Sezon poolimpijski
Rok poolimpijski zgodnie z przewidywaniami jest zwykle rokiem prób i początkiem budowania czegoś nowego. Tegoroczna Liga Światowa potwierdza, że niemal każda drużyna na świecie przeprowadza próby by sprawdzić młodych graczy, na których w części można budować drużynę na kolejne igrzyska w Londynie. Stąd tak wiele niespodziewanych rozstrzygnięć w Lidze Światowej, tak wiele niespodziewanych porażek drużyn uznawanych dotąd za siatkarskie potęgi.
Przegrywają mistrzowie olimpijscy Amerykanie, przegrywają spotkania takie potęgi jak Rosja, Włochy, Bułgaria a nawet Brazylia (z Finlandią!). Przegrywa również sporo nasza młoda reprezentacja, ale to akurat wielkim zaskoczeniem nie jest, gdyż to jest cena decyzji personalnych jakie podjął nasz trener Daniel Castellani. I mimo, że pojawiają się głosy krytyki szkoleniowca, nadal uważam iż zrobił słusznie dając szanse młodej generacji. Wielu zawodników, którzy mają teraz okazję grać przy kilkunastotysięcznej widowni, we własnych klubach często „grzeje” ławę. Może żaden z młodych w naszej kadrze wielkiej furory nie zrobił, to jednak talent Jarosza, Kurka, Bartmana, Łomacza czy Nowakowskiego jest oczywisty i to kwestia czasu kiedy nabiorą jeszcze niezbędnego doświadczenia. Ci młodzi gracze w 2014 r. gdy mistrzostwa świata będą rozgrywane w Polsce będą w optymalnym siatkarskim wieku i można już dziś zakładać, że na nich za te pięć lat będzie oparta drużyna narodowa. Dlatego muszą powoli wchodzić do kadry już teraz. I dobrze to świadczy o Castellanim, że nie myśli by szybko zdobyć sukcesy i uwielbienie tłumów (jak to robił jego poprzednik Raul Lozano eksploatując ponad miarę najlepszych), ale potrafi też spojrzeć na wszystko szerzej i z dystansem.
A nasi wbrew wszystkimi wcale nie grają tak źle. Finlandia może i wszystkim kojarzy się z zimą i skoczkami narciarskimi, ale potencjał siatkarski w tym kraju jest duży. Byli przecież rewelacją poprzednich mistrzostw Europy, gdzie sprali naszą drużynę jeszcze bardziej niż teraz młodą naszą kadrę.
Liga Światowa to impreza komercyjna, gdzie gra się głównie o pieniądze. Te oczywiście są ważne, ale do historii przechodzi się wygrywając wielkie imprezy mistrzowskie. Obojętnie jak zakończą się losy naszej kadry w tegorocznej Lidze Światowej, czy zagrają w finale czy nie, doświadczenie nabyte w tych spotkaniach będzie procentować, a wszystko co najważniejsze w tym roku dopiero jeszcze przed drużyną narodową. Czekają nas eliminacje mistrzostw świata, których przegrać po prostu nie wolno, a potem finały mistrzostw Europy. W sezonie poolimpijskim zawsze najtrudniej wskazać faworyta, ale nie da się ukryć że w tym roku jest wyjątkowa szansa by zdobyć po 24 latach przerwy znów medal mistrzostw Starego Kontynentu. Nawet złoty medal. Zapewne Castellani na te najważniejsze turnieje powoła już wszystkich najlepszych polskich siatkarzy. A kilku wicemistrzom świata wypoczynek po wielu latach „harówki” na pewno też powinien wyjść na dobre.
Ta kadra przypomina trochę kadrę Ireneusza Mazura z 1998 r., gdy wówczas trener wprowadził do I drużyny narodowej mistrzów świata juniorów i na graczach bez wielkiego doświadczenia w grze z seniorami zaczynał budowę podwalin po przyszłe sukcesy. Można się spierać kto jest bardziej utalentowany: dawni młodzi siatkarze Mazura czy obecni podopieczni Castellaniego. Czasy się jednak zmieniły i takie porównania chyba wielkiego sensu nie mają.
Cicho natomiast o drużynie narodowej kobiet, która bez wielkiego medialnego szumu przygotowuje się do kwalifikacji mistrzostw świata w Rzeszowie. Wbrew pozorom wcale to łatwy turniej dla naszej kadry nie będzie, bo wiadomo jakie są po niej oczekiwania w perspektywie mistrzostw Europy jakie będą rozgrywane we wrześniu w Polsce. Jerzy Matlak robi jednak swoje, sumiennie pracując i budując kadrę zdolną walczyć o medal mistrzostw Europy. Po sukcesach Niemczyka, czwartej lokacie Bonitty na własnym terenie oczekiwania są przecież równie duże. Jeśli dla Castellaniego pierwszą „próbą bojową” są spotkania w Lidze Światowej, to dla Matlaka takim pierwszym testem będą rzeszowskie kwalifikacje mistrzostw świata. Ten turniej pokaże w którym miejscu są obecnie polskie siatkarki. Czekamy na te kwalifikacje ze spokojem, bo wyniki spotkań kontrolnych są zadawalające i wydaje się, że wszystko jest na dobrej drodze. Po kwalifikacjach czeka kadrę kobiet jeszcze rywalizacja w Światowej Grand Prix i oczywiście finały mistrzostw Europy.
Przed nami więc gorące tygodnie, ale warto uzbroić się w odrobinę cierpliwości, bo wszystko co najlepsze lub najgorsze dopiero przed polską siatkówką. A w roku poolimpijskim warto wygrywać, bo czołówka światowa jaka się w nim kształtują zwykle „rządzi” dyscypliną aż do kolejnych igrzysk.
Krzysztof Mecner