Tradycja podtrzymana
Polskie zespoły klubowe nie mają w całej długiej historii europejskich pucharów zbyt wielu cennych osiągnięć na koncie. Przez wiele lat w zasadzie nasze drużyny szybko odpadały w starciach z silnymi zespołami lig europejskich. Od kilku lat to jednak się zmieniło i kluby PlusLigi liczą się w walce o najważniejsze trofea. W najbardziej prestiżowych rozgrywkach Europejskiej Ligi Mistrzów od 2008 roku nasze kluby niemal zawsze grają w turniejach finałowych. Wyjątek był w 2009 r., gdy AZS Częstochowa i Skra Bełchatów poległy w fazie ćwierćfinałowej.
Skra grała w finałach w latach 2008, 2010 oraz w 2012, gdy jedna wygrana piłka dzieliła ją od zdobycia najcenniejszego medalu Ligi Mistrzów. Jastrzębski Węgiel grał w finale w Bolzano w 2011 r., a przed rokiem w Omsku o tytuł klubowego mistrza Europy walczyła kędzierzyńska ZAKSA. W 2014 r. też nie zabraknie polskiej drużyny w decydującej rozgrywce. Wiemy to już teraz, choć do zakończenia Ligi Mistrzów jeszcze bardzo daleko.
Wszystko na skutek losowania. Gdy poznaliśmy wyniki losowania nawet przewidywałem taką możliwość, że w ćwierćfinale mogą trafić na siebie polskie kluby, bo rywale wydawali się być w zasięgu naszych ekip. I to się sprawdziło, a co cieszy jeszcze bardziej to styl w jakim Jastrzębski Węgiel i Asseco Resovia wywalczyły ten awans. Wygrały pewnie oba spotkania i obyło się bez nerwów, „złotych setów” i innych dodatkowych atrakcji. Nie wiemy oczywiście, która z naszych drużyn zagra w turnieju finałowym, a ich szanse ocenia się jako bardzo równe. W lidze lepiej spisuje się Resovia, ale Jastrzębski Węgiel od lat skuteczniej sobie radzi w pucharach. Awans do finału Ligi Mistrzów wywalczył zresztą w 2011 r., w najgorszym dla siebie sezonie PlusLigi, gdy zespół Jastrzębskiego Węgla nie awansował nawet do czołowej szóstki walczącej o tytuł. Obie drużyny miały w pucharach spore osiągnięcia, zwłaszcza zespół ze Śląska, który był przecież nawet Klubowym Wicemistrzem Świata w 2011 r. Resovia ma jeszcze ciekawszą historię. Był pierwszym klubem z naszego kraju, który miał szansę zdobyć Puchar Europy, gdy w 1973 r. zdobył drugie miejsce przegrywając jedynie z CSKA Moskwa, czyli w zasadzie z reprezentacją ZSRR, bo gracze wojskowego klubu stanowili o wielkiej sile „sbornej” w tamtych latach.
Zapowiadają się więc spore emocje, a nasze kluby, co też pewnie nie jest dla nich bez znaczenia, trochę zaoszczędzą kosztów i energii, gdyż nie trzeba się będzie tułać po europejskich lotniskach.
Zresztą nie tylko w Lidze Mistrzów mamy dalej swoich reprezentantów. Zakończona niedawno kolejna seria spotkań w sześciu europejskich rozgrywkach była w miarę pomyślna dla Polski. Z sześciu naszych drużyn, do kolejnej fazy awansowały cztery. Odpadł mistrz Polski kobiet Atom Trefl Sopot i trochę pechowo BKS Aluprof Bielsko-Biała w pucharze CEV. BKS w dobrym stylu odrobił straty z Ukrainy, ale niestety przegrał „złotego seta” i pożegnał się z rozgrywkami. Awansowała natomiast broniąca Pucharu CEV drużyna z Muszyny, która pokonała w dwumeczu Lokomotiw Baku. Podopieczne Bogdana Serwińskiego na pewno liczą na kolejne sukcesy.
Świetnie w Pucharze CEV gra także Skra Bełchatów, który również kolejną przeszkodę jaką był niemiecki Generali Unterhaching pokonał bez wielkiego trudu. Teraz o awans do najlepszej czwórki tego pucharu podopieczni Miguela Angela Falaski zagrają z VfB Friedrichshafen, który odpadł w fazie grupowej Ligi Mistrzów i dostał szansę w pucharze nr 2. Skra wydaje się mieć realne szanse nie tylko na wygranie rywalizacji z niemieckim klubem, ale też całych rozgrywek.
Pewnie awansowały też w Challenge Cup siatkarki Impelu Wrocław, które rozniosły belgijski zespół Hermes Ostenda i są już w najlepszej ósemce drużyn. W ćwierćfinale podopieczne Tore Aleksendersena stawią czoła francuskiej drużynie SF Paris St. Cloud i będą faworytem w tych starciach. Szanse wrocławianek na końcowy sukces też są bardzo duże.
Czekamy więc z niecierpliwością na kolejne rundy europejskich pucharów, bo pojawia się szansa na spore osiągnięcia. Tradycja ostatnich dobrych lat powinna zostać podtrzymana.
Krzysztof Mecner