Pierwsza próba
Wszyscy z niecierpliwością czekają na pierwszą wielką próbę nowego selekcjonera polskiej kadry Stephane’a Antigi. We Wrocławiu zaczyna się turniej kwalifikacyjny do mistrzostw Europy w 2015 r., w którym naszym celem jest wywalczenie awansu do finałów mistrzostw Starego Kontynentu. Czasu na przygotowania para Antiga-Blain miała bardzo niewiele, ale, jak zapewniają, to co zrobili powinno wystarczyć by pokonać Łotwę, Macedonię i Słowenię.
Swoją drogą już trudno sobie przypomnieć, kiedy nasza drużyna narodowa grała w kwalifikacjach. Zwykle po wysokich miejscach w ME z tych kwalifikacji byliśmy zwolnieni. W 2009 r. pod kierunkiem Castellaniego byliśmy mistrzem Europy, dwa lata później pod wodzą Anastasiego brązowym medalistą. Jak na ironię najgorzej wypadliśmy u siebie, gdzie przed rokiem nasza kadra po porażce z Bułgarią nie awansowała nawet do najlepszej ósemki. Za to teraz „płacimy” i jesteśmy zmuszeni by grać w kwalifikacjach, a te jak wiadomo zawsze są trudne.
Oczywiście Polska jest zdecydowanym faworytem tej grupy, ale rywali nie można lekceważyć. Słabych drużyn we współczesnej siatkówce już praktycznie nie ma i moment dekoncentracji czy braku docenienia rywala może kosztować. A zwłaszcza na Słoweńców warto zwrócić uwagę. Paru z nich grało w PlusLidze i to grało wyśmienicie. Jeśli Słowenia z tych dobrych kilku graczy stworzy rozumiejący się i waleczny zespół, wcale łatwo z nimi nie będzie. Trudno jednak mi sobie wyobrazić, by polskiej drużyny narodowej przy tak dużym potencjale jaki ma, zabrakło w finałach mistrzostw Europy.
Naszym głównym celem są w tym roku mistrzostwa świata, najważniejsza obok igrzysk siatkarska impreza. Nikt nie ukrywa, że w tych mistrzostwach chcemy odegrać wiodącą rolę. Jeśli ma tak być, to przecież Łotwa, Macedonia czy Słowenia nie mogą nam w tym przeszkodzić.
Z nowym szkoleniowcem zawsze są nowe nadzieje. To kolejny cudzoziemiec na tym stanowisku, ale w przeciwieństwie do poprzedników mówi po polsku, co jest niewątpliwie dużym atutem. Na pewno brak mu doświadczenia w tej roli, czego wszyscy się trochę obawiamy. Jest za to Philippe Blain, który to trenerskie doświadczenie ma ogromne, przez wiele lat z powodzeniem przecież pracował z francuską reprezentacją. Jeśli ta para będzie ze sobą dobrze współpracować to efekt może być ciekawy. Sam zresztą wybieram się na te kwalifikacje by przyjrzeć się bliżej polskiej kadrze.
Na pewno cieszy też powrót do kadry Mariusza Wlazłego i Pawła Zagumnego, graczy którzy mogą zasadniczo wpłynąć na poziom gry naszej reprezentacji. Zwłaszcza Wlazłego już dawno w narodowych barwach nie oglądaliśmy i ciekawi wszyscy są czy ten powrót będzie tak spektakularny jak jego występy w decydujących meczach PlusLigi. Zobaczymy jak się odnajdzie też Bartosz Kurek, który wydaje się być naturalnym liderem reprezentacji. Kurek w wybornej dyspozycji, jak pokazały poprzednie lata, to połowa sukcesu.
Kwalifikacje do ME to dopiero preludium do długiego i ciężkiego sezonu. Potem czeka nas tradycyjna walka w Lidze Światowej, a na deser siatkarski Mundial w Polsce. Warto więc byłoby ten sezon zacząć efektownie - od pewnych zwycięstw nad niżej przecież notowanymi rywalami, co pozwoli to reprezentantom nabrać pewności siebie. Pamiętam okres gry w finałach Ligi Światowej w 2012 r. Wtedy z naszej kadry biła taka pewność własnych umiejętności i własnej siły, że praktycznie „zmiataliśmy” każdego napotkanego rywala. Potem przyszły nieudane Igrzyska Olimpijskie w Londynie i ta pewność siebie gdzieś uleciała, a pojawiła się bojaźń i strach przed przegraną. I warto by kadrowicze to takiej pewności w grze wrócili, a wtedy z pewnością żaden rywal nie będzie im straszny.
Czekamy więc na występy w kwalifikacjach i szykujemy się na wielkie emocje jakie w tym roku czekają nas w związku z występami naszej drużyny. A selekcjonerowi wypada życzyć tylko dobrego debiutu.
Krzysztof Mecner