Płomień sprzed 38 lat
Parę dni temu minęło równo 38 lat, od chwili, gdy w Bazylei Płomień Milowice wygrał turniej finałowy Pucharu Europy Mistrzów Krajowych, zostając najlepszą klubową drużyną Europy. Jest to do dziś jedyny triumf polskiej drużyny w najważniejszych europejskich rozgrywkach klubowych, które od 2001 roku noszą nazwę Ligi Mistrzów.
W tym roku finał najważniejszych rozgrywek zostanie rozegrany w Krakowie. Ciągle marzymy, by kolejny polski zespół poszedł w ślady Płomienia. Będzie na to kolejna szansa, bo Asseco Resovia, jako gospodarz, ma zapewniony udział w finałowych zmaganiach, a może nie będzie jedynym polskim zespołem w tym finale, bo trwają wciąż mecze fazy play- off Ligi Mistrzów.
Sukces Płomienia 38 lat temu obrósł już w legendą. Wcześniej bliska wygrania Pucharu Europy była właśnie Resovia, która w 1973 r. zajęła w finałowych zmaganiach drugie miejsce, za drużyną CSKA Moskwa, będącą w zasadzie… reprezentacją ZSRR. CSKA był niejako „etatowym” zdobywcą tego pucharu. Płomień miał trochę szczęścia, bo federacja ZSRR w 1978 r. wszystko podporządkowała mistrzostwom świata we Włoszech, gdzie bardzo chciała odzyskać stracony na rzecz Polski w Meksyku i Montrealu światowy prymat. W pucharowym sezonie 1977/1978 nie wystartowały także bardzo silne drużyny mistrza Bułgarii i Rumunii. Nieobecni jednak… racji nie mają. A Płomień wykorzystał swoją wielką szansę.
W końcu lat 70-tych chodziłem do średniej szkoły w Sosnowcu, a w tym mieście było wiele ligowych drużyn. W krajowej elicie byli wtedy nie tylko siatkarze Płomienia, ale także piłkarze Zagłębia, hokeiści, koszykarze. Na brak sportowych emocji, tacy fanatycy sportu jak ja, narzekać więc nie mogli. W Płomieniu grało w tym czasie trzech słynnych mistrzów olimpijskich z Montrealu: Wiesław Gawłowski, Ryszard Bosek i Włodzimierz Sadalski, a trenerem najlepszej drużyny w Europie, była inna legenda polskiej siatkówki – Aleksander Skiba (mistrz świata z 1974 r.).
Płomień wcale nie miał łatwej drogi po puchar. Pierwszy rywal Panathinaikos Ateny, wielkiego oporu mistrzom Polski nie sprawił, ale już w kolejnej rundzie Płomień toczył dramatyczne boje z Federlazio Rzym. Włosi (w 1978 r. zostali wicemistrzami świata) już wówczas budowali silną ligę i mistrz Italii zdołał nawet pokonać w Rzymie Płomień 3:1. W Milowicach jednak Płomień nie dał rywalom szans wygrywając 3:0.
Finał rozgrywano w Bazylei. Turecki Boronkay Stambuł nie był godnym rywalem Płomienia. Kolejni dwaj przeciwnicy: Starlift Voorburg z Holandii i mistrz Czechosłowacji Aero Odolena Voda to były drużyny niezwykle silne. Holendrów polski zespół pokonał jednak 3:1, a w ostatnim meczu stoczył dramatyczny bój z czechosłowacką ekipą, wygrywają 3:2. To był wielki sukces, ale był to przecież wspaniały okres dla polskiej siatkówki, a ten tytuł jakby potwierdzeniem jej potęgi.
Do tej pory jednak nikomu sukcesu Płomienia nie udało się powtórzyć. Parę razy było blisko, ale konkurencja w Europie obecnie jest ogromna, a aspiracje by być najlepszym na Starym Kontynencie mają zespoły z wielu bardzo silnych lig europejskich. PlusLiga z pewnością jest jedną z najsilniejszych lig w Europie. Marzenia o kolejnym sukcesie w najważniejszym z pucharów wciąż jednak przekładamy z roku na rok.
Wszyscy cieszymy się, że finałowe rozgrywki będą w tym roku znów w Polsce i zmagania najlepszych drużyn Europy, będzie można obserwować na żywo. Może wreszcie doczekamy się takiego sukcesu jak niegdyś osiągnął Płomień.