Plan wykonany
Chyba jak wszyscy byłem ciekawy jak wypadnie debiut Stephane’a Antigi w roli selekcjonera reprezentacji. Kwalifikacje mistrzostw Europy, jakie rozegrano we Wrocławiu, pokazały oczywiście jeszcze sporo mankamentów naszej drużyny, ale co najważniejsze plan został wykonany. Polska wygrała bardzo pewnie trzy mecze, zdobyła komplet punktów, więc ocena musi być pozytywna. Mamy ogromną przewagę punktową nad rywalami i drugi turniej kwalifikacyjny będzie dla naszych siatkarzy praktycznie dopełnieniem formalności.
Owszem rywale walczyli, próbowali nawiązywać walkę, a Słowenia jest naprawdę trudnym przeciwnikiem. To jednak nie ta „półka”, na jakiej znajdują się mimo wszystko nasi siatkarze. Taka Macedonia jest przecież jak przysłowiowa „biedna jak mysz kościelna”; macedońscy siatkarze jechali do Wrocławia autokarem, przez 23 godziny. Przegrać z taką drużyną to byłby wstyd dla profesjonalistów. Jak mówił kierownik naszej reprezentacji Andrzej Wołkowycki więcej dałby naszym zawodnikom wewnętrzny sparing niż gra z takimi rywalami, ale te gry to przecież „kara” za odległe miejsce w poprzednich mistrzostwach Europy.
Trudno było oczekiwać od naszych reprezentantów „cudów” tuż po zakończeniu rozgrywek ligowych, ale wiele akcji wyglądało naprawdę nieźle. Na pewno wszyscy obserwowali Mariusza Wlazłego, który na pewno powrót po latach do reprezentacji może zaliczyć do udanych. Widać było, że formy którą imponował w ostatnich meczach PlusLigi nie stracił i pokazał to we Wrocławiu. O grę Zagumnego byłem spokojny. Drugi z wracających po przerwie kadrowiczów jeszcze raz pokazał jak cenny jest dla kadry, choćby w roli zmiennika. W trudnych momentach zawsze potrafi uporządkować naszą grę i choćby z tej racji trzeba go namawiać, by grał w tej kadrze jak najdłużej.
Dla każdego trenera ten początek jest najważniejszy, a po Antidze widać było, że jest zadowolony. Początek pracy ma zadawalający i oby tak dalej. Więcej odpowiedzi na co stać naszą reprezentację poznamy po kilku spotkaniach w Lidze Światowej, gdy naszym przyjdzie się mierzyć ze znacznie silniejszymi drużynami niż Łotwa, Macedonia czy Słowenia. Jak na razie źle to nie wygląda.
Trudno jednak oceniać grę Polaków na tle wrocławskich rywali. Zagrali to co musieli i to co wymagał konkretny przeciwnik. Gdyby należało włożyć w te spotkania więcej wysiłku i energii to pewnie nasi zagraliby trochę inaczej. W sumie był to dobry turniej w wykonaniu biało-czerwonych i oby tak dalej.
Były oczywiście pewne obawy o ten wrocławski turniej, ale po prostu lepiej „dmuchać na zimne”. Szczerze mówiąc znacznie większe obawy miałem o postawę polskich siatkarek, które też niestety muszą walczyć o miejsce w finałach mistrzostw Europy. Trener Makowski po przegranych w styczniu kwalifikacjach mistrzostw świata miał naprawdę trudną sytuację. W kwalifikacjach do ME gra przecież zupełnie inną personalnie drużyną niż tą w styczniu. A zwłaszcza Ukrainy w Polsce wielu fachowców się obawiało. I rzeczywiście Ukraina okazała się trudnym rywalem. Przegrywaliśmy ten mecz 0:2, a jednak co jest niezwykle cenne nasz zespół się nie załamał i odwrócił losy spotkania, wygrywając 3:2. Mając w perspektywie turniej w Bydgoszczy awans do finałów mistrzostw Europy jest bliski, choć tu przewaga punktowa nad rywalkami jest nikła i trzeba bardzo uważać. Siatkarki jednak plan też zrealizowały i chwała im za to. Zwycięzców nigdy sądzić nie należy.
Obie nasze reprezentacje wykonały więc ogromny krok w stronę gry w finałach mistrzostw Starego Kontynentu. Teraz trzeba jeszcze tylko dokończyć dzieła w decydujących turniejach i jak najszybciej o nich zapomnieć, a skupić się na nieco poważniejszych wyzwaniach. Celem nadrzędnym dla męskiej kadry są mistrzostwa świata i tam chcemy by ten zespół grał na maksimum swoich możliwości. Kadra kobiet przechodzi zmianę pokoleniową. W tym wypadku trzeba trochę cierpliwości i systematycznej pracy.
Czekamy więc na kolejne turnieje i cieszymy się, że początek tegorocznego sezonu międzynarodowego rozpoczęliśmy od kompletu zwycięstw. I tak trzymać.
Krzysztof Mecner