Priorytety
Nowy trener reprezentacji Polski siatkarzy Andrea Anastasi dopiero oficjalnie podpisuje swój kontrakt z PZPS, a już wiele jest spekulacji na temat priorytetów i tego na czym skupić się powinna w tym roku kadra. Prezes PZPS Mirosław Przedpełski stwierdził niedawno, że rozgrywki Ligi Światowej są w tym roku sprawą pierwszej wagi. I trudno się z tym nie zgodzić. Po pierwsze jest to trzeci w historii finał tych rozgrywek, który odbędzie się w Polsce i przed własną publicznością raczej nie przystoi nie grać na 100 procent możliwości. Po drugie na tych rozgrywkach można „zarobić” masę punktów rankingowych, a te często decydują o olimpijskich kwalifikacjach.
Anastasi wie jak „smakuje” wygrana w tych rozgrywkach. Ligę Światową wygrywał zarówno jako zawodnik, ale także jako trener włoskiej reprezentacji. Polska gra w tych rozgrywkach już kilkanaście lat od pamiętnego debiutu w 1998 r. Nigdy jednak medalu w tych rozgrywkach nie wywalczyliśmy, a ostatnie nasze starty, co tu dużo mówić, były w tych prestiżowych zmaganiach zupełnie nieudane.
W pierwszych latach startów w tych rozgrywkach graliśmy z ogromną determinacją, walcząc o każdy punkt. Ale trzeba pamiętać, że był to czas gdy Polska nie należała do siatkarskiej elity i między innymi to właśnie dzięki tym rozgrywkom zaczęła mieć stały kontakt z najlepszymi, co zaowocowało tym, że naszymi siatkarzami znów zaczęto się interesować.
Przypomina mi się rok 1999 r. Andrea Anastasi przejął wtedy włoską kadrę z rąk brazylijskiego trenera Bebeto. Naszych siatkarzy prowadził wówczas Ireneusz Mazur. I wtedy obie reprezentacje zagrały z sobą cztery spotkania w fazie grupowej. Miałem okazję być we Włoszech z naszą kadrą, na meczach w Katanii i Neapolu. I ten pierwszy mecz grająca dopiero drugi rok w tych rozgrywkach polska reprezentacja wygrała 3-2. W pozostałych trzech meczach zwyciężyli już Włosi. Wygrali zresztą całe rozgrywki po finałowym zwycięstwie nad Kubą. Polska zajęła ósme miejsce.
Od tych spotkań minęło 12 lat i ciekawe czy Anastasi powoła do kadry, któregoś z siatkarzy, którzy wówczas grali przeciwko niemu. Część oczywiście jak Dacewicz, Prus, Papke czy Chadała pokończyła już kariery, część od lat już nie gra w reprezentacji (Stelmach, Wnuk, Murek), ale Gruszka, Zagumny czy może nawet Świderski (jak oczywiście wyleczy kontuzję i wróci do formy) wciąż mają przecież aspiracje gry w tych rozgrywkach.
Kolejni trenerzy reprezentacji, a więc Bosek, Wspaniały, Gościniak z Prielożnym czy Lozano, zazwyczaj traktowali te rozgrywki niezwykle poważnie i za czasów Lozano chyba była największa szansa na wielki wynik (pamiętna przegrana z Serbią w półfinale mimo prowadzenia 2:0 w setach i 22:16 w trzecim). Daniel Castellani traktował Ligę Światową nieco inaczej. Ogrywał w niej młodych graczy, oszczędzał siły rutyniarzy i poprzez spotkania Ligi Światowej szykował ekipę na inne ważne imprezy. W 2009 r. zdobył przecież po „odpuszczeniu” World League mistrzostwo Europy, ale rok później trochę podobny manewr już nic nie dał, bo start w mistrzostwach świata skończył się klęską i dymisją Argentyńczyka.
W tym roku Anastasi po rozgrywkach Ligi Światowej będzie szykował kadrę do równie ważnych (a może i ważniejszych) mistrzostw Europy, a w razie udanego startu i do Pucharu Świata, który tradycyjnie będzie też pierwszym turniejem kwalifikacyjnym do igrzysk w Londynie.
Gier więc będzie w tym sezonie reprezentacyjnym bardzo dużo i zadaniem trenera będzie takie dobranie składu, by Polska grała na najwyższym poziomie, a z drugiej strony selekcjoner musi też dbać o stan kadrowiczów, by byli w stanie grać doskonale także w późniejszym okresie. Ciekawy więc będzie skład kadry na Ligę Światową, choć trudno się spodziewać tu jakiejś kadrowej rewolucji.
Dla włoskiego szkoleniowca mecze Ligi Światowej w Polsce będą zapewne niezwykle ważne. Będzie chciał się polskim kibicom pokazać zapewne z jak najlepszej strony i przedstawić im swój image zwycięskiego trenera. Wszyscy wiążą przecież z jego przyjściem do pracy z polską drużyną ogromne nadzieje. I wierzą, że tak jak niegdyś z Włochami tak i z Polską będzie zdobywał medale nie tylko w rozgrywkach Ligi Światowej. Bo tego medalu World League bardzo nam jednak w naszej kolekcji trofeów brakuje.
Krzysztof Mecner