Trwa walka o sześćdziesiąty Puchar Polski
Pucharu Polski będzie miał wkrótce swój mały jubileusz. Te zapoczątkowane w 1932 r. rozgrywki jako tzw. zimowe mistrzostwa Polski rozegrane zostaną już po raz sześćdziesiąty. W minionym roku w jednym z najciekawszych turniejów w historii triumfowała PGE Skra Bełchatów. Turniej odbył się we Wrocławiu, gdzie zostanie rozegrana i tegoroczna edycja drugiego co do rangi krajowego trofeum.
Zeszłoroczny finał PGE Skry z ZAKSĄ zapadł wszystkim głęboko w pamięć. Faworytem wydawała się ZAKSA, która wielokrotnie uzyskiwała przewagę w tym spotkaniu i wydawało się, że nic nie będzie w stanie jej przeszkodzić w zdobyciu trofeum. Tymczasem Skra nawet w beznadziejnych jak się wydawało momentach nie złożyła broni i ostatecznie to siatkarze z Bełchatowa wznieśli w górę cenne trofeum. Była to największa porażka trenerska, od momentu przyjazdu do Polski szkoleniowca ZAKSY Ferdinando de Giorgi’ego, który niedawno dostał nominację na selekcjonera kadry. Włoch jednak „odkuł” się w rozgrywkach ligowych, gdzie ZAKSA była już nie do pokonania. Z kolei zwycięstwo PGE Skry było ostatnim laurem w Polsce Miguela Angela Falaski. Hiszpan zresztą niedługo po pucharze rozstał się z bełchatowskim klubem.
Ten finał ubiegłoroczny był przykładem jak trudno przewidzieć ostateczne wyniki pucharowych spotkań, gdzie często decyduje dyspozycja dnia, a niespodzianek nigdy nie brakowało. Z pewnością utkwił mi w pamięci finał z 1994 r. Turniej finałowy rozgrywano w Częstochowie, na terenie „etatowego” wówczas mistrza Polski, który bardzo długo jednak nie mógł zdobyć również Pucharu Polski. Wtedy AZS miał go wreszcie wygrać. Gdy w meczu o III miejsce inna drużyna z Częstochowy, grająca na co dzień w II lidze (czyli w trzeciej klasie rozgrywkowej) pokonała pierwszoligowy Stilon Gorzów, przechodzący koło mnie trener BBTS Bielsko Wiktor Krebok rzucił tajemniczo: „Czyżby to był dzień niespodzianek?”. Rzeczywiście, jego BBTS Bielsko-Biała sensacyjnie wówczas ograł częstochowski AZS i wygrał cenne trofeum. W bielskiej drużynie grał już wówczas 17-letni Piotr Gruszka.
Najdziwniejsza historia miała chyba jednak miejsce w 1989 r. Turniej rozegrano w Słupsku, a czterej finaliści AZS Olsztyn, Stal Stocznia Szczecin, Czarni Radom i Resovia grali systemem każdy z każdym. Gdy w ostatnim meczu turnieju AZS Olsztyn pokonał 3:2 Stal Stocznię… nikt się nie cieszył, bo nikt nie wiedział, kto zdobył Puchar Polski. Akademicy z Olsztyna i Stal Stocznia miały bowiem po dwa zwycięstwa na koncie i identyczny stosunek setów 8:5. Trzeba było liczyć kalkulatorami małe punkty z całego turnieju. Ten stosunek o cztery małe punkty miał jednak lepszy AZS Olsztyn i to akademicy zdobyli ostatecznie Puchar Polski w 1989 r. AZS Olsztyn ma podobnie jak PGE Skra Bełchatów najwięcej trofeów w dorobku w całej historii tych rozgrywek. Oba kluby wygrywały walkę o krajowy puchar już siedmiokrotnie.
Ostatnie lata przynoszą też zaskakujące rozstrzygnięcia. W 2015 r. Puchar Polski też raczej niespodziewanie zdobył LOTOS Trefl Gdańsk, w 2012 i 2013 r. triumfowała ZAKSA, która wydaje się być mimo wszystko również faworytem tegorocznej edycji.
Puchar Polski przechodził różne koleje losu. Początkowo były to zimowe mistrzostwa Polski, w 1936 i 1951 r. nie rozegrano mistrzostw Polski, rozgrywki pucharowe miały więc w tych latach wyjątkową rangę. W latach 1970-1979 reaktywowano te rozgrywki, a Puchar Polski fundował tygodnik „Sportowiec”, stąd nazywano często te rozgrywki „Pucharem Sportowca”, choć nie miał aż tak wielkiej rangi jak obecnie, gdyż grano go w czasie wielkich międzynarodowych imprez, a więc bez reprezentantów w Polsce. Dopiero w 1981 r. Pucharowi Polski nadano odpowiednią rangę, gdy PZPS podjął odpowiednią uchwałę, a triumfator zyskiwał w tamtych latach prawo gry w europejskim Pucharze Zdobywców Pucharów (przestano go rozgrywać w 2000 r., gdy powołano do życia Ligę Mistrzów). Od kilkunastu lat finałowe rozgrywki o Puchar Polski organizuje Profesjonalna Liga Piłki Siatkowej.
Finał we Wrocławiu zapowiada się pasjonująco. Historia pokazuje, że zawsze w tych rozgrywkach było masę niespodzianek. Zapewne podobnie będzie i w tej jubileuszowej edycji.