Pierwsza szansa
W niedzielę zakończył się Puchar Świata kobiet, będący jednocześnie pierwszą okazją dla najlepszych drużyn wywalczenia sobie kwalifikacji na Igrzyska Olimpijskie do Rio de Janeiro. Nie obyło się zresztą bez niespodzianek. Niemal przez cały turniej na czele tabeli były siatkarki Rosji i USA. W ostatniej chwili wyprzedziły je jednak drużyny Chin i Serbii. To właśnie te dwie drużyny już w tej chwili mogą być pewne gry w turnieju olimpijskim. Awans Serbek jest mimo wszystko niespodzianką, podobnie jak brak kwalifikacji Amerykanek, które w ostatnich miesiącach zdominowały światową rywalizację.
Turniej był ciekawy i długi, stąd pewnie sporo niespodziewanych rezultatów. Warto też zwrócić uwagę jak ważny jest nowy przepis wprowadzony przez FIVB. Najważniejszą sprawą przy układaniu tabeli jest bowiem ilość zwycięstw, a nie liczba zdobytych punktów. Serbia zajęła drugie miejsce w końcowej tabeli, ale wiele punktów straciła, wygrywając po tie-breakach kilka spotkań. Wygrała jednak, podobnie jak Chiny, aż dziesięć spotkań i ten czynnik okazał się decydujący. Serbki zdobyły w turnieju tylko 26 punktów, o dwa więcej miała na koncie drużyna USA, o jeden więcej Rosja. Tyle, że Amerykanki i Rosjanki wygrały „tylko” po dziewięć spotkań i to okazało się za mało by wywalczyć olimpijską przepustkę. Zapewne te dwie znakomite drużyny wywalczą awans w kolejnych turniejach, ale na pewno są mocno rozczarowane końcowymi rezultatami.
W Pucharze Świata niestety nie grały nasze zawodniczki, które olimpijskiej szansy będą musiały szukać w innych turniejach. Za to zagrają w World Cup nasi siatkarze i chyba wszyscy wierzą, że kadra Antigi już teraz zapewni sobie kwalifikację i będzie miała wiele czasu na spokojne przygotowanie się do najważniejszej imprezy czterolecia.
Puchar Świata odegrał niezwykle ważną rolę w historii polskiej siatkówki. Warto przypomnieć, że pierwsza edycja tej imprezy odbyła się w Polsce w 1965 r. Wtedy turniej rozgrywano w kilku miastach, ale te najważniejsze rozegrano w Łodzi. Od tego pamiętnego turnieju mija równo 50 lat, od 1977 r. Puchar Świata na stałe przeniesiono do Japonii, przekształcając go w 1991 r. w najważniejszy turniej kwalifikacyjny do igrzysk. Ranga Pucharu Świata jest wysoka, wielu uważa, że tam naprawdę poznaje się siłę poszczególnych drużyn, bo system gry każdy z każdym niejako wymusza grę cały czas na maksymalnych obrotach.
W 1965 r. reprezentacja Polski wywalczyła srebrny medal i był to pierwszy w historii medal zdobyty przez naszą męską reprezentację na wielkiej światowej imprezie. Trenerem tamtej kadry był legendarny już trener Zygmunt Kraus, a w drużynie był m. in. Edward Skorek, późniejszy kapitan mistrzów olimpijskich w Montrealu. Polska wywalczyła jeszcze srebrne medale w 1973 r. w Pradze (w turnieju bez oficjalnego atestu FIVB, po politycznych problemach organizacyjnych) i 2011 r. gdy wywalczyła sobie kwalifikację do Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Powtórzenie tych trzech doskonałych startów zapewni naszym siatkarzom olimpijski awans. Będzie to trudne, bo jeszcze cztery lata temu premiowane były trzy pierwsze miejsca, teraz już tylko dwa.
Na starcie stanie niemal cała światowa czołówka. Nie będzie wprawdzie Brazylii, która jest organizatorem igrzysk czy rewelacyjnej ostatnio Francji, ale silnych rywali ma nasza reprezentacja bardzo wielu. USA, Rosja, Włochy, Iran to tylko niektóre z tych, które uznawane są za faworytów tego jakże prestiżowego turnieju. Słabych drużyn zresztą w męskim turnieju nie ma (w przeciwieństwie do kobiecego, gdzie kilka ekip wyraźnie odstawało poziomem od reszty) i w każdym meczu trzeba będzie grać z maksymalnym zaangażowaniem, gdyż każde zwycięstwo i każdy punkt są bezcenne.
Polska jest aktualnym mistrzem świata i choćby z tej racji musi uchodzić za faworyta. Czas jednak nie stoi w miejscu, nasza kadra nieco różni się od tej, która rok temu wygrywała siatkarski Mundial. Mimo wszystko jesteśmy przekonani, że nasi siatkarze znajdą się w gronie tych dwóch drużyn, które za kilkanaście dni będą mogły się poszczycić olimpijską nominacją.
Krzysztof Mecner