Siedem lat tłustych?
Najpierw mieli siedem lat tłustych, potem siedem lat chudych. Teraz po tych siedmiu niezbyt udanych sezonach zespół z Kędzierzyna-Koźla znów zdobędzie medal mistrzostw Polski i będzie walczyć o mistrzowski tytuł. Awans tej drużyny do finału play off jest chyba mimo wszystko małym zaskoczeniem. Wyżej oceniano szanse Resovii, która jednak tak jak w poprzednim sezonie będzie tylko walczyć o najniższy stopień podium rozgrywek o mistrzostwo Polski.
O zespole z Kędzierzyna-Koźla (nazywającego się wówczas Mostostal Azoty) zrobiło się w Polsce głośno w 1997 r. Zespół ten grający zaledwie drugi sezon w ekstraklasie walczył o mistrzostwo kraju z najmocniejszym wówczas w Polsce AZS Yawal Częstochowa. I był dosłownie o krok od pierwszego w swej historii zdobycia złotego medalu. Prowadził w finałowej rywalizacji play off z akademikami 2-1 a czwarty mecz finałowej rozgrywki był rozgrywany w Kędzierzynie-Koźlu. Jednak przegrał to spotkanie, a potem i piąty mecz zadawalając się wicemistrzostwem Polski. Co się jednak odwlecze... W 1998 r. po równie dramatycznych meczach tym razem ze szczecińskim Morzem – Mostostal wygrał finałową rywalizację i został po raz pierwszy mistrzem kraju. Potem jeszcze pięciokrotnie ekipa z Kędzierzyna-Koźla walczyła w decydujących spotkaniach play off o mistrzostwo Polski. Przegrała tylko jeden finał znów z AZS Galaxią Częstochowa w 1999 r., a w czterech kolejnych sezonach była już bezkonkurencyjna w tej rywalizacji. Do tego doszły sukcesy w europejskich pucharach. Dwa razy Mostostal był w turnieju finałowym Ligi Mistrzów (czwarte i trzecie miejsce), raz w finałowej rozgrywce Pucharu CEV (trzecia lokata). To wszystko osiągnął pod kierunkiem trzech szkoleniowców: najpierw Leszka Milewskiego, potem Jana Sucha, wreszcie te największe pod kierunkiem Waldemara Wspaniałego.
Kolejnych siedem sezonów było zdecydowanie gorszych. Owszem kilka razy obecna ZAKSA omal nie pomieszała faworytom szyków, ale ostatecznie w tych siedmiu sezonach w latach 2004-2010 nie grała nigdy w finale mistrzostw Polski, ani nawet nie zdobyła żadnego medalu.
Jednak od trzech sezonów widać, że w Kędzierzynie-Koźlu myślą o odbudowaniu dawnej świetności drużyny. Z roku na rok ją wzmacniano, z roku na rok była groźniejsza. Ten sezon już w tej chwili kędzierzyński klub może uznać za wyjątkowo udany. Zespół grał przecież w wielkim finale Pucharu CEV, a po siedmiu latach przerwy zagra też w wielkim finale mistrzostw kraju.
Recepta na sukces wydaje się prosta. Przed sezonem dokonano kilku bardzo ciekawych zakupów. Przyszli przecież Sebastian Świderski (dawna gwiazda drużyny) i jeden z najlepszych rozgrywających na świecie Paweł Zagumny. Rola tego ostatniego w awansie do tego finału jest ogromna, co jest oczywiste dla każdego. Paradoksalnie Paweł, który ma na koncie tytuły mistrza Europy, wicemistrza świata – nigdy w swej karierze nie zdobył... mistrzostwa Polski. Teraz Zagumny staje przed jedną pewnie z ostatnich szans by swą jakże bogatą kolekcję trofeów uzupełnić o ten brakujący mu złoty medal.
Chyba najbliżej tego złota Zagumny był bardzo dawno temu bo w 1998 r., gdy to właśnie kędzierzyńska ekipa zdobywała tytuł. Obecny rozgrywający ZAKSY grał wówczas w szczecińskim Morzu. I w zasadzie o losach złotego medalu - jak się potem okazało - zadecydował ten pierwszy finałowy mecz rozgrywany w Kędzierzynie. Morze w tie-breaku prowadziło wówczas 13:7 i wydawało się, że wygraną ma w kieszeni. Wówczas jednak „zagotowali” się szczecińscy atakujący, nie potrafiąc skończyć wielu kolejnych piłek i mecz wygrał Mostostal. A potem mimo dwóch gładkich porażek w Szczecinie w ostatnim spotkaniu u siebie już nie dał sobie wydrzeć tego tytułu z rąk. Teraz Zagumny ma z klubem, który wówczas wydarł mu złoto szanse spełnić to swoje marzenie.
Po siedmiu latach dla klubu z Kędzierzyna-Koźla nadchodzą lepsze czasy. I wygląda na to, że w kolejnych siedmiu sezonach znów może być o kędzierzyńskiej ZAKSIE bardzo głośno. Chociaż w finałowej rywalizacji faworytem jest Skra. Ta z rzędu zdobyła z kolei sześć mistrzowskich tytułów. Czy Skra będzie miała jednak ten siódmy „tłusty” sezon to przekonamy się po finałowej rozgrywce z ZAKSĄ.
Krzysztof Mecner