Poszaleję sobie troszeczkę
ZDANIEM WETERANA
Poszaleję sobie troszeczkę
Wiem, naprawdę wiem od dawna, że pisanie w tym miejscu o sobie jest widziane niemile .Co innego opisać żale jakiegoś prezesa, nie mówiąc już o trenerach czy zawodnikach – bo to ich święte prawo. Ale własna osoba w roli głównej? Fe, nie wypada. Ja się jednak buntuję. Nazwano mnie tu, w tym Internecie, przy mojej podobiźnie „nestorem dziennikarzy sportowych piszących o siatkówce”. Istotnie od 1965 roku lat już trochę upłynęło, w tym ileś tam lat działania również w ścisłym zarządzie PZPS, który zresztą wyróżnił mnie honorową odznakę. Wiszą na macie w moim pokoju te wszystkie znaczki, odznaczenia ,ba, oficjalne medale – ale owe to już zasługa wnioskującej o nie redakcji Przeglądu Sportowego.
No po tej wyliczance już czuję, jak czytelnika trafia szlag. Ale proszę wybaczcie 77-letniemu starszawemu panu, niech sobie , wyjątkowo, przynajmniej raz poszaleje, jest też trochę zgorzkniały ( juniorzy ME!!!) i zły jak cholera, że się jakiś dziennikarski praktykant zaczął nabijać ze niego, że takie staruchy tylko zajmują miejsce dobrym, młodym. Może jakaś prawda w tym jest, choć na razie miejsca starcza dla wszystkich chętnych.
Zresztą ja miejsca, w każdym razie na widowni, nie zajmuję, bo nie chodzę ,ze względu na zdrowie, na mecze PlusLigi. Opisuję je tylko dzięki uprzejmości prezesa Artura Popko i Głównego Komisarza Ligi, Czarka Matusiaka, którzy brnąc przez śnieg po pas nieśli do mnie kilka lat temu wypożyczony mi do dziś laptop i oporządzenie. Brawo. Ale mimo wszystko brakuje mi karty upoważniającej do wstępu na mecze. Bo serce ciągnie i może kiedyś złamię zakaz lekarza, który zabrania niebezpiecznie emocjonalnych dla mnie, jego zdaniem, wycieczek na mecze.
Zresztą ja tam i bez tej karty bym się jakoś wkręcił ,ale nie w tym sedno sprawy. Dawniej był taki zwyczaj dostarczania dziennikarskiej braci na spory czas przed rozgrywkami potężnych ładunków zawierających nie bomby (które się nam czasem należały) ale wszelkich regulaminów, terminarzy, słowem rzeczy niezbędnych do pracy. Teraz jest trochę inna sytuacja – chętnych dziennikarzy tłum – niech się sami starają, ale mnie moglibyście przysłać – na imię mojego osobistego sekretarza i syna – Rafała. .A my już mamy liczne pytania, o czelendż, powiększenie liczby uroczych sędzin, o utrzymanie takich a nie innych zasad kontaktów np. kapitanów z sędziami, nie mówiąc już o nerwowych braciach trenerach. O ewentualnych jakiś określonych konsekwencjach dla sędziów, którzy się zupełnie pogubili. Mówi się też o zakładaniu zawodnikom słuchawek na uszy. Nie daj Boże, kompletny bezsens.
Prasa jest, w pewnym stopniu niedostatecznie informowana, a czasem w jakimś stopniu nierówno, bo faworyzuje się telewizję a jak demokracja to demokracja, choć rozumiem, że na” telewizorów” patrzy się łaskawszym okiem.
Ocenę serwisu informacyjnego PlusLigi zostawiam, na inną okazję, w każdym razie na pewno można przynajmniej starać się poprawić, przyspieszyć, rozszerzyć. Wiem, że może za dużo wymagam, lecz jak na starcie ME juniorów PAP nie podaje naszych składów a Plus to akceptuje…
No poględziłem sobie troszeczkę, mógłbym jeszcze dłużej, ale kto to wytrzyma. Podobnie jak niektóre potoki wymowy kolegów z TV, Polsatu Sport; oby rażące, czasem wręcz śmieszna błędy i przejęzyczenia zdarzały sie rzadziej, niż rok temu. Pocieszenie – i tak siatkówka w internecie i w bezpośrednich transmisjach robi widoczny postęp. Sprawozdawcy Swędrowski i np. Drzyzga i tak są najlepsi. Raczej wstrzymuję się od opiniowania pracy trenerów, tym bardziej zdecydowanie kolegów publicystów, choćby po pierwsze dlatego, że nie mam zwyczaju oceniać pracy kolegów, po drugie – sam bym też trafił na oślą łączkę, której lepiej nie uruchamiać nie tylko dla dobra dziennikarzy. Wole nie zadzierać, bo mnie ślicznie akcentujący król nokautu nawet na odległość położy na macie; choć ja wiem, może 77-latek wytrzymał by lepiej siłę ciosu red. Pindery, niż jęki tenisistek dosłownie wyjących z kortu. To powinno być zabronione przez Ministra Zdrowia.
No dość żartów. za które i tak dostanie mi się po głowie. Ale to tak na urozmaicenie, krew staruszkowi żywiej popłynie i przypomni sobie, że powinien się pastwić nad kimkolwiek innym niż piękną Radwańską i jej koleżankami. Sport jest nie tylko interesujący ale urokliwy a już w lidze siatkarek – szczególnie.
PS. Zanim wysłałem ten tekst, mój przyjaciel, Cezary Matusiak, przysłał mi co trzeba. Ale on mi czyta w myślach, zaś to, że wysłał to i tak nie jego obowiązek a Ligi.