Pożegnanie doktora
Z niezwykłym smutkiem przeczytałem informację o śmierci Józefa Wołyńca, wielkiego siatkarskiego autorytetu, wychowawcy wielu znakomitych polskich trenerów. Na jego książkach i artykułach uczyło się tysiące adeptów siatkówki. Potrafił znakomicie pisać o tej dyscyplinie sportu, przybliżać jej techniczne niuanse. Pisał artykuły także do prowadzonego niegdyś przeze mnie „Magazynu Siatkówka”.
Ostatnio widziałem go ze dwa lata temu na jednym ze spotkań naszej reprezentacji we Wrocławiu. Wiedziałem, że choruje bowiem z trudem go poznałem. Józef Wołyniec nigdy nie był człowiekiem „z pierwszych stron gazet”. Jego zasługi dla siatkówki są jednak nieocenione, a nasza dyscyplina poniosła ogromną stratę.
Poznałem go gdzieś u schyłku lat 80-tych. W tym czasie obie nasze reprezentacje prowadzili wrocławscy szkoleniowcy, którzy przyznawali, że Wołyniec był ich nauczycielem zawodu. Leszek Milewski prowadził wówczas męską reprezentację, Edward Superlak kobiecą. Wychował oprócz nich całą masę innych znakomitych trenerów w naszym kraju. Jego główną pasją była jednak praca naukowa i dydaktyczna. Stworzył zakład piłki siatkowej w Katedrze Gier Zespołowych na wrocławskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Zyskał tytuł doktora nauk o kulturze fizycznej.
Niedawno pracując nad jedną z książek, przeglądałem stare zdjęcia i programy. I właśnie wpadł mi w ręce program z jednego ze spotkań ligi francuskiej z lat 90-tych, który mi przysłał właśnie Józef Wołyniec. To program ze spotkania USSP Albi z Courrieres. Właśnie drużynę Courrieres przez jakiś czas prowadził Józef Wołyniec. Program opatrzony jest odręcznymi autografami jego siatkarek, a także specjalnymi pozdrowieniami dla Czytelników „Sportu” (pracowałem wówczas w tej gazecie) od trenera Wołyńca. W jego drużynie grały wielokrotne reprezentantki naszego kraju: Barbara Haber i Lidia Śliwińska, a także reprezentantki Francji: Severine Szewczyk i Clementine Dufour. W Albi w składzie figuruje inna dawna gwiazda polskiej siatkówki Jarosława Różańska. W Polsce Wołyniec prowadził przez wiele lat AZS Wrocław, występujący w II lidze, pracował też z reprezentacjami Polski seniorek i juniorów.
Józef Wołyniec od dłuższego czasu zmagał się z postępującą chorobą. Tej walki nie mógł wygrać. Zmarł mając niespełna 72 lata. Polska siatkówka poniosła niepowetowaną stratę.
W ogóle w ostatnim czasie wiele napływa smutnych informacji. W Grecji zmarł mając zaledwie 42 lata wieloletni kapitan drużyny narodowej Nikos Samaras. Starsi kibice pamiętają zapewne tego doskonałego siatkarza. Ja zapamiętałem go najbardziej z pamiętnego meczu w Patras w 1996 r., gdzie nasza reprezentacja prowadzona przez Wiktora Kreboka toczyła dramatyczny bój z Grekami o udział w igrzyskach olimpijskich w Atlancie. W tie-breaku Samaras i jego koledzy prowadzili z nami przecież już 13:9, a jednak Polacy po serii kapitalnych bloków odrobili starty i wygrali ten mecz, który zadecydował że po latach przerwy znów wróciliśmy na olimpijskie areny. To był początek wychodzenia przez Polskę z wielkiego kryzysu. Na igrzyskach sukcesu nie było, ale Polska znów zaczęła się liczyć w światowej reprezentacji. Jak informowały agencje Samaras zmarł nagle na tętniaka mózgu. To wielka tragedia dla greckiej siatkówki. Taką niedawno przeżyli też Włosi, gdy w pełni sił zmarł Vigor Bovolenta – niedawny medalista wielkich światowych imprez siatkarskich.
Żegnamy ich wszystkich z żalem, ale takie jest czasami życie. Na zawsze pozostaną jednak w naszej pamięci.
Krzysztof Mecner