Polski ćwierćfinał?
O sukcesy w europejskich pucharach nie jest łatwo. Polska siatkówka poniosła po zakończeniu fazy grupowej Ligi Mistrzów spore straty, ale z awansu trzech drużyn do fazy play off można się cieszyć. Kapitalnie spisały się drużyny Jastrzębskiego Węgla i Asseco Resovii. Obie nasze drużyny wygrały rywalizację w swych grupach, co spowodowało rozstawienie w losowaniu play off. Jeśli pokonają pierwsze przeszkody, to w ćwierćfinale… trafiłyby na siebie. Wtedy na pewno jedna polska drużyna grałaby w turnieju finałowym.
Poprzednią edycję Ligi Mistrzów wygrał niespodziewanie Lokomotiw Nowosybirsk, w turnieju finałowym grała także ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Obu tych drużyn już w pucharach nie ma, co świadczy o skali trudności tych rozgrywek. ZAKSA przegrała rywalizację ze znanymi klubami jakimi są Knack Roeselare czy VfB Friedrichshafen, ale przed rozpoczęciem rozgrywek raczej liczyliśmy na awans wicemistrza Polski. Szkoda, że kędzierzynianie nie zdobyli więcej punktów, bo zostaliby „przeniesieni” do Pucharu CEV, a tak ta pucharowa przygoda dość szybko się skończyła.
Resovia zagra w I rundzie play off, właśnie ze znakomicie spisującą się drużyną Knack Roeselare. Belgowie wygrali wszystkie mecze w swej grupie i choć nie mają w składzie wielkich gwiazd siatkówki światowej zwrócili na siebie uwagę. Na pewno nie będzie to łatwy rywal dla drużyny Andrzeja Kowala, ale jeśli się marzy o sukcesie, trzeba takie przeszkody pokonywać.
Jastrzębski Węgiel wygrał swoją grupę, pokonując po kapitalnym ostatnim meczu uważaną nawet za faworyta całych rozgrywek Halkbank Ankara z Kazijskim i Juantoreną w składzie. Turcy będą organizować turniej finałowy i zapewne myślą o wygraniu najważniejszych rozgrywek w Europie. Jastrzębski Węgiel najpierw zmierzy się z francuskim klubem Tours – triumfatorem Ligi Mistrzów z 2005 r. Mimo wszystko Jastrzębski Węgiel wydaje się być faworytem w tej rywalizacji, choć w Tours gra kilku znanych i utytułowanych siatkarzy (Exiga, Hardy-Dessources, Jablonsky, Nuno Pinheiro czy Konecny).
Trudnej będzie natomiast z pewnością siatkarkom Atomu Trefla Sopot. Mistrz Polski nie zawiódł i wyszedł z grupy z drugiego miejsca, przegrywając jednak dwa razy z turecką drużyną VakifBank Stambuł. Teraz znów trafił na zespół z bardzo silnej ligi tureckiej – Eczacibasi Stambuł, ze słynną Demir Neslihan w składzie. W tej rywalizacji z pewnością faworytkami będą Turczynki. Odpadła z pucharowej rywalizacji natomiast drużyna MKS Tauron Dąbrowa Górnicza, na którą przed sezonem bardzo liczono. Drużyna z Dąbrowy Górniczej od początku rozgrywek OrlenLigi gra jednak słabo i jej postawa w Lidze Mistrzyń nie jest zaskoczeniem. Wicemistrz kraju zajął ostatnie miejsce w grupie, co jest na pewno sporym rozczarowaniem.
Wydaje się też że są spore szanse na sukces w Pucharze CEV. PGE Skra Bełchatów pewnie awansowała do najlepszej ósemki i będzie faworytem w rywalizacji z niemieckim Generali Unterhaching. Trudniej może być w kolejnej rundzie, gdy do tej rywalizacji dołączą kluby wyeliminowane z Ligi Mistrzów. Skra jednak prezentuje w tym sezonie dużą siłę i kibice liczą, że ekipa Miguela Angela Falaski może wygrać te rozgrywki. Na tym samym etapie rozgrywek są żeńskie drużyny: BKS Aluprof Bielsko-Biała i Polski Cukier Muszyna. Zobaczymy czy zdołają awansować do kolejnej rundy, bo rywali mają niełatwych (BKS zagra z Chimikiem Jużne z Ukrainy, Muszyna z Lokomotiwem Baku).
Została nam jeszcze w Challenge Cup żeńska drużyna Impelu Wrocław, która bez trudu awansowała do 1/8 finału i będzie z pewnością faworytem w kolejnej rundzie w starciu z belgijskim Hermesem Ostenda.
W sumie z dziesięciu polskich drużyn, które przystąpiły do zmagań w europejskich pucharach na placu boju pozostało nam siedem. Bilans niezły. Wszystko co najważniejsze w europejskich pucharach będzie jednak się działo w przyszłym roku. Pozostaje nam trzymać kciuki za polskie drużyny.
Krzysztof Mecner