Próba generalna
Rusza 23. edycja Ligi Światowej, rozgrywek który miały ogromny wpływ na rozwój siatkówki na świecie. Ta edycja będzie szczególna, nie tylko z racji tego iż Liga Światowa jest generalną próbą dla wszystkich drużyny szykujących się do startu w Igrzyskach Olimpijskich. Po raz pierwszy bowiem rozgrywki Ligi Światowej będą rozgrywane systemem turniejowym, co nie zdarzyło się jeszcze nigdy. W Polsce oglądać więc będziemy wybrańców Andrei Anastasiego tylko raz, za to w trzydniowym turnieju w katowickim „Spodku”, gdzie zobaczymy też pozostałych rywali naszej drużynie w fazie interkontynentalnej: Finlandię, Kanadę i znakomitą Brazylię.
Najważniejszą imprezą tego roku będą oczywiście Igrzyska Olimpijskie w Londynie, gdzie siatkarze będą jedynym naszym przedstawicielem w grach zespołowych. Wynik w Lidze Światowej schodzi więc w tym momencie na drugi plan, ważniejsze jest odpowiednie przygotowanie zawodników do startu w igrzyskach. Warto jednak wygrywać i znaleźć się w turnieju finałowym w Sofii. Zresztą kto wygra Ligę Światową uzyska psychologiczny atut w walce o olimpijskie medale. Wystarczy przypomnieć trochę historii. W 1996 r. Ligę Światową wygrali Holendrzy przełamując „kompleks” Włochów, z którymi przegrali wcześniej dwa finały mistrzostw Europy, finał mistrzostw świata i najważniejszy mecz w Pucharze Świata. Na igrzyskach w Atlancie pokonali Włochów ponownie w finale.
W 2004 roku Ligę Światową wygrała Brazylia, a potem bez wielkich problemów wygrała także igrzyska w Atenach. Cztery lata później Ligę Światową wygrała drużyna USA i swój prymat potwierdziła potem w Pekinie znów pokonując Brazylię i pozostałych rywali.
W 1992 r. Ligę Światową rozegrano jedyny raz po igrzyskach i co ciekawe ówczesny mistrz olimpijski Brazylia… nie zakwalifikował się do finału World League. W 2000 r. Ligę Światową wygrali Włosi prowadzeni przez naszego obecnego selekcjonera Andreę Anastasiego i byli wielkim faworytem igrzysk w Sydney. Przegrali jednak trochę na własne życzenie wówczas półfinał igrzysk z Jugosławią, gdzie nie wykorzystali setboli w pierwszym i drugim secie.
Warto więc walczyć o medal w Lidze Światowej, zresztą nasza kadra jest bardzo mocna i uznawana za kandydata nawet do olimpijskiego złota. A trener Anastasi nigdy nie odpuszcza. Przed rokiem pod jego kierunkiem wywalczyliśmy przecież pierwszy w historii medal Ligi Światowej, choć nasza drużyna nie grała przecież w najsilniejszym personalnie zestawieniu.
Emocji więc nie zabraknie, a rywali mamy ciekawych. Na początek czekają nas mecze w Kanadzie. Gospodarze przegrali ostatnio walkę o igrzyska z drużyną USA, ale to dobry zespół z wieloma naszymi znajomymi z PlusLigi (np. Dan Lewis czy Adam Kamiński) prowadzeni przez popularnego szkoleniowca Glenna Hoaga. Przegrała igrzyska także Finlandia, ale i w tej drużynie gra wielu graczy mających na koncie grę w PlusLidze. Trenerem jest Daniel Castellani – poprzednik Anastasiego na stanowisku coacha naszej narodowej ekipy, który wraca do Polski jako szkoleniowiec ZAKSY.
Najciekawiej zapowiadają się oczywiście nasze potyczki z Brazylią, gdyż „canarinhos” to oczywiście faworyt nie tylko Ligi Światowej, ale także igrzysk. Sensacją jest powrót po wielu latach rozgrywającego Ricardo. To świadczy, że tak jak inni również Brazylijczycy w obliczu igrzysk zbierają wszystkich najlepszych, a urazy idą na dalszy plan.
Ciekawi jesteśmy nie tylko jak spisze się w tych rozgrywkach nasza kadra, ale też jak wypadnie ta edycja w tej nowej formule. W obliczu igrzysk i wielkiej imprezy w Polsce jaką są piłkarskie mistrzostwa Europy, wydaje się że zmiana tej formuły jest jak najbardziej sensowna. Rozgrywanie w Polsce meczów Ligi Światowej w czasie trwania Euro nie miałoby chyba większego sensu.
Ta formuła turniejowa obowiązuje od lat w rozgrywkach kobiecych World Grand Prix, ale na ciut innych zasadach (w turniejach zmieniają się rywale). Zobaczymy jak to wypali w rywalizacji siatkarzy.
My szykujemy się wszyscy na „siatkarskie święto” jakim będzie turniej w Katowicach. I ciekawe czy trener Anastasi podtrzyma medalową passę. W trzech imprezach mistrzowskich w jakich prowadził kadrę (Liga Światowa 2011, mistrzostwa Europy, Puchar Świata) zawsze zdobywał medale. Warto tą kapitalną passę podtrzymać.
Krzysztof Mecner