Powrót po 30 latach
Polscy siatkarze rozpoczęli przygotowania do kolejnej edycji Pucharu Świata, w którym będą walczyć o prawo gry w turnieju olimpijskim w Londynie. Czekamy na ten turniej z ogromnym zainteresowaniem, po sukcesach naszej drużyny w rozgrywkach Ligi Światowej i mistrzostwach Europy.
Polscy siatkarze wracają do Pucharu Świata po długich 30 latach przerwy. Wystąpili w pierwszych pięciu edycjach Pucharu Świata, ale po zajęciu czwartego miejsca w 1981 r. już nigdy nie zakwalifikowali się do tych elitarnych rozgrywek. Teraz dostali się tam dzięki „dzikiej karcie”, ale w pełni zasłużonej po wywalczeniu brązowego medalu mistrzostw Starego Kontynentu.
Od 1977 r. Puchar Świata zawsze rozgrywany jest w Japonii, ale to Polska była organizatorem pierwszej edycji w 1965 r. Ta pierwsza edycja przeszła do historii polskiej siatkówki. Po pierwsze była to pierwsza wielka siatkarska impreza organizowana w Polsce (mecze grano w Warszawie, Szczecinie i Mielcu, finały w Łodzi), a po drugie zdobyliśmy pod kierunkiem trenera Krausa pierwszy medal w światowej siatkówce. W tamtej drużynie grali tak znani zawodnicy jak Skorek, Ambroziak, Siwek, Paszkiewicz, Rusek i inni. Polacy dali się wyprzedzić w turnieju tylko mistrzom olimpijskim – siatkarzom ZSRR.
Druga edycja została rozegrana w NRD w 1969 r. Polska grająca tam bez kontuzjowanego Zdzisława Ambroziaka i Edwarda Skorka nie odniosła sukcesu zajmując ósme miejsce. To był jednak pierwszy wielki turniej w którym grali Bebel, Bosek, Gawłowski - późniejsi mistrzowie olimpijscy. Puchar Świata zdobyła drużyna gospodarzy.
W trzeciej edycji w 1973 r. naszą kadrę prowadził po raz pierwszy w wielkiej imprezie Hubert Wagner. I to ze znakomitym skutkiem, gdyż w silnej stawce Polacy ulegli tylko ZSRR, a pokonali m. in. mistrzów olimpijskich Japonię. Tej edycji odebrano status oficjalnego Pucharu Świata FIVB, gdyż gospodarz Czechosłowacja nie zgodził się na wjazd do siebie Korei Południowej. Turniej jednak rozegrano w znakomitej obsadzie i sukces Polaków był ogromny. Stanisław Gościniak dostał na nim nagrodę dla najlepszego rozgrywającego.
Kolejna edycja już w Japonii dała naszej ekipie czwarte miejsce. To był spory zawód, gdyż Polska była przecież mistrzem olimpijskim. W 1977 r. w eliminacjach Polska grała rewelacyjnie pokonując Bułgarię, Brazylię i ZSRR. W finale A z udziałem Japonii, Kuby, ZSRR i Polski nasi na początek pokonali Japonię, jednak nie wytrzymali trudów turnieju i przegrali dwa ostatnie spotkania spadając na czwarte miejsce w turnieju. Tomasza Wójtowicza uznano za najlepszego gracza (MVP) tego turnieju.
Polska zagrała także w edycji w 1981 r. ponownie zajmując lokatę tuż poza podium. Polska pokonała wówczas Japonię i Tunezję, przegrała natomiast z ZSRR, Brazylią i Kubą. Ireneusza Kłosa gospodarze wybrali do najlepszej szóstki turnieju obok takich sław jak Zajcew, Sawin, Vilches, Sillie czy Rajzman.
W kolejnych edycjach już nie graliśmy, ale turnieje były niezwykle ciekawe. W 1985 r. wygrali Amerykanie, a ich bój z ZSRR, który zbojkotował igrzyska w Los Angeles, miał wyłonić rzeczywiście najlepszą drużynę świata. Medal brązowy zdobyli Czechosłowacy z dobrze znanym u nas Igorem Prielożnym w składzie.
W 1989 r. triumfowali Kubańczycy po wygraniu dramatycznego decydującego meczu z Włochami. W barwach włoskiej drużyny grali wówczas: nasz obecny selekcjoner Andrea Anastasi i trener Jastrzębskiego Węgla Lorenzo Bernardi.
Kolejną edycję rozegrano już po dwóch latach, gdyż od tej pory Puchar Świata stał się jednocześnie kwalifikacją olimpijską. W 1991 r. zwyciężył ZSRR przed Kubą i USA. W składzie mistrzów był znany z występów w naszej ekstraklasie Jewgienij Krasilnikow (grał w Kazimierzu Płomieniu).
W 1995 r. o prymat walczyli Włosi i Holendrzy, a pierwszy raz z Pucharu Świata do igrzysk kwalifikowano wszystkich medalistów. Promocję wywalczyli także Brazylijczycy. W 1999 r. Puchar Świata niespodziewanie wygrała Rosja, w barwach której grali Tietiuchin i Jakowlew, powołani do kadry i na obecną imprezę.
Dwie minione edycje Pucharu Świata mężczyzn wygrała znakomita reprezentacja Brazylii, która i obecnie jest wielkim faworytem. W zasadzie poza Bułgarią i Kubą zagrają w obecnej edycji wszystkie liczące się zespoły na świecie. Nas nurtuje pytanie jak po 30-letniej nieobecności będzie sobie radzić w tym, jakże trudnym, turnieju, reprezentacja Polski. Liczymy, że będzie się liczyć w walce o medal i olimpijską kwalifikację.
Krzysztof Mecner