Przypadek Jakowlewa
W Japonii trwa Puchar Świata siatkarek, niedługo rozpocznie się też turniej siatkarzy. Trenerzy wszystkich drużyn w nich uczestniczących ogłosili składy. Nie brak w nich spektakularnych powrotów. Niezwykle ciekawie prezentuje się skład reprezentacji Rosji. Ogromną niespodzianką jest powołanie do drużyny narodowej jakie otrzymali 36-letni Siergiej Tietiuchin i o rok młodszy Roman Jakowlew. Powołanie Tietiuchina wydaje się zrozumiałe. Trener Alekno szuka bowiem wzmocnienia na przyjęciu, a Tietiuchin od lat uznawany jest za najlepiej wyszkolonego technicznie rosyjskiego gracza i w ostatnich latach znakomicie grał w drużynach klubowych, a nawet próbował sił w siatkówce plażowej grając w World Tourach.
Zarówno Tietiuchina jak i Jakowlewa miałem okazję obserwować w tegorocznym Final Four Ligi Mistrzów. Tietuchin znakomicie grał wówczas w barwach Zenitu Kazań, będąc obok Amerykanów Balla i Priddego niekwestionowaną gwiazdą zespołu. Jakowlew grał w barwach Dynamo Moskwa i większość czasu spędzał... na ławce rezerwowych, a w momentach, gdy pojawiał się na boisku w niczym nie przypominał dawnej gwiazdy jaką był niewątpliwie 10 lat temu.
Jakowlew dostał powołanie do reprezentacji po ośmiu latach przerwy. Po raz ostatni grał bowiem w narodowej drużynie rosyjskiej na pamiętnych i dla nas mistrzostwach Europy w Niemczech w 2003 r. Tam w ostatnim dniach eliminacji doszło do przedziwnych wydarzeń, które jak się okazało miały ogromny wpływ na dalszą karierę Jakowlewa.
Rosja grała przeciętnie na tych mistrzostwach Europy. W przedostatniej kolejce spotkań eliminacyjnych mająca na koncie już porażkę z Serbią reprezentacja Rosji została zupełnie rozbita przez Holandię, a porażka 0-3 oznaczała dla drużyny trenera Szipulina w zasadzie odpadnięcie z walki o medale.
W rosyjskiej ekipie po tym meczu wybuchła potężna awantura, o czym głośno wówczas mówiono w kuluarach mistrzostw. Następnego dnia w hali zjawiło się tylko 11 rosyjskich siatkarzy, a ten dwunasty został, jak poinformowała rosyjska ekipa, odesłany do domu. Tym dwunastym był właśnie Roman Jakowlew, który podobno wylał swe żale na trenera i kierownictwo ekipy.
Tymczasem w sporcie sytuacja potrafi się zmienić w ciągu bardzo krótkiego czasu. W ostatnim dniu eliminacji Holendrzy mieli sobie zapewnić awans do półfinału i wygrać ze słabiutko wcześniej grającymi Bułgarami (dostali walkower za mecz z Rosją, bo zagrał w nim Matej Kazijski – obecna gwiazda Trentino – którego federacja zapomniała zgłosić do mistrzostw). Holendrzy ten ostatni mecz eliminacyjny zagrali fatalnie i przegrali 0-3 znów otwierając szanse dla Rosji. Rosja grała kolejny mecz z Grecją i choć przegrywała 1-2, ostatecznie wygrała i awansowała do półfinału, a mistrzostwa zakończyła z brązowym medalem. Gdy skończył się mecz Holandia – Bułgaria Jakowlew wsiadał właśnie do samolotu do Moskwy, ale kierownictwo rosyjskiej ekipy zdołało z niego go zawrócić i zjawił się w hali, gdy zaczynał się mecz Rosji z Grecją. Nie zagrał w tym meczu, ale potem dobrze grał w meczu półfinałowym i o brązowy medal. To były jednak jego ostatnie mecze w drużynie narodowej. Szipulin ani kolejni trenerzy narodowej drużyny, już nigdy go nie powoływali, a Jakowlew musiał się zadowolić sukcesami jakie odnosił w lidze włoskiej.
Władymir Alekno stawiał w ostatnim czasie zdecydowanie na młodych siatkarzy, głodnych sukcesów i chętnych do pracy. Jego drużyna narodowa wygrała w tym roku Ligę Światową, znów jednak w mistrzowskiej imprezie zawiodła i mistrzostwa Europy zakończyła bez medalu, dostając srogie lanie od reprezentacji Polski, a wcześniej przegrywając półfinał z Serbią. Stąd chyba poszukiwania wzmocnień ekipy narodowej i powołania dla dwóch weteranów światowej siatkówki, siatkarzy niezwykle utytułowanych, ale jak się wydaje mających swe najlepsze lata już dawno za sobą. Mimo wszystko jestem ciekawy jak wypadnie (jeśli ostatecznie do niego dojdzie) ten powrót Romana Jakowlewa do drużyny narodowej. Takie powroty się czasem zdarzają. W Polsce takim przykładem może być Marian Kardas, który wrócił do drużyny narodowej po 10 latach przerwy, ale na pozycję libero. A Jakowlew jest przecież atakującym. Jego przypadek jest z pewnością niezwykle ciekawy.
Krzysztof Mecner