Ścigając legendy
Sezon ligowy zbliża się do końca. W PlusLidze pozostały już tylko mecze finałowe, po których poznamy mistrza Polski i pozostałych medalistów. Półfinały dostarczyły sporo emocji, ale zestaw wielkiego finału nie jest wielkim zaskoczeniem. Skra Bełchatów tradycyjnie przecież uważana była za głównego faworyta rozgrywek i jest nim także w finałowej rywalizacji. Asseco Resovia też była wymieniana w gronie drużyn mogących walczyć o najwyższe trofeum. Po kilku latach starań staje przed szansą nawiązania do swej pięknej historii z lat 70-tych.
O brąz zagrają kędzierzyńska ZAKSA i Jastrzębski Węgiel. Obie pokonane w półfinałach ekipy liczyły pewnie na więcej, ale zapewne zrobią wszystko by zakończyć sezon z medalem na piersiach. Stąd też również „mały finał” zapowiada się pasjonująco. Trwa walka także o dalsze lokaty, zwłaszcza że piąte miejsce daje przepustkę do europejskich pucharów. Tu też ciekawa powinna być walka między triumfatorem Challenge Cup Tytanem AZS Częstochowa, a rewelacją rozgrywek jaką okrzyknięto Delektę Bydgoszcz.
Skra miała trudne chwile w meczach z Jastrzębskim Węglem. Wyszła jednak z opresji w pierwszym meczu, w którym chyba rywal pogrzebał swą szansę gry w finale. Skra wygrała także w Jastrzębiu, mimo iż zespół Lorenzo Bernardiego miał po swojej stronie piłkę meczową. To świadczy o klasie mistrza. Po siedmiu kolejnych tytułach mistrza Polski, wszyscy kibice tej drużyny liczą na ósme złoto. Jeśli Skra wygra finałową rywalizację to będzie coraz bliżej zmierzenia się z legendą warszawskiego AZS AWF, który w latach 50 i 60-tych zdobył dziesięć tytułów mistrza Polski z rzędu. Z roku na rok bełchatowianie przybliżają się do tego osiągnięcia.
Resovia z kolei od lat próbuje zmierzyć się z własną legendą. Zanim Polska została pod kierunkiem Huberta Wagnera mistrzem świata i mistrzem olimpijskim w Montrealu, to właśnie Resovia była wizytówką polskiej siatkówki, zespołem który z powodzeniem grał także w międzynarodowych rozgrywkach. Mnie jak pewnie dla wielu starszych kibiców właśnie gra tej znakomitej drużyny z Karbarzem, Bebelem, Jasiukiewiczem, Radomskim, Suchem czy wspaniałym rozgrywającym Gościniakiem tak przypadła do gustu, że spowodowała zainteresowanie polską siatkówką. Resovia w latach 1971-1975 cztery razy była mistrzem kraju, ale od tamtej pory tak wielkich sukcesów nie odnosi. Marzenia o piątym tytule są odkładane z roku na rok, ale teraz chyba szansa się pojawiła i to największa od lat. Zobaczymy.
ZAKSA zagrała jak w ostatnich latach. Po kapitalnym początku, gdy przecież przez długi czas prowadziła w lidze, potem jest gorzej. Tak było w poprzednich latach, tak było i w tym sezonie. W poprzednim roku klub był jednak w trzech finałach, w tym nie awansował do żadnego. Można więc mówić o rozczarowaniu, bo apetyt był znacznie większy. ZAKSA była potęgą w naszej siatkówce 10 lat temu, gdy dominowała w rozgrywkach ligowych. Ciągle jednak do tak wielkich osiągnięć jak wówczas nawiązać nie jest w stanie.
Chyba też na więcej liczył Jastrzębski Węgiel, choć po kryzysie odzyskał formę i ustawił Skrze wysoko poprzeczkę. Jastrzębski Węgiel był w tym sezonie w finale Klubowych Mistrzostw Świata i Pucharu Polski. Do trzeciego finału nie awansował, ale z pewnością będzie walczył o brązowy medal. Jastrzębski Węgiel to zespół który zdobył mistrzostwo Polski w 2004 r. Po tym sukcesie śląskiej drużyny nastała wieloletnia era dominacji Skry.
Decydujące mecze zapowiadają spore emocje, ale przecież to najważniejsze spotkania w tegorocznych rozgrywkach. I wszyscy chcemy by były godnym ukoronowaniem tego znakomitego dla polskich drużyn sezonu i stały na poziomie godnym jednej z najlepszych lig europejskich.
Krzysztof Mecner