Sława albo nicość
W sporcie bardzo krucha jest bariera między wielkim sukcesem, a wielką porażką. Polskie siatkarki pojechały na mistrzostwa Europy z wielkimi nadziejami, od 2003 r. przecież zawsze liczyły się w walce o medale na Starym Kontynencie. Po trzech wygranych w eliminacjach bez straty seta wydawało się, że i tym razem mogą być bardzo wysoko w klasyfikacji. Należało wygrać jeszcze tylko jeden ćwierćfinałowy mecz i otwierały się piękne perspektywy przed drużyną Alojzego Świderka. Ten jeden najważniejszy mecz z drużyną Serbii nasz zespół jednak z kretesem przegrał i zamiast sławy jest nicość.
Najgorsze jest jednak to, że ten jeden nieszczęśliwy mecz może mieć bardzo opłakane skutki dla tej reprezentacji. Droga na igrzyska w Londynie niesamowicie się bowiem wydłużyła i jeśli nie dostaniemy „dzikiej karty” na Puchar Świata to jedyną szansą będzie Europejski Turniej Kwalifikacyjny. W Pucharze Świata faworytem są USA, Brazylia i drużyny z Azji. Może się zdarzyć, że żadna z drużyn europejskich nie wywalczy tam olimpijskiej kwalifikacji. W tej sytuacji, aby jechać na igrzyska trzeba będzie wygrać europejskie kwalifikacje, co oznacza, że należy wygrać skromniejsze „mistrzostwa Europy”. A po tym co zobaczyliśmy w zakończonych mistrzostwach w Serbii i Włoszech będzie to szalenie trudne. W sporcie jednak nic nie przychodzi łatwo.
Problemy naszej reprezentacji w tym sezonie są powszechnie znane. Kadra w pierwszych meczach mistrzostw prezentowała się jednak bez zarzutu. Jak na ironię najsłabiej wypadła w tym feralnym meczu ćwierćfinałowym. Trudno powiedzieć czy nasze siatkarki nie potrafiły poradzić sobie z ciążącą presją czy z mającym ogromne wsparcie w publiczności rywalem. Faktem jest, że Serbia wygrała ten mecz zasłużenie i w stylu nie budzącym wątpliwości.
W kobiecej siatkówce sytuacja zmienia się bardzo szybko. Dwa lata temu Włochy, Holandia i Polska wydawały się znacznie górować na mistrzostwach Europy nad resztą stawki, obecnie żadna z tych drużyn medalu nie wywalczyła. Mistrzynie świata Rosjanki, które przed rokiem z kolei czarowały fantastyczną grą, w tym wypadły jeszcze gorzej niż Polska. Z kolei Serbia, Turcja czy Niemki po kilku słabszych sezonach w obecnych mistrzostwach zdołały osiągnąć znakomitą formę i to te zespoły wracają do domu z medalami. Nas czeka ciężki okres. Nie należy rozpaczać i rozdzierać szat. Trzeba po prostu zrobić wszystko by do kolejnej wielkiej imprezy przygotować się lepiej i wykorzystać wszystkie możliwe szanse. Bo przecież szansa na grę w Londynie wciąż jeszcze istnieje i wszystko jest możliwe. Potencjał drużyny narodowej kobiet wciąż jest bardzo duży i wszystko się może zdarzyć. A z porażki w tych mistrzostwach trzeba szybko wyciągnąć wnioski. Szkoda tylko, że wróciliśmy do pozycji sprzed 10 lat, gdy znów musimy gonić czołówkę europejską, nie mówiąc o światowej.
Te mistrzostwa przyniosły kilka zaskoczeń. Rewelacyjnie grała Turcja, która pokonała Rosję i Włochy, a w półfinale trochę pechowo przegrała z Serbią. Od pamiętnych dla nas mistrzostw w 2003 r., gdy pokonaliśmy ten zespół w finale, Turczynki po raz drugi zdobyły medal. Tak samo długo na kolejny medal czekały Niemki. Jedynie drugiego w historii medalu Serbii (poprzednio zdobyły go w 2007 r.) powszechnie się spodziewano, gdyż zdobyły medal w tegorocznej World Grand Prix.
Największymi przegranymi są współgospodynie Włoszki i Rosjanki. Na przykładzie tych drużyn widać jakie znaczenie mają te największe gwiazdy. Włoszki w 2009 r. miały w składzie naturalizowaną Kubankę fenomenalną Aguero, Rosjanki do mistrzostwa świata prowadziła niesamowita Lubow Sokołowa. Gdy ich zabrakło jakość gry tych drużyn znacznie się obniżyła. My też trochę wzdychamy za Małgorzatą Glinką, ale taka już kolej życia. Takie siatkarki nie rodzą się na „przysłowiowym kamieniu”.
Do drużyny Niemiec wróciła natomiast Angelina Gruen, największa gwiazda niemieckiej siatkówki od czasów legendarnej Ariane Radfan. I właśnie Niemki chyba mogły się podobać w tych mistrzostwach najbardziej, mimo że przegrały finałowy mecz z Serbią. Polski jedyny medalowy akcent to występy w drużynie Niemiec Małgorzaty Kożuch, którą kiedyś Andrzej Niemczyk chciał powołać do naszej kadry. A Serbii można tylko zazdrościć sukcesów. Zdobyła tytuły i w konkurencji mężczyzn i kobiet. Taka sytuacja ostatnio miała miejsce dwadzieścia lat temu, gdy mistrzostwo Europy w 1991 r. zdobyły obie reprezentacje ZSRR. Waleczność siatkarek i siatkarzy Serbii może być dla każdego dobrym przykładem, że należy walczyć do końca, a los zwykle nagradza taką postawę.
Krzysztof Mecner