Pierwsza konfrontacja
Niezwykle ciekawi jesteśmy jak w pierwszym tegorocznym meczu zaprezentuje się nasza siatkarska reprezentacja. Ekipa Daniela Castellaniego rozegra bowiem w najbliższy weekend dwa towarzyskie spotkania z Francją, reklamowane jako wielki rewanż za zeszłoroczny finał mistrzostw Europy. Z Francją mieliśmy w poprzednim roku sporo kontaktów, pokonaliśmy ich najpierw w kwalifikacjach mistrzostw świata, potem dwukrotnie w finałach mistrzostw Starego Kontynentu. To jednak chyba Francja sprawiła w ME największą niespodziankę. Pokonanie przez nią w półfinale Rosji było jeszcze większym zaskoczeniem niż zdobycie przez Polaków tytułu.
Na Francuzów wówczas mało kto stawiał, przed mistrzostwami straciła przecież dwóch podstawowych rozgrywających, ale ten trzeci wyciągnięty z głębokich rezerw (Bazin) był jednym z największych objawień tureckich mistrzostw Europy.
Francja w historii siatkówki odegrała niezwykle ważną rolę. To przecież w Paryżu w 1947 r. założono światową federację (FIVB), to przecież Francuz Paul Libaud był pierwszym wieloletnim sternikiem siatkarskiej organizacji (aż do 1984 r. i przyjścia Rubena Acosty).
Sporo sukcesów mieli także francuscy siatkarze. Mieli w zasadzie trzy generacje wybitnych graczy, którzy zdobywali medale na najważniejszych siatkarskich imprezach.
Pierwsza – już zapomniana – była w pierwszych latach istnienia rozgrywek międzynarodowych (1948-1951). Ta drużyna wywalczyła pierwsze dwa medale ME w tym wicemistrzostwo w 1948 r. Z tej ekipy zapamiętano do dziś kapitana Michela Constantina, ale pewnie bardziej dlatego że zrobił potem wielką karierę jako aktor występując u boku Delona czy Belmonda niż za siatkarskie umiejętności.
Drugą znakomitą ekipę mieli w drugiej połowie lat 80-tych, gdy ponownie zdobyli brąz i srebro ME. Do dziś niemal każdy starszy kibic siatkówki pamięta z tej ekipy fenomenalnego rozgrywającego Alaina Fabianiego, którego gra zreformowała pojęcie o możliwościach gry na tej kluczowej siatkarskiej pozycji. Obok wirtuoza rozegrania grali w tej ekipie takie sławy jak Jurkovitz, Tillie czy obecny selekcjoner kadry Philippe Blain.
To właśnie ten ostatni odbudował potęgę francuskiej siatkówki w minionej dekadzie. Zdobył z nimi trzecie w historii wicemistrzostwo Europy w 2003 i pierwszy brązowy medal mistrzostw świata rok wcześniej w Argentynie.
Kolejne lata jednak nie dostarczały Francuzom zbyt wielu sukcesów, choć grali w 2006 r. w wielkim finale Ligi Światowej gdzie dopiero w tie-breaku pokonała ich wielka Brazylia. Dopiero wicemistrzostwo Europy przed rokiem przypomniało siatkarskiemu światu, że wciąż z tą ekipą należy się liczyć.
W przeciągu minionych sezonów wykruszały się wielkie gwiazdy minionych lat jak Frantz Granvorka. Z ekipy w 2002 r. pozostał w kadrze jedynie Stephane Antiga. On i inny znany z występów w PlusLidze Guillaume Samica są obecnie najbardziej rozpoznawanymi francuskimi siatkarzami. Antiga został przez trenera Blaina zwolniony z gry w World League, ale z pewnością wróci do kadry na jesienne mistrzostwa świata.
To na pewno czołowa obecna drużyna świata i konfrontacja z „trójkolorowymi” oprócz wymiaru prestiżowego powinna być dla Daniela Castellaniego ostateczną przymiarką do składu w jakim będziemy grać w tegorocznej edycji Ligi Światowej.
A rewanże za wielkie finały to też żadna nowość w siatkówce. W latach 1988-1994 w cyklu dwuletnim FIVB organizowała takie oficjalne turnieje TOP FOUR gdzie spotykali się medaliści rozgrywanych kilka miesięcy wcześniej Igrzysk Olimpijskich bądź mistrzostw świata uzupełniani Japończykami, którzy to wszystko oczywiście organizowali. Te małe mistrzostwa cieszyły się nawet sporym zainteresowaniem, ale z oficjalnego kalendarza zostały wyparte przez turnieje Grand Champions Cup, który ma dzisiaj więcej przeciwników niż zwolenników. Ale powrót do tych „rewanżowych tradycji” jest zawsze mile widziany. Zobaczymy na ile przez te kilka miesięcy zmieniły się oblicza obu drużyn, które publiczności w hali „Podpromie” na pewno jednak zaprezentują siatkówkę na najwyższym poziomie sportowym.
Krzysztof Mecner