Piękne hale
Chyba wszystkich polskich kibiców ucieszyło zwycięstwo polskich siatkarzy nad Brazylią na otwarcie ERGO ARENY w Gdańsku po dramatycznym meczu 3-2. Z tym zespołem wygrać jest niesamowicie trudno i przypomina się rok 2002, kiedy to trzykrotnie pokonaliśmy aktualnych mistrzów świata w spotkaniach Ligi Światowej. Szokująca wygrana 3-0 w Goianie, a potem dwa cudowne mecze w katowickim „Spodku” wygrane po tie-breaku na długo utkwiły w pamięci siatkarskich fanów. Szkoda jednak, że tej passy nie udało się podtrzymać. To Brazylia w 2002 r. wygrała mistrzostwa świata, a my nie awansowaliśmy w tym championacie nawet do najlepszej ósemki. Teraz po latach znów żyjemy nadzieją, że nawet ten genialny team Bernardo Rezende można pokonać.
Równie wielkie wrażenie jak gra w tie-breaku naszych siatkarzy zrobiła na wszystkich nowo otwarta hala. Trójmiasto jakoś w ogóle jest ostatnio szczęśliwe dla polskiej siatkówki. Rok temu w Gdyni wygraliśmy w wielkim stylu kwalifikacje do mistrzostw świata. W tym roku siatkarki zwyciężyły w Gdyni we wszystkich meczach World Grand Prix. Teraz w Gdańsku siatkarze pokonali w towarzyskim co prawda meczu wielką Brazylię. A hala Ergo robi naprawdę świetne wrażenie. W jej otwarciu brali udział Lech Wałęsa i Jerzy Buzek, a poświęcił ją arcybiskup Sławoj Leszek Głódź. Będzie dobrze służyć nie tylko siatkarzom, ale także przedstawicielom innych dyscyplin sportu.
Pamiętam gdy Polska w 1998 r. debiutowała w Lidze Światowej wcale nie było łatwo znaleźć hali spełniającej wymogi FIVB, której jednym z warunków jest obiekt przynajmniej na 5 tysięcy widzów. W tamtych czasach w Polsce był jedynie „Spodek” i kilka hal z trudem spełniających wymogi jak „Arena” w Poznaniu, „Hala Ludowa” we Wrocławiu czy „Olivia” w Gdyni. Potem „odkurzono” wielką, lecz niewykorzystaną wcześniej halę „MOSiR” w Łodzi. Teraz nowoczesnych hal przybywa i problemu gdzie grać najważniejsze mecze wcale nie ma.
„Spodek” po remoncie wciąż jest chyba najlepszą halą, bo też dodatkowo ma „swego ducha” i fantastyczną historię. Niedawno powstała w Łodzi wielka hala „Atlas Arena”, w której grano przed rokiem najważniejsze mecze zeszłorocznych mistrzostw Europy, jest „Łuczniczka” w Bydgoszczy i kilka innych nowo otwartych hal mniejszych i większych. Osobiście nowy obiekt na granicy Gdańska i Sopotu podoba mi się z tych wszystkich nowych obiektów najbardziej. Oczywiście jest w niej jeszcze bardzo dużo do zrobienia, by okazał się w pełni funkcjonalny, ale na przykładzie tego wygranego meczu z Brazylią, widać że będzie tam na meczach gorąca atmosfera, a kibice siedzą blisko parkietu i czują się na trybunach częścią wielkiego widowiska.
Na co dzień z tego obiektu mają korzystać koszykarze Trefla Sopot i siatkarki Atomu Trefla Sopot. O tej ostatniej drużynie mówi się w ostatnich miesiącach bardzo wiele, bo powstała tam drużyna z tyloma siatkarskimi gwiazdami, że od razu – choć to przecież beniaminek – uznano ją za jednego z wielkich faworytów PlusLigi kobiet. Hala może pomieścić ponad 11 tysięcy widzów i przed siatkarkami na pewno jedno z zadań to by grać na tyle dobrze i efektownie by ten wielki obiekt choć w znacznej części wypełnić. Kto wie może jak Atom Trefl awansuje do europejskich pucharów może być nawet komplet miejsc zajętych, bo wiadomo jak wszyscy w Polsce kochamy siatkówkę, w zasadzie jedyną grę zespołową (no mamy jeszcze tylko znakomitych szczypiornistów) w której należymy do światowej elity.
Kiedy w 2001 r. byłem na mistrzostwach Europy w Czechach, to zazdrościłem naszym sąsiadom np. pięknej hali w Ostrawie. Dlaczego w dużo mniejszym kraju od naszego można zbudować tak ładne obiekty, a u nas nie – myślałem wówczas. Teraz już chyba powoli dostrajamy się do „europejskich standardów”. Mamy kilka pięknych nowoczesnych hal, a to przecież nie koniec. Czekamy na otwarcie kolejnych i oczywiście chcielibyśmy w tych halach obserwować wielkie widowiska i wygrane naszych sportowców, nie tylko siatkarzy.
Krzysztof Mecner