Puchar jednak będzie
Był okres, że kluby włoskie zdobywały wszystkie możliwe do zdobycia europejskie puchary. Ten okres się skończył, gdyż w Europie inne ligi też urosły w siłę i konkurencja się znacznie zaostrzyła. PlusLiga też ma powody do dumy. Nasze kluby bowiem pierwszy raz w historii są w finałach wszystkich europejskich pucharów. To niewątpliwie jeden z największych sukcesów w historii naszej klubowej siatkówki.
Puchary europejskie są rozgrywane od 1960 r. mają więc już ponad 50 lat historii. W gronie triumfatorów wciąż widnieje tylko jeden polski klub – Płomień Sosnowiec, który wygrał Puchar Europy Mistrzów Krajowych (poprzednik Ligi Mistrzów) w 1978 r. Nigdy więcej nie udało się wygrać polskiemu klubowi żadnego europejskiego cyklu rozgrywkowego. Dopiero w tym roku ta lista zostanie powiększona.
Na pewno zdobędziemy bowiem Challenge Cup, gdyż w finale zagrają dwie polskie drużyny: Tytan AZS Częstochowa i AZS Politechnika Warszawa. To może najmniej prestiżowy puchar, ale europejski sukces jest zawsze w cenie. Finaliści europejskiego pucharu w naszej lidze nie odgrywają czołowych ról, a to też jest wymowne i pokazuje jak silna jest obecnie PlusLiga.
Jest wciąż szansa także na Puchar CEV, bardziej prestiżowe trofeum. W tym roku znakomicie spisuje się w nim Asseco Resovia. W finałowej rywalizacji z Dynamem Moskwa z pewnością ma dużą szansę na końcowy triumf. Resovii z pewnością taki sukces by się przydał. Ten legendarny klub przecierał przecież szlaki polskim drużynom. W 1973 r. został srebrnym medalistą PEMK, przegrywając jedynie z CSKA Moskwa, która praktycznie była w tamtym czasie reprezentacją ZSRR. Teraz klub nawiązuje do pięknej historii z czasów Gościniaka, Karbarza, Jasiukiewicza, Bebela, Sucha czy Radomskiego.
Nie wygramy niestety najważniejszego europejskiego pucharu, czyli Ligi Mistrzów. Skra po dwóch brązowych medalach została klubowym wicemistrzem Europy. Trudno jednak po turnieju finałowym w Łodzi nie czuć niedosytu. Szansa na wygranie Champions League była bowiem niesamowita. Były przecież meczbole, ale zabrakło jednak tej przysłowiowej kropki nad i. Szkoda wielkiej szansy na przejście do historii siatkówki, bo kto wie czy kolejna szybko się pojawi. Skra udowodniła jednak, że jest zespołem absolutnej elity europejskiej. Z roku na rok jest groźniejsza. Gdy w półfinale odpadło Trentino, skończyła się pewna era w siatkówce. Szkoda, że Skra nie zastąpiła na tronie sławnej ekipy z Italii. Zespół z Bełchatowa ma wszystko co potrzeba drużynie by sięgać po najważniejsze triumfy. Chyba jednak brakuje mu odrobiny szczęścia. Zenit, Trentino i Skra wyrosły w ostatnich latach na trzy filary europejskiej siatkówki i pewnie mogą dzielić się najważniejszymi trofeami i w kolejnych latach.
W sumie start naszych męskich drużyn w europejskich pucharach był bliski ideału. Z pięciu zespołów, które zagrały w trzech pucharach aż cztery doszły do ostatniego, decydującego meczu. Do pełni szczęścia zabrakło nam tylko kędzierzyńskiej ZAKSY w turnieju finałowym Ligi Mistrzów. ZAKSA miała jednak pecha, gdyż w okresie jej rywalizacji z tureckim Arkasem dopadła ten zespół plaga kontuzji, która niewątpliwie miał ogromny wpływ na końcowy efekt tej rywalizacji.
W tegorocznym sezonie 2011/2012 mieliśmy jeszcze jeden wielki klubowy sukces jakim było wywalczenie jesienią srebrnego medalu w Klubowych Mistrzostwach Świata przez Jastrzębski Węgiel. W sumie więc aż pięć polskich klubów, czyli połowa PlusLigi, zdobyło medale na arenie międzynarodowej. Można się z tego powodu tylko cieszyć. Już nie tylko potrafimy organizować wielkie siatkarskie imprezy, ale także zaczynamy odgrywać w nich pierwszoplanowe role.
Długo czekaliśmy na drugi w historii puchar, ale cierpliwość się opłaca. Wszystko wskazuje bowiem na to, że ten sezon to początek dłuższej serii zwycięstw polskich ekip, a w kolejnych latach może być przecież jeszcze lepiej.
Krzysztof Mecner