Tak się robi historię!
Niesamowity horror zafundowali swoim kibicom polscy siatkarze walczący w Łodzi o awans do półfinału mistrzostw świata. Mecz z Brazylią był jak huśtawka nastrojów. Sytuacja na parkiecie zmieniała się co chwilę, a już tie-break to była wojna nerwów. Prowadziliśmy 7:2, by w końcówce bronić meczbola. Wszystko skończyło się jednak jak w cudownym śnie. Polska wygrała 3:2 i ma wielką szansę awansować do strefy medalowej z tej „grupy śmierci”.
Brazylia wygrywała trzy ostatnie edycje mistrzostw świata i przyjechała do Polski wygrać Mundial czwarty raz z rzędu. Szans jeszcze nie straciła, ale dzisiaj czeka ją kolejny ciężki bój z Rosją. Zobaczymy czy siatkarska potęga naprawdę chyli się ku upadkowi.
Osobiście uwielbiam serial „Rzym” opowiadający o upadku rzymskiej republiki. W czasie bitwy pod Filippi Marek Antoniusz ruszając do walki powiedział do Oktawiana: „Zobacz jak się robi historię!”. W Łodzi historię stworzyli polscy siatkarze. Po wygranej nad Brazylią zastanawiałem się, kiedy po raz ostatni pokonaliśmy tą wielką reprezentację na Mundialu. I trzeba było sięgnąć do bardzo odległej przeszłości.
Cztery lata temu porażka z drużyną Bernardo Rezende w zasadzie spowodowała, że przedwcześnie wracaliśmy do domu. W 2006 r. przegraliśmy z „canarinhos” pamiętny finał mistrzostw świata. Jeszcze bardziej cofając się w przeszłość warto przypomnieć, że przecież i w 2002 i 1998 r. na tego znakomitego rywala nie trafiliśmy, a do dwóch wcześniejszych Mundiali w ogóle się nie zakwalifikowaliśmy. W 1986 r. nie graliśmy z tym zespołem z Brazylii.
W 1982 r. przegraliśmy z Brazylią w grupie walczącej o awans do półfinału. Porażka 0:3 oznaczała, że o medale grać wtedy nie mogliśmy. Grał w tej drużynie obecny selekcjoner Bernardo Rezende, a Brazylia zdobyła wtedy srebrny medal. W naszej reprezentacji występowali wtedy ojcowie uczestników tegorocznego Mundialu - Wojciech Drzyzga i Wojciech Baranowicz oraz ojciec doskonale znanego z gry w Jastrzębskim Węglu Michała Łaski - Lech.
Bolesna była porażka z Brazylią w 1978 r. Nasz zespół z wieloma mistrzami olimpijskimi w składzie przegrał 0:3 z Brazylią w półfinałach drużyn walczących w tych mistrzostwach o miejsca 5-8.
W 1974 r. gdy kadra niezapomnianego Huberta Wagnera po kolei wygrywała z każdym kolejnym rywalem, „kanarkowej” drużyny na swej drodze nie spotkała.
Poprzednia wygrana z Brazylią miała miejsce więc dopiero na mistrzostwach świata w Bułgarii w 1970 r. Graliśmy z Brazylią w grupie eliminacyjnej i po bardzo ciężkim spotkaniu wygraliśmy 3:1 (15:11, 15:12, 13:15, 15:6). Od tamtej pory minęły aż 44 lata. Tak długo musieliśmy czekać na kolejne zwycięstwo nad Brazylią. Na tych mistrzostwach pokonaliśmy także ZSRR, ale z różnych przyczyn (m. in. z powodu afery dopingowej) medalu nie zdobyliśmy. Z kontynuatorem ZSRR, czyli Rosją zagramy kolejny mecz. Nie wiadomo jedynie jaka będzie stawka tego meczu.
W polskiej kadrze w 1970 r. grali m. in. nieżyjący już Hubert Wagner, Zdzisław Ambroziak, Aleksander Skiba, Wiesław Gawłowski, a także inne nasze legendy jak Ryszard Bosek, Marek Karbarz, Włodzimierz Sadalski czy Stanisław Gościniak. Z tamtej pokonanej przez nas drużyny Brazylii do historii przeszedł jedynie Roberto de Freitas, zwany Bebeto. Jako trener zdobył z Brazylią wicemistrzostwo świata w 1982 r. i czwarte miejsce w 1990 r. Doprowadził też do zdobycia trzeciego tytułu mistrza świata Włochów, przejmując kadrę Italii z rąk słynnego Julio Velasco. Temu ostatniemu też mamy co nieco do zawdzięczenia. Prowadzona przez niego na polskim Mundialu Argentyna sensacyjnie pokonała USA, czym zapewniła nam awans do obecnej fazy.
Nasz Mundial przyniesie zapewne jeszcze sporo emocji i nieoczekiwanych rozstrzygnięć. Mecz Polska – Brazylia oglądałem w katowickim „Spodku”, dzieląc swą uwagę na mecz Polaków i mecz rozgrywany w katowickiej hali Niemcy – Francja. W pięknym stylu wygrali go 3:0 Francuzi, którzy swoją grą robią wielkie wrażenie. Francja prowadzona przez Blaina z Antigą w składzie zdobyła już medal na mistrzostwach świata w 2002 r. Sądzę, że u nas Francja sięgnie po kolejny medal, bo ich grę ogląda się z wielką przyjemnością.
W dzisiejszy środowy wieczór czekamy na kolejne wielkie emocje w meczu Brazylia – Rosja. Ja, pewnie jak i większość Polaków, będę ściskał kciuki za „sborną”…
Krzysztof Mecner