Plażowe medale
To był niezwykle udany weekend dla polskiej siatkówki plażowej. W rozegranych w Mysłowicach mistrzostwach świata do lat 23 złoty medal zdobyła polska para Maciej Kosiak i Maciej Rudol, podtrzymujący fantastyczną serię zdobyczy polskiej młodzieży na najważniejszych światowych imprezach. Równocześnie w Moskwie rozgrywano wielkoszlemowy turniej z cyklu World Tour. Tam też bliska życiowego osiągnięcia była najlepsza polska para Mariusz Prudel i Grzegorz Fijałek. Polacy po raz drugi w swej karierze awansowali do finałowego meczu, ale niestety pierwszego swego zwycięstwa w tym prestiżowym cyklu nie odnieśli.
W Moskwie Fijałek i Prudel odnieśli wiele cennych zwycięstw. Fantastycznie zagrali półfinałowy mecz z uznawaną za najlepszą na świecie amerykańską parą Sean Rosenthal i Phil Dalhausser (mistrz olimpijski z Pekinu). Polacy rozbili słynnych Amerykanów w dwóch krótkich setach. Wcześniej też szli jak burza, wygrywając wszystkie mecze w grupie eliminacyjnej i dopiero w finale przegrali z duetem gospodarzy Siemienow – Krasilnikow. Wydaje się, że jest wielka szansa na wygranie wreszcie zawodów World Tour, gdyż nasza najlepsza para zdaje się dochodzić do bardzo wysokiej formy. Może w Starych Jabłonkach zdobędziemy wreszcie medal z najszlachetniejszego kruszcu.
Dużo lepiej niż w niezbyt udanych mistrzostwach Europy spisały się też pozostałe polskie pary grające w turnieju w Moskwie. Kądzioła i Szałankiewicz wyszli z grupy eliminacyjnej i dotarli do najlepszej szesnastki turnieju. Awans do ćwierćfinału był bliski, ale po zaciętym spotkaniu przegrali z mistrzami Europy z 2013 r. Hiszpanami Herrerą i Gavirą. Gdyby pokonali utytułowanych rywali o awans do strefy medalowej walczyliby z Fijałkiem i Prudlem. Hiszpanie z Fijałkiem i Prudlem stoczyli jeden z najdramatyczniejszych pojedynków w turnieju. Polska para minimalnie okazała się lepsza w tie-breaku, wygrywając 15:13.
Świetnie grała w Moskwie też nasza najlepsza para kobieca Monika Brzostek i Kinga Kołosińska. Polki dotarły do ćwierćfinału, zajmując ostatecznie znakomite piąte miejsce. Drogę do medalu zamknęły im jednak znakomite Brazylijki Talita i Lima, które ostatecznie zdobyły w Moskwie srebrny medal. Turniej wygrały wielkie faworytki Amerykanki April Ross i Kerri Walsh. To już ich drugie zwycięstwo w tym sezonie w cyklu, zresztą tylko w dwóch turniejach startowały. Kerri Walsh to już żywa legenda beach volleyballa. Zdobyła przecież trzy złote medale olimpijskie z poprzednią partnerką Misty May-Treanor. Jak się wydaje z inną siatkarką pewnie zmierza w kierunku zdobycia kolejnego olimpijskiego złota, a to postawiłoby ją w rzędzie z największymi sportowymi legendami.
Sporo pięknej siatkówki plażowej można było zobaczyć też w Mysłowicach. Wielkich emocji i ogromnej radości dostarczyła kibicom para Maciej Rudol i Maciej Kosiak. Po dramatycznych spotkaniach zdobyli tytuł mistrza świata do lat 23 po finałowej wygranej z Norwegami Molem i Tvindem. Piąte miejsce zajęła z kolei druga polska Łosiak i Bryl, która odpadła w ćwierćfinale.
Ciut słabiej zagrały nasze siatkarki, na które też bardzo liczono. Najlepiej wypadł duet Gruszczyńska i Baran, który dotarł do najlepszej szesnastki turnieju. Pozostałe niestety odpadły już w eliminacjach grupowych.
Mistrzyniami świata zostały dość niespodziewanie Australijki Laird i Artacho. Osobiście najbardziej podobała mi się gra Kanadyjek Humany-Paredes i Pischke, które tak jak przed rokiem stały w Mysłowicach na najniższym stopniu podium. Kanadyjkom wróży się wielką karierę. Taylor Pischke to zresztą córka legendy kanadyjskiej siatkówki (wieloletni reprezentant i trener reprezentacji drużyny kraju Klonowego Liścia) Garetha Pischke.
W sumie był to niezwykle udany tydzień dla polskich reprezentantów. Po niezbyt udanych mistrzostwach Europy, teraz wreszcie mamy powody do radości. A przed nami jeszcze wiele ważnych turniejów i miejmy nadzieje dobrych występów polskich reprezentantów.
Krzysztof Mecner