czasie powstała inna legendarna drużyna – Resovia i okazała się zespołem, który przez wiele lat blokował olsztyńskiej armadzie drogę do najcenniejszych trofeów. Mimo to w sezonie 1972/1973 AZS Olsztyn zdołał wyprzedzić w ostatecznej tabeli rzeszowski zespół, który w tym sezonie walczył o PEMK i trochę „zapłacił” za europejski sukces w lidze. Gdy „wielka Resovia” w 1975 r. zaczynała się jednak chylić ku upadkowi, to właśnie akademicy z Olsztyna przejęli od niej berło najlepszej drużyny w kraju, zdobywając kolejne dwa tytuły mistrza Polski w 1976 i 1978 r. Nazwiska siatkarzy z tamtych lat do dziś doskonale pamiętają. Byli wśród nich przecież mistrzowie olimpijscy Mirosław Rybaczewski czy Zbigniew Lubiejewski, a także medaliści innych wielkich międzynarodowych imprez jak Stanisław Iwaniak, Wojciech Baranowicz, Stanisław Zduńczyk, Maciej Tyborowski czy w późniejszym okresie bracia Nalazkowie czy Piotr Koczan.
W końcu lat 80-tych olsztyński klub został nawet zdegradowany do II ligi, ale odrodził się bardzo szybko. Pod kierunkiem najpierw Marka Kotulskiego, a potem Andrzeja Grygołowicza w latach 1989-1993 był prawdziwą potęgą w naszej lidze. Zwłaszcza okres lat 1991-1992 był niesamowity, gdyż olsztynianie w zasadzie nie mieli godnych siebie rywali w Polsce, a na ich podstawowych zawodnikach (Mariusz Szyszko, Leszek Urbanowicz, Mariusz Sordyl, Arkadiusz Wiśniewski czy Witold Roman) była oparta też reprezentacja Polski, dobijająca się w tym czasie do europejskiej elity. Wyjazd gwiazd olsztyńskiej drużyny, spowodował jednak kolejny kryzys i kolejną degradację do niższej klasy rozgrywkowej.
Trzeci piękny okres w historii klubu miał miejsce w latach 2004-2006. Wprawdzie nie udało się w tym czasie zdobyć kolejnego tytułu mistrza kraju (na drodze stanął Jastrzębski Węgiel, a potem nowa potęga - Skra Bełchatów). Pod kierunkiem Grzegorza Rysia olsztynianie wywalczyli jednak dwa tytuły wicemistrza Polski, a finałowe mecze, jakie w tamtym czasie grali z jastrzębską drużyną w 2004 r. czy Skrą Bełchatów, rok później trzymały w wielkim napięciu kibiców i długo jeszcze były wspominane.
Ostatnie lata już tak pomyślne w wykonaniu akademickiej drużyny z Olsztyna nie były. Klub ciągle liczył się w walce o wysokie lokaty, ale jednak do najlepszych sporo mu brakowało. Teraz jednak wiele wskazuje, że może się zacząć kolejny doskonały okres w historii klubu. Włoch Andrea Gardini na pewno ma wielką zasługę w ostatnich dobrych występach tego zespołu. Przez wiele lat był asystentem Andrei Anastasiego i mając takiego nauczyciela szybko poznał wszelkie tajniki fachu, a teraz jego zespół spisuje się znacznie lepiej niż ekipa jego mistrza Anastasiego. Na swą szansę Gardini czekał wiele lat i z pewnością zamierza ją wykorzystać, z czego w Olsztynie wszyscy z pewnością się cieszą.
Krzysztof Mecner