Półmetek
PlusLiga siatkówki zakończyła pierwszą rundę serii zasadniczej, która przyniosła wiele emocji i sporo zaskakujących rozstrzygnięć. Na czele tabeli jednak znalazła się bełchatowska Skra. Wielki faworyt wciąż więc dominuje w rozgrywkach, choć i tej drużynie zdarzają się potknięcia.
Siatkarze trochę narzekają na częstotliwość spotkań, a przecież połowa ligi jest także zaangażowana w rozgrywki europejskich pucharów. Wielu w tym właśnie upatruje przyczyn wielu niespodzianek. Te najsilniejsze drużyny, w których widziano faworytów sezonu, są jednak na czele tabeli. Największą niespodzianką tej pierwszej rundy jest z pewnością postawa Tytana AZS Częstochowa. Akademicy od 20 lat odgrywają w naszych rozgrywkach ligowych znaczącą rolę, ale przed tym sezonem przy kosztownych zakupach rywali mało kto na nich stawiał. Tymczasem akademicy, po słabszym starcie, wygrywają mecz za meczem i najbardziej w tej chwili zagrażają obrońcom tytułu. Odnieśli kilka sensacyjnych zwycięstw i jeśli utrzymają formę także w rundzie rewanżowej mogą do kolejnego etapu startować ze znakomitej pozycji.
Więcej spodziewano się natomiast po Resovii i ZAKSIE, drużynach, które kupiły świetnych graczy przed sezonem i które z miejsca uznano za faworytów rozgrywek. ZAKSA rzeczywiście początek miała wyśmienity, ale fatalna w skutkach kontuzja Sebastiana Świderskiego jakby powstrzymała ten marsz do zaszczytów. Z kolei Resovia gra bardzo nierówno. Potrafiła w dobrym stylu ograć Skrę, by w fatalny sposób przegrać u siebie z Delektą.
Słabszy początek sezonu miał też wicemistrz Polski – Jastrzębski Węgiel, który przegrywał końcówki wielu spotkań. Ostatnie spotkania pokazują jednak, że ten zespół wraca do „równowagi” i z każdym meczem powinien być groźniejszy.
Po świetnym początku gorzej obecnie gra AZS Politechnika Warszawa, z kolei po słabym starcie rozegrała się ostatnio Delecta Bydgoszcz i też gromadzi punkty. Wszystko wskazuje na to, że te siedem przewodzących w tabeli ligowej drużyn stoczy walkę o sześć miejsc premiowanych grą w II etapie w gronie najlepszych.
Pozostałe trzy ekipy, czyli Pamapol Wieluń, Fart Kielce i Indykpol AZS Olsztyn miały świetne pojedyncze mecze, ale chyba ciężko im będzie wywalczyć choćby szóstą lokatę. Chociaż przy tym systemie punktowania spotkań, jedna czy dwie kolejki mogą diametralnie zmienić sytuację poszczególnych drużyn.
Końca tej rundy nie doczekał jeden szkoleniowiec. W Olsztynie bowiem zmieniono Mariusza Sordyla na Rumuna Gheorghe Cretu. Liczba zagranicznych szkoleniowców w naszej lidze wzrosła więc do czterech, ale pozostała trójka (Travica, Prielożny czy Kardos) zna nasze realia doskonale. Ciekawe czy młody rumuński trener (karierę szkoleniową zaczynał przed paroma laty w Wiedniu, gdzie był następcą słynnego Hugha McCutcheona) poradzi sobie w polskich realiach.
Niektórzy dziennikarze narzekają na szalone tempo spotkań, uważając, że siatkówki jest ostatnio aż za dużo, ale kibice są chyba innego zdania, bo jednak hale na spotkaniach się wypełniają i widowiska też zwykle są bardzo ciekawe i emocjonujące.
Losy mistrzostwa Polski tradycyjnie rozstrzygnie dopiero play off, ale, by myśleć o medalach, już teraz trzeba gromadzić punkty. Jeszcze w poprzednim sezonie mistrzostwo Polski można było zdobyć nawet startując do play off z ósmego miejsca. Teraz już takiej możliwości jednak nie będzie. Kto nie „załapie” się do najlepszej czwórki w drugim etapie o medalach będzie mógł zapomnieć. A czy obecny system rozgrywek znajdzie powszechne uznanie, zobaczymy po sezonie, bo w tej chwili na wnioski za wcześnie. Jedno już można powiedzieć, że punkty w zasadniczej części rozgrywek mają dużą większą wartość niż w poprzednim sezonie, gdyż już teraz widać, że walka o te czołowe miejsca może być zażarta do ostatniej kolejki i liczyć się będzie każdy wygrany punkt, a nawet każdy wygrany set. Im bliżej zresztą ostatniej kolejki ligowej, tym bardziej napięcie będzie rosło, a cena punktów będzie jeszcze wyższa.
Za tydzień startuje też liga siatkarek, więc siatkówki w grudniu będzie jeszcze więcej, ale ci co lubią tę dyscyplinę sportu i emocje z nią związane, narzekać na ten fakt z pewnością nie będą.
Krzysztof Mecner