Smutne wspomnienia
Kilka lat temu z ogromnym smutkiem żegnaliśmy Huberta Wagnera, trenera naszej „złotej drużyny” mistrzów świata i mistrzów olimpijskich z 1976 r. Teraz z Rosji nadeszła równie smutna informacja, że zmarł jego finałowy rywal z olimpijskiego turnieju w Montrealu – trener dawnej reprezentacji ZSRR Jurij Czesnokow.
Czesnokow to wielka legenda siatkówki byłego ZSRR i Rosji. Był najpierw wybitnym siatkarzem. Dwukrotne zdobywał mistrzostwo świata w 1960 i 1962 r. oraz jako kapitan reprezentacji odbierał puchar za zdobycie złotego medalu olimpijskiego w Tokio, gdy siatkówka po raz pierwszy znalazła się w programie igrzysk.
Jako trener zrobił równie błyskotliwą karierę. Wiele lat prowadził słynną moskiewską drużynę CSKA z którą nieprzerwanie w latach 1970-1976 zdobywał mistrzostwo ZSRR, a także w latach 1973-1975 wygrywał Puchar Europy poprzednika dzisiejszej Europejskiej Ligi Mistrzów. Od 1969 r. prowadził także reprezentację ZSRR z którą zdobył dwa mistrzostwa Europy 1971 i 1975, oraz srebrne medale mistrzostw świata w 1974 i Igrzysk Olimpijskich w Montrealu dwa lata później. Na przeszkodzie w zdobyciu tytułów na tych dwóch ostatnich wielkich imprezach siatkarskich stanął mu właśnie Hubert Wagner i jego znakomici podopieczni.
Przez wiele lat Jurij Czesnokow działał także aktywnie w Międzynarodowej Federacji Siatkówki będąc przez wiele lat wiceprezydentem FIVB i jednym z jej najważniejszych działaczy.
Miałem okazję z nim kiedyś porozmawiać na mistrzostwach świata w 2002 r. gdzie pełnił rolę supervisora. Z racji swej funkcji często w minionych latach odwiedzał zresztą Polskę, którą zawsze darzył sympatią i szacunkiem. Gdy w 2006 r. w Miliczu w ramach Aleji Gwiazd Siatkówki organizowano mecz wspomnień Polska – ZSRR po 30 latach, liczono, że Czesnokow poprowadzi swój zespół. W ostatniej chwili musiał odwołać jednak swój przyjazd, choć jemu poświęcono tam odcisk dłoni jako jedynemu siatkarzowi z poza Polski.
W jednym z wywiadów zapytany czy czasem wraca pamięcią do montrealskiego finału odpowiedział „Rzadko są dni bym o tym finale nie myślał! I nawet po 30 latach nie mogę zrozumieć jak mogliśmy go przegrać. Polacy mieli lepszych rezerwowych i silniejsze nerwy, to chyba jedyne wytłumaczenie”. Dla naszego najsłynniejszego pokolenia siatkarzy, dla Wagnera ale także dla Czesnokowa był to chyba najważniejszy mecz w życiu. Wygrali go jednak Polacy, co było wielkim wyczynem bo siła ówczesnej reprezentacji ZSRR była powszechnie znana. Legendy siatkarskie niestety też umierają. Nie żyją obaj trenerzy dwóch wspaniałych siatkarskich drużyn, które w Montrealu rozegrały zdaniem wielu najbardziej frapujący olimpijski finał w historii igrzysk. Odchodzą też inni wielcy bohaterowie tamtego spotkania. 10 lat temu w wypadku samochodowej zginął nasz rozgrywający Wiesław Gawłowski, kilka lat temu zmarł także największy as ekipy Czesnokowa – Władymir Czernyszow.
23. stycznia Jurij Borysowicz Czesnokow obchodził swoje 77. urodziny. Siatkarski świat poniósł kolejną bolesną stratę. Mecze z jego udziałem w roli trenera i zawodnika nie pójdą jednak w zapomnienie. Ale kolejne spotkania Wagner i Czesnokow będą rozgrywać niestety w innym, pewnie lepszym świecie.
Krzysztof Mecner