Prawo serii
Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle zdobyli najcenniejszy laur w polskiej siatkówce, kończąc ze złotym medalem PlusLigi tegoroczną edycję mistrzostw Polski. ZAKSA obroniła tytuł mistrzowski sprzed roku, zostając po raz siódmy mistrzem kraju. Minęło równo 20 lat od czasów, kiedy ten zespół wdarł się przebojem do siatkarskiej elity w naszym kraju. Dawny Mostostal miał piękną serię wygrywając z rzędu cztery razy mistrzostwa Polski w latach 2000-2003. Po latach kryzysu klub jednak odbudował dawną siłę, a postawa drużyny w dwóch ostatnich sezonach sprawia, że kibice tej drużyny, mogą mieć nadzieję, że seria z początków XX wieku może zostać powtórzona.
Jak szybko czas płynie. Mam jeszcze w pamięci zmagania jakie miały miejsce 20 lat temu. Mostostal wtedy po raz pierwszy stanął przed szansą zdobycia mistrzowskiego tytułu i walczył w wielkim finale play off z rządzącą wtedy drużyną AZS Częstochowa. Mostostal prowadził wtedy Leszek Milewski i kiedy jego podopieczni wygrali jeden mecz w Częstochowie otwarła się przed nimi wielka szansa. Wtedy grano finał play off do trzech wygranych. Mostostal wygrał także pierwsze ze spotkań na własnym parkiecie. Prowadził 2:1 w tej rywalizacji i miał w zanadrzu kolejny mecz we własnej hali (grano wówczas w bardzo „nieprzyjaznej” dla gości maleńkiej hali MOSiR). Jednak tej szansy zespół z Kędzierzyna-Koźla nie wykorzystał. Przegrał dwa ostatnie spotkania i mistrza kraju nie zdobył.
Pierwszy tytuł wywalczył w 1998 r. zresztą w też niezwykle dramatycznych okolicznościach, pod kierunkiem trenera Jana Sucha. Też grano do trzech zwycięstw, a Mostostal rywalizował z Morzem Szczecin. Każda z drużyn wygrywała mecze na własnym parkiecie, ale ponieważ Mostostal był wyżej w zasadniczym sezonie, ten najważniejszy piąty grał u siebie. O losach tytułu jak się okazało zadecydował… pierwszy mecz, jeden z najbardziej pamiętnych i dramatycznych w historii rozgrywek. Morze prowadziło bowiem w tie-breaku 13:7 i nie potrafiło skończyć zwycięsko kolejnych ośmiu akcji! Warto przypomnieć, że rozgrywającym w drużynie szczecińskiej był kończący właśnie karierę Paweł Zagumny, a trenerowi Morza Tadeuszowi Chojnackiemu pomagał w roli koordynatora legendarny Hubert Wagner.
Okres bezwzględnej dominacji Mostostalu zaczął się w 2000 r. Kędzierzyński klub miał w składzie mistrzów świata juniorów: Papke, Szczerbaniuka, Prusa, Chadałę potem dołączył do nich jeszcze Świderski. Ta armada rządziła naszą ligą przez cztery lata, a jedynie częstochowski AZS próbował w tym czasie z nią rywalizować. Pod kierunkiem Waldemara Wspaniałego Mostostal zdobył cztery tytuły mistrza Polski. Zdobywał także Puchary Polski i brązowy medal w Lidze Mistrzów w pamiętnym turnieju finałowym w Mediolanie, co było podkreśleniem wielkiej klasy kędzierzyńskiej ekipy.
Potem klub przeżywał znacznie trudniejszy okres, gdy bezskutecznie próbował odbudować dawną świetność drużyny. Już jako ZAKSA jednak powoli zaczął „odzyskiwać teren” i od 2011 r. znów liczył się w walce o najcenniejsze krajowe trofea. Wygrywał Puchary Polski, ale odzyskanie tytułu mistrza kraju okazało się długo bardzo trudne. Dopiero po wielu latach przerwy pod kierunkiem Ferdinando de Giorgi’ego sztuka udała się przed rokiem. ZAKSA zdobyła mistrzostwo PlusLigi w wielkim stylu, może nawet łatwiej niż w latach dawnej świetności. W tym sezonie zresztą potwierdziła swój prymat, w zasadzie od pierwszych kolejek ligowych stając się głównym faworytem rozgrywek. Formę utrzymała do końca sezonu i znów bardzo pewnie zdobyła ten cenny siódmy tytuł.
ZAKSA jest w czołówce klubów – najbardziej utytułowanych w historii naszej siatkówki. Pobicia wyczynów legendarnej już dziś drużyny AZS AWF Warszawa, bezkonkurencyjnej w pierwszych latach powojennych pewnie prędko się nie doczekamy. Jednak tylko o jeden tytuł więcej ma na koncie Legia i największy obecnie rywal ZAKSY Skra Bełchatów. Jeśli kędzierzyński klub prawem serii będzie kontynuował zwycięski marsz przez polskie parkiety w kolejnych latach, może wyjść w tej prestiżowej klasyfikacji na drugie miejsce. Tego z pewnością gratulując tegorocznego mistrzostwa Polski można drużynie z Kędzierzyna-Koźla życzyć i także udanych występów w Lidze Mistrzów, gdyż w kończącym się właśnie sezonie europejskich rozgrywek pucharowych, tym razem polskich drużyn w finałowych zmaganiach zabraknie.
Krzysztof Mecner
Powrót do listy