Powroty
Polscy siatkarze zachowali szanse na grę w turnieju finałowym Ligi Światowej w Argentynie, pokonując dwukrotnie gospodarzy finałów „za trzy punkty”. Decydujące będą mecze w najbliższy weekend w Łodzi z Kubą. Polska musi wygrać dwa spotkania i to wysoko by zgarnąć w tych konfrontacjach sześć punktów. Wygrane np. 3:1 i 3:2 spowodują, że nie wyprzedzimy podopiecznych Orlando Samuelsa w tabeli, a liczyć iż Kuba „pogubi” punkty w ostatniej serii z mającą awans z urzędu Argentyną jest dość iluzoryczne. Zadanie jest więc trudne, ale najzupełniej realne.
Do gry podopiecznych Daniela Castellaniego można mieć jeszcze spore zastrzeżenia, ale po pierwsze zwycięzców się nie sądzi, a po drugie od inauguracyjnych spotkań naszej kadry z Niemcami widać wyraźny postęp i pewność siebie naszych zawodników. Zwłaszcza w końcówkach setów i to jest niezwykle pozytywny sygnał. Castellani z tygodnia na tydzień wzmacnia ekipę i widać, że jego plan by zespół był gotowy do walki o finał w tych ostatnich czterech spotkaniach powinien się powieść.
Wydarzeniem spotkań z Argentyną był bez wątpienia powrót do drużyny narodowej Mariusza Wlazłego. Aż trudno uwierzyć, że siatkarz który w ostatnich latach zwykle jest wybierany za najlepszego w rozgrywkach PlusLigi zagrał w koszulce z orłem na piersi po blisko dwuletniej przerwie. Wlazły miał ogromny udział w wywalczenie przez Polskę wicemistrzostwa świata cztery lata temu, ale bez niego nasza reprezentacja wygrała rok temu mistrzostwo Europy. Jego powrót do narodowego teamu ma jednak ogromne znaczenie, a próbki jak wiele ten siatkarz znaczy dla drużyny narodowej mieliśmy zwłaszcza w końcówkach pierwszego meczu z Argentyną. Castellani ma w tej chwili do wyboru trzech siatkarzy atakujących czyli tych grających po przekątnej z rozgrywającym: Gruszkę, Jarosza i Wlazłego. Każdy trener chciałby mieć chyba takie kłopoty bogactwa, bo chyba każdy miałby problem gdyby mu kazano wybrać tego jednego z tej trójki.
Drugim istotnym elementem był debiut tegoroczny Pawła Zagumnego. Bez tego gracza trudno sobie wyobrazić naszą kadrę, na razie „Guma” wchodzi dopiero w rytm meczowy, ale jeśli chcemy grać w finałowym turnieju – obecność Zagumnego jest niezbędna. Tej klasy zawodnicy są rzadkością i miejmy nadzieję, że Paweł poprowadzi grę drużyny narodowej do wygranych z Kubą.
Patrząc na to co dzieje się w innych grupach i dorobek punktowy czołowych drużyn trudno będzie marzyć o awansie z drugiego miejsca, gdyż tych punktów może nam zabraknąć. Trzeba więc przystąpić do spotkań z Kubą odpowiednio mentalnie przygotowanym, wiedząc że są to spotkania z gatunku „być albo nie być”. W kontekście mistrzostw świata udział w finałach World League ma ogromne znaczenie nie tylko szkoleniowe ale i psychologiczne. Amerykanie po wygraniu w 2008 r. Ligi Światowej tak poczuli się mocni, że wkrótce potem wygrali także Igrzyska Olimpijskie. Warto wziąć więc z nich przykład.
Na razie żyjemy Ligą Światową, ale w miniony weekend w Wiedniu odbyła się też uroczystość losowania grup Europejskiej Ligi Mistrzów połączona z obchodami jubileuszu 10-lecia inauguracji tych rozgrywek. W sezonie 2000/2001 właśnie rozegrano pierwszą edycję tych elitarnych klubowych rozgrywek, a Champions League zastąpiła Puchar Europy Mistrzów Klubowych rozgrywany od 1960 r. „wchłaniając” jednocześnie mający też wielką rangę Puchar Europy Zdobywców Pucharów rozgrywany od 1973 r.
Polskie zespoły losowały chyba dość dobrze. Chyba, bo składy wielu drużyn nie są jeszcze skompletowane i tak naprawdę jaka będzie siła poszczególnych drużyn przekonamy się w zasadzie dopiero jesienią gdy będą znane kompletne składy naszych rywali. Wiele klubów zachodniej Europy zresztą zwleka z transferami niemal do rozpoczęcie rozgrywek ligowych... gdyż wówczas ceny rynkowe siatkarzy gwałtownie spadają, ale też wybór jest mniejszy gdyż ci najlepsi zwykle kontrakty podpisują bardzo szybko. Chcąc myśleć o zdobyciu tego prestiżowego trofeum trzeba jednak wygrywać z każdym. Tym razem pięć polskich drużyn (w tym trzy kobiece) będzie grać w tych prestiżowych rozgrywkach. Trochę szkoda, że dzikiej karty nie dostała w nich Resovia, bo skład tej drużyny na kolejny sezon jest obiecujący i chyba w tych najważniejszych rozgrywkach miałaby duże szanse na dobry wynik.
Krzysztof Mecner