Rok Szipulina
Rosyjski klub Biełgoria Biełgorod został w Belo Horizonte klubowym mistrzem świata. Klub Giennadija Szipulina zdobył w tym roku dwa najcenniejsze klubowe trofea, bo przecież wcześniej w Ankarze wygrał Europejską Ligę Mistrzów. Jak to jednak bywa, najtrudniej być „prorokiem we własnym kraju” i jedynie mistrzostwa Rosji klub z Biełgorodu zakończył na trzecim miejscu.
Giennadij Szipulin to barwna postać nie tylko rosyjskiej siatkówki. Jako siatkarz żadnej kariery nie zrobił, ale jako trener (a bardziej może jako działacz i menager) był swego czasu na ustach wszystkich. To on po kryzysie jaki miał miejsce w rosyjskiej siatkówce w latach 90-tych wyciągał ją na światowe salony.
W 1998 r. został przecież trenerem reprezentacji Rosji, z którą osiągał spore sukcesy. Wygrał z kadrą Ligę Światową w 2002 r., a także zdobył wicemistrzostwo olimpijskie w 2000 r. i wicemistrzostwo świata w 2002 r. O kadrze Rosji mówiono wówczas, że to „kadra Szipulina”. Znany był z tego, że otaczał się znanymi trenerami jak Władymir Kondra czy później Boris Kolcins. Splendor sukcesów spadał jednak na niego. Kolcins zresztą współpracuje z nim do dzisiaj w Biełgorodzie.
Łączył przez wiele lat pracę z rosyjską kadrą z pracą w Biełgorii, którą w zasadzie sam stworzył. Z kadrą rozstał się w 2004 r. po igrzyskach w Atenach zastąpiony przez Zorana Gajicia. W Biełgorii jednak pracował cały czas.
Zasłynął z tego, że jako pierwszy doprowadził rosyjski klub (po rozpadzie ZSRR) na europejskie szczyty. Prowadzona przez niego Biełgoria (wówczas Lokomotiw) wygrała Ligę Mistrzów w 2003 r. w Mediolanie. Od poprzedniego triumfu rosyjskiej ekipy minęło wtedy 12 lat (CSKA Moskwa wygrała Ligę Mistrzów w 1991 r. jeszcze jako reprezentant ZSRR). Pamiętam ten finał w Mediolanie, gdyż uczestniczył w nim nasz ówczesny mistrz Mostostal. Biełgoria niespodziewanie ograła wtedy Kerakoll Modena, gdzie grali przecież m. in. Ball, Jakowlew, Gardini, Cantagalli, Giani, Cernic, Dante, nieżyjący już Bovolenta i obecny trener Skry Bełchatów Miguel Angel Falasca.
W 2004 r. Biełgoria powtórzyła sukces, wygrywając Ligę Mistrzów na własnym parkiecie. Szipulin jako pierwszy sprowadził też do rosyjskiego klubu zagranicznego siatkarza, jakim był argentyński libero – Pablo Meana.
Od tamtych sukcesów minęło 10 lat i o Szipulinie trochę zapomniano. Teraz jednak sam przypomniał o sobie. Asem jego dawnej ekipy był Siergiej Tietiuchin, do dziś odgrywający w drużynie Szipulina niezwykle istotną rolę. Tietiuchin skończy we wrześniu 39 lat, co nie przeszkadza mu zdobywać indywidualnych nagród. W Belo Horizonte został przecież najlepszym przyjmującym. Największą gwiazdą jest jednak Dmitrij Muserskij. Bohater olimpijskiego finału z Londynu, teraz został MVP turnieju i jest chyba najlepszym obecnie siatkarzem świata. Jego 218 cm wzrostu i przy tym spora sprawność fizyczna robią na każdym kto go widział z bliska ogromne wrażenie.
Biełgoria była faworytem, bo Trentino lata świetności ma już za sobą, a tworzone na jedną imprezę ekipy jak katarski Al-Rayyan wprawdzie grały dobrze, ale na „armadę Szipulina” to nie wystarczyło.
Rosyjska siatkówka jest w pełni rozkwitu, mistrzostwo świata kobiecych klubów bez trudu zdobyła bowiem ekipa Dynama Kazań, a znów w pełni blasku świeciła gwiazda Jekateriny Gamowej. 34 letnia legendarna atakująca została MVP turnieju i wciąż prezentuje rewelacyjną dyspozycję.
Można Rosji zazdrościć siatkarskich sukcesów. Wygrywają ostatnio wszystko zarówno w rywalizacji reprezentacji, jak i klubowej. Siatkówka w tym wielkim kraju była jednak zawsze jedną z najważniejszych dyscyplin sportu, a to że aż takich sukcesów wcześniej nie odnosiła, wynikało z faktu, iż nie potrafiono wykorzystać ogromnego siatkarskiego potencjału jaki jest w tym kraju.
My mieliśmy w Klubowych Mistrzostwach Świata w przeszłości wiele sukcesów i medali (zdobywały je Skra Bełchatów i Jastrzębski Węgiel). Tym razem zabrakło naszych drużyn w tej najbardziej prestiżowej imprezie klubowej na świecie. Była szansa na „dziką kartę” dla Jastrzębskiego Węgla, ale ostatecznie dostało ją Trentino. Trochę szkoda, bo sądzić należy, że klub z Jastrzębia-Zdroju na pewno miałby szanse powalczenia o wysokie miejsce w tych rozgrywkach.
Krzysztof Mecner