Rosną następcy
Radosną niespodziankę sprawili wszystkim siatkarskim kibicom młodzi polscy siatkarze. Reprezentacja Polski kadetów zdobyła bowiem w Ankarze tytuł mistrza Europy do lat 19, co jest kolejnym dowodem, jak popularna jest w Polsce siatkówka i jak zdolną mamy w tej dyscyplinie sportu młodzież. Jak widać szybko rosną zawodnicy, którzy mają szanse zostać następcami naszym mistrzów świata seniorów.
Mistrzostwa Europy w tej kategorii wiekowej rozgrywane są od 20 lat, pierwsze rozegrano w 1995 r. w Hiszpanii. Polska od początku tych rozgrywek liczyła się w walce o medale, choć mistrzowski tytuł zdobyliśmy dopiero po raz drugi. Pierwszy tytuł nasi zawodnicy w tej kategorii wiekowej wywalczyli równo 10 lat temu w Rydze. W tamtej ekipie było wielu znakomitych potem polskich siatkarzy. W kadrze mistrzowskiej z 2005 r. (prowadził ją wówczas trener Zdzisław Gogol) grali między innymi Bartek Kurek, Jakub Jarosz czy Zbigniew Bartman, a więc siatkarze, którzy już potem jako seniorzy zdobywali medale na największych siatkarskich imprezach. Teraz też mamy nadzieję, że z mistrzowskiej grupy Sebastiana Pawlika wyrosną wielcy siatkarze.
Niegdyś Hubert Wagner mawiał, że wyniki sportowe w kategoriach juniorskich nie są specjalnie ważne, ważne jest natomiast by z grona tych najlepszych juniorów wyrośli potem reprezentanci kraju. Przejście tego etapu z juniora do seniora jest zawsze niezwykle trudne i wielu nawet niesłychanie zdolnych zawodników ma problemy by odnaleźć się w „dorosłej” siatkówce. Dlatego tych najlepszych zawsze trzeba otoczyć specjalną opieką i ułatwiać im przebrnięcie tego najtrudniejszego etapu kariery.
Sukcesy w młodzieżowych kategoriach jednak cieszą, bo przecież te medale są efektem ciężkiej i solidnej pracy młodych zawodników. Polska zanim po wielu latach kryzysu znów zaczęła zdobywać medale w największych imprezach, też najpierw odnosiła sukcesy juniorske. Młodzieżowa kadra Ireneusza Mazura zdobyła przecież w 1996 i 1997 tytuły mistrza świata i Europy, a z tych zawodników zbudowano potem trzon ekipy, która w 2006 r. została wicemistrzem świata seniorów. Mazur był zresztą trenerem reprezentacji kadetów w 1995 r. gdy te mistrzostwa rozgrywano po raz pierwszy. Wtedy obowiązywały jednak inne kategorie wiekowe i Mazur na pierwsze ME kadetów mógł zabrać tylko młodszą część swojej grupy (tych urodzonych w 1978 r.) wśród których był choćby Krzysztof Ignaczak. I tak jednak w 1995 r. wywalczyliśmy wtedy brązowy medal.
Wielu obecnym reprezentantom fachowcy wróżą sporą karierę. Bartosz Kwolek został przecież wybrany MVP tych mistrzostw, tak jak 10 lat temu Jakub Jarosz. Młody siatkarz zapowiada się bowiem znakomicie. Są także inni niezwykle zdolni zawodnicy jak choćby Tomasz Fornal. Starsi kibice z pewnością pamiętają jak radził sobie na siatkarskich parkietach jego ojciec Marek, który był nawet reprezentantem Polski, choć nie wykorzystał w pełni wielkiego talentu. Syn idzie w ślady byłego kadrowicza i też wróżą mu wszyscy ciekawą siatkarską przyszłość.
Sukces naszej młodzieży, osiągnięty zresztą w wielkim stylu niezmiernie cieszy. Czekamy teraz jak wypadnie ta grupa na mistrzostwach świata kadetów, gdy przyjdzie im porównać umiejętności także z rówieśnikami z innych kontynentów.
Nie mieliśmy natomiast powodów do radości z występów siatkarek Atomu Trefla Sopot, które miały szanse na wywalczenie Pucharu CEV. Wiadomo było, że nasza drużyna po przegranej w Krasnodarze 0:3 z Dynamem będzie miała trudne zadanie. Polki jednak wygrały rewanż 3:1 i stanęły przed wielką szansą zdobycia tego prestiżowego trofeum. O wszystkim decydował bowiem „złoty set”. Niestety w tym najważniejszym momencie skuteczniejszy był zespół z Rosji. Sezon europejskich pucharów zakończył się więc bez zwycięstwa polskiej drużyny, choć tych szans mieliśmy sporo. W sumie dorobek jest i tak bardzo dobry. Resovia zdobyła srebro w Lidze Mistrzów, Atom Trefl srebro w Pucharze CEV, Skra Bełchatów i Chemik Police byli półfinalistami Champions League, a ZAKSA Pucharu CEV. Zabrakło nam jednak tej przysłowiowej kropki nad i. Polska zawsze jednak w rywalizacji reprezentacji miała lepsze wyniki niż w rywalizacji klubowej. Kolejna szansa w pucharach już jednak za rok.
Krzysztof Mecner