Szukanie dziury w całym
Wszyscy trochę obawialiśmy się spotkania naszej reprezentacji z Włochami. Z jednej strony był to mecz „o podwyższonej adrenalinie”, gdyż miał ogromny wpływ na kształt ostatecznej tabeli Pucharu Świata, z drugiej gdyż wszyscy mieli w pamięci porażki naszej kadry jakie ponosiła z rąk wicemistrzów Europy. I rzeczywiście był to horror jakich mało. Polska po dwóch setach była „na kolanach”, ale się z nich podniosła i wygrała ten jakże ważny mecz 3:2. Wygrana za dwa punkty to za mało jednak by świętować olimpijski awans. Chyba jednak ważniejsza od awansu jest w tym momencie postawa naszej ekipy. Bo nie jest łatwo odwrócić losy spotkania w sytuacji gdy nic nie idzie, a przeciwnik dominuje absolutnie na boisku. A jednak biało-czerwoni tego dokonali i to jest cenne. W takich meczach kształtuje się charakter zespołu, a że ekipę mamy zdolną zdobywać medale na największych imprezach siatkarskich na świecie wiemy już przecież od dawna.
Jeszcze raz na słowa uznania zasłużył selekcjoner Andrea Anastasi. Znów pokierował mistrzowsko tym spotkaniem, trafnie zmieniając siatkarzy. Fakt, że ma w czym wybierać. W meczu z Włochami błysnął choćby Michał Ruciak, który praktycznie nie grał w poprzednich meczach, ale w tym decydującym momencie odegrał jakże istotną rolę.
Awans jest bliski. Tylko splot bardzo niekorzystnych dla Polski okoliczności i wysokie dwie przegrane w dwóch ostatnich spotkaniach mogłyby nas pozbawić medalu Pucharu Świata. Dopóki jednak piłka w grze to przecież wszystko jest możliwe i na świętowanie za wcześnie. Wiedzą to także polscy siatkarze, którzy, jak sądzę, samym awansem do igrzysk się nie zadowolą, ale powalczą o złoty medal Pucharu Świata. Są w stanie tego dokonać.
Szczerzę mówiąc zirytowała mnie jedynie dyskusja na temat domniemanych układów drużyn europejskich przeciwko Brazylii. Fakt, że jakiś rosyjski dziennikarz wyliczył, że można osiągnąć takie rezultaty, które pozbawią Brazylię szans na wywalczenie igrzysk. Cóż, jak się nie ma o czym pisać można wymyślać różne historie. W Polsce jednak wątek podchwycono. I zamiast cieszyć się z wygranych w kolejnych meczach naszej reprezentacji zaczęło się szukanie dziury w całym. Na szczęście wygrana z Włochami zamknęła usta wszystkim tym, których bardziej bawi wymyślanie „spiskowych teorii dziejów” niż sport w czystej postaci. My jednak taką mamy naturę, że jeśli komuś coś wychodzi to na pewno zrobił to w nieuczciwy sposób. Tak jest od lat. Gdy w 2003 r. na mistrzostwach Europy Polska pierwszy raz od lat pokonała Serbię, też wynik wydawał się tak niewiarygodny, że od razu padały słowa, że Serbowie odpuścili nam mecz. Wystarczyło jednak zapytać o całą sprawę legendarnego Vlado Grbicia, który odrzekł, że gdyby któryś z Polaków przyszedł do niego z taką propozycją, to po prostu kopnąłby go w d... I zresztą po każdym zwycięstwie można się doszukiwać podtekstów. Tylko po co?
Sport jest dlatego taki piękny i tak porywa tłumy kibiców, że jest nieprzewidywalny i dostarcza takich emocji. Zresztą Puchar Świata dowodzi tego jak trudno cokolwiek przewidywać, nawet w sporcie tak zaawansowanym technicznie jak siatkówka, gdzie sensacje są dużo rzadsze niż np. w piłce nożnej. Rosjan od początku uznawałem za wielkiego faworyta turnieju, gdyż to chyba najsilniejszy zespół świata, ale mający słabą psychikę. W Pucharze Świata każdy mecz jest ważny, a nie tylko, jak w innych turniejach, mecz finałowy czy półfinałowy. Na Polskę liczyłem, ale z pewnością nie sądziłem, że będziemy mieć na dwie rundy przed końcem aż pięć punktów przewagi nad Brazylią. A niespodzianek było w tym turnieju tak dużo. I z pewnością nie wynikały one, z faktu że „ktoś się z kimś dogadał”, ale po prostu dlatego, że poziom światowej elity jest bardzo wyrównany i każdy mecz trzeba grać na maksa, by zdobywać punkty.
Przed nami jeszcze dwa mecze z Brazylią i Rosją, dwoma siatkarskimi potentatami. Już można sobie ostrzyć zęby na wielkie emocje, które nas czekają w tych spotkaniach. I jestem przekonany, że Polska pokaże w nich wszystko co najlepsze i udowodni wszystkim niedowiarkom, że jest w tej chwili absolutnie czołową siatkarską drużyną świata.
Krzysztof Mecner