Przemęczeni?
Chyba trochę lepszego startu spodziewaliśmy się po naszych siatkarzach w zakończonych właśnie rozgrywkach Pucharu Wielkich Mistrzów. Polska odniosła tylko dwa zwycięstwa i nie zdobyła na tym turnieju miejsca na podium zadawalając się czwartą lokatą. Powodów do rozpaczy nie ma, choć na tle mistrzów pozostałych kontynentów mistrz Europy wypadł powiedzmy blado. Polska jest pierwszym mistrzem Europy od 1993 r. gdy zainaugurowano te rozgrywki, który nie zdołał wywalczyć miejsca w czołowej trójce.
Od razu zaczęto szukać usprawiedliwień, że siatkarze są przemęczeni i wycieńczeni długim międzynarodowym sezonem, że te rozgrywki są niepotrzebne itd. To oczywiście żadne tłumaczenia, bo o składzie decyduje trener i tych najbardziej zmęczonych mógł przecież wymienić na innych. Inne drużyny przecież miały takie same problemy, też grały wcześniej mistrzostwa kontynentów itd.
Turniej w Japonii pokazał nam przede wszystkim jedno, że brak Pawła Zagumnego jest jednak ogromnym osłabieniem naszej reprezentacji. Jak ważna jest rola rozgrywającego nie trzeba nikogo przekonywać. A bez „Gumy” ta gra po prostu jest inna. Nie było też bohatera mistrzostw Europy – Piotra Gruszki. Brak tych dwóch jakże doświadczonych graczy był w tym turnieju widoczny.
Szkoda, że tego najlepszego od lat roku polskiej siatkówki, nie zakończyliśmy medalowym akcentem, ale japońska lekcja na pewno się przyda. W sporcie nie ma niepokonanych, nawet Brazylia, która ma więcej klasowych graczy od nas nie ma żadnego monopolu na wygrywanie, co pokazały Igrzyska Olimpijskie w Pekinie.
Traktując ten turniej jako przymiarkę przed mistrzostwami świata, widać jedno iż doszedł jeden groźny rywal jakim będzie z pewnością Kuba, która w turnieju uległa (i to minimalnie) jedynie drużynie Brazylii.
A tych rywali już mamy sporo. Kandydatów do medalowych pozycji na siatkarskim Mundialu w przyszłym roku jest bardzo dużo. Każda z kilkunastu drużyn, które zagrają na MŚ ma bardzo wysokie aspiracje. Brazylia, USA, Rosja, Serbia, Francja, Bułgaria, Kuba, Polska, Włochy, Holandia, Hiszpania a pewnie także Japonia czy Argentyna to zespoły, które pojadą na mistrzostwa walczyć o wszystko. A jest jeszcze kilka innych bardzo groźnych drużyn.
My też mamy przecież w odwodzie jeszcze spore rezerwy. Z pewnością do kadry wróci Winiarski mamy nadzieję, że też Wlazły i Świderski. Konkurencja o miejsca w szóstce będzie ogromna jak chyba nigdy dotąd. A zdrowa konkurencja to przecież podstawa wielkich wyników kadry. Stąd łzy po przegranym Grand Champions Cup należy szybko zetrzeć i przygotować się na kolejne wyzwania.
Brazylia też może się przecież wzmocnić, ale ten zespół jest niezwykle stabilny. Rok temu przegrał z USA Igrzyska Olimpijskie i Ligę Światową, ale teraz wrócił na czołową pozycję. Amerykanie mają inny system, są teraz dopiero na początku drogi ku kolejnym igrzyskom, ale już za rok będą pewnie znacznie groźniejsi. Polska wdarła się do tej superelity i teraz po prostu trzeba robić wszystko by przez najbliższe kilka lat nie dać się z niej „wygryźć”.
U kobiet ta czołówka jest „bardziej płynna”. Puchar Wielkich Mistrzyń wygrał mistrz Europy – Włochy. Co jest pocieszające dla naszej drużyny, że Europa i w konkurencji kobiet może zdobywać medale na wielkich imprezach. Włoszki są poukładaną i niezwykle doświadczoną drużyną i stąd ich tegoroczne sukcesy. Nie grające w optymalnym zestawieniu Brazylijki przegrały z nimi z kretesem. Wątpliwe by Włoszki swą podstawową szóstkę o średniej wieku koło 30 lat utrzymały w komplecie do kolejnych igrzysk. Za rok w mistrzostwach świata mogą być jednak bardzo groźne, bo w wielu innych czołowych drużynach jak medalistki olimpijskie Brazylia, USA czy Chiny trwa akurat „zmiana warty”. Włoszki też grały w Grand Champions Cup nierówno, ale w sumie ten światowy tytuł wywalczyły chyba łatwiej niż europejską koronę. Za rok sytuacja w światowej czołówce kobiet może się jednak diametralnie zmienić. Choć tak jak u mężczyzn powoli kształtuje się czołówka, która powinna rządzić na światowych parkietach do czasu kolejnych igrzysk. Nasze siatkarki są w podobnej sytuacji jak męska kadra. Czekamy na powrót kilku kontuzjowanych zawodniczek, z którymi w składzie możemy myśleć o wysokiej lokacie w mistrzostwach świata.
Reprezentacyjny rok 2009 r. dobiegł końca i będziemy go mimo braku medalu w Grand Champions Cup wspominać z rozrzewnieniem jeszcze przez wiele lat. Tylu sukcesów w różnych kategoriach już dawno nie mieliśmy.
Teraz czekamy na rozgrywki pucharowe. Czekamy już ponad 40 lat by polski zespół zdobył w końcu jakiś europejski puchar, a po dobrych wynikach kadry są takie nadzieje. Już przecież za kilka dni zainauguruje rozgrywki Liga Mistrzów i kolejne siatkarskie emocje mamy gwarantowane.
Krzysztof Mecner