Powtórki nie będzie
W decydującą fazę wkraczają nie tylko rozgrywki PlusLigi, ale także rozgrywki Pucharu Polski, gdzie trwa walka o miejsce w turnieju finałowym. Wstępne eliminacje wielkich niespodzianek nie przyniosły. Do ćwierćfinału obok czołowych klubów PlusLigi awansowali także RCS Czarni Radom, zespół spoza elitarnego grona udziałowców PLPS.
Tegoroczny finał Pucharu Polski zostanie rozegrany pod koniec stycznia w Częstochowie. Pod Jasną Górą turniej finałowy był już rozgrywany w przeszłości kilkakrotnie, ale po raz pierwszy będzie rozegrany w nowej efektownej hali, która gościła już uczestników Superpucharu.
Nie zagra w turnieju finałowym drużyna gospodarzy. Wkręt-met AZS Częstochowa heroicznie walczył w Jastrzębiu z drużyną Lorenzo Bernardiego, ale poległ w pięciu setach i nie będzie miał okazji się zaprezentować przed własną publicznością. AZS Częstochowa zapisał piękną kartę w historii polskiej siatkówki, ale do rozgrywek Pucharu Polski jakoś nigdy nie miał szczęścia. Nawet na początku lat 90-tych, gdy seryjnie zdobywał mistrzostwa kraju, w rozgrywkach Pucharu Polski mu się nie wiodło. Do legendy przeszedł już pamiętny finał z 1994 r., rozgrywany w hali „Polonia” pod Jasną Górą. W lidze AZS wówczas gromił wszystkich, tymczasem w finałowym meczu gładko uległ BBTS Włókniarzowi Bielsko-Biała. To była jedna z największych niespodzianek w całej pucharowej historii. Dopiero cztery lata później, w 1998 r., AZS Częstochowa wykorzystał atut własnego terenu i sięgnął po krajowy puchar. To było pierwsze trofeum klubu w kolekcji, choć miał już na koncie wcześniej pięć tytułów mistrza Polski. Po raz pierwszy w Częstochowie Puchar Polski rozegrano w 1984 r., gdy triumfowała Legia Warszawa przed Płomieniem, Gwardią i Avią Świdnik. To, podobnie jak AZS, były niegdyś siatkarskie potęgi, dziś już powoli zapominane, wegetujące gdzieś na poboczach wielkiej siatkówki. Cieszy, że przypomnieli o sobie Czarni z Radomia. Pamiętam jak ten klub w 1999 r. w porywającym stylu wygrał jeden z najciekawszych turniejów finałowych w naszej historii. W finale pokonał murowanego faworyta jakim był AZS Częstochowa, a w półfinale bronił meczbole w meczu ze Stalą Nysa. Radomski zespół prowadził wówczas Edward Skorek, a do dziś z tamtej mistrzowskiej ekipy gra w Radomiu Marcin Kocik. Czarni będą mieć jednak arcytrudne zadanie, gdyż trafili na lidera PlusLigi – ZAKSĘ i choć oba mecze odbędą się w Radomiu, faworyt jest oczywisty. Czarni jednak podtrzymali tradycję, że zawsze komuś spoza elity uda się namieszać w tych rozgrywkach. Rewelacją nie tak dawno był MOS Będzin, który dotarł do ćwierćfinału, występując w niskiej klasie rozgrywkowej.
Przed rokiem w wielkim finale spotkały się Skra Bełchatów z Jastrzębskim Węglem. Teraz na pewno powtórki z tego finału nie będzie, gdyż obie te utytułowane drużyny trafiły na siebie już w fazie ćwierćfinałowej. Ten dwumecz będzie z pewnością najciekawszym w zestawie ćwierćfinałowym. Skra przed rokiem wygrała trofeum i w tym wielu uważa ją za faworyta. Z Jastrzębskim Węglem czeka ją jednak ciężka przeprawa. Jastrzębski Węgiel zdobył Puchar Polski w 2010 r., robiąc wyłom w serii ostatnich sukcesów bełchatowskiej ekipy.
Do finałowej rozgrywki powinien awansować też mistrz Polski Asseco Resovia, która będzie zdecydowanym faworytem w konfrontacji z Effectorem Kielce. Bardzo ciekawa będzie też zapewne rywalizacja dwóch drużyn określanych mianem rewelacji obecnego sezonu PlusLigi. AZS Politechnika Warszawa długo walczyła o najwyższe lokaty w lidze, a Delecta po ostatnich potknięciach faworytów ma w tej chwili tyle samo punktów w lidze co ZAKSA czy Skra, co jest dla bydgoskiej ekipy najlepszą rekomendacją.
Emocji w ćwierćfinałowych spotkaniach więc na pewno nie zabraknie, a uczestników turnieju finałowego poznamy już na początku stycznia. Walka o pierwszą z koron tegorocznych rozgrywek zapowiada się niezwykle emocjonująco, a pierwsze mecze ćwierćfinałowe zostaną rozegrane tuż po świętach. Korzystając z okazji chciałbym życzyć wszystkim sympatykom siatkówki pogodnych świąt i wszystkiego najlepszego w zbliżającym się nowym roku.
Krzysztof Mecner