Trzecie złoto
Nasz legendarny trener Hubert Wagner mawiał zawsze, że wyniki osiągane przez reprezentacje juniorskie są drugorzędne, a w szkoleniu młodzieży ważne jest to, by z tych grup reprezentacji młodzieżowych wyrastali potem reprezentanci kraju. Trudno się nie zgodzić z opinią wielkiego trenera (już wkrótce czeka nas kolejny Memoriał jego pamięci), ale też z drugiej strony w niczym nie przeszkadza jeśli nasze „młodzieżówki” pokonują najlepszych rówieśników na świecie, bo to przecież bardzo ułatwia start do dorosłej siatkówki.
Niezmiernie się cieszymy, że nasza „młodzieżówka” prowadzona przez Sebastiana Pawlika wywalczyła właśnie w Czechach tytuł mistrza świata do lat 21. Uczyniła to zresztą w wielkim stylu, nie ponosząc porażki. Zresztą ten zespół już od kilku sezonów jest „oczkiem w głowie” PZPS. Wygrywa każdy turniej na jakim się pojawi, nie przegrał od dawna spotkania (finał był 48 kolejnym zwycięstwem tej kadry) i został też obsypany indywidualnymi nagrodami (Kochanowski, Kwolek, Kozub). Można więc wierzyć, że z tych chłopaków którzy dostarczyli tyle radości kibicom, polska siatkówka będzie mieć w przyszłości wiele pociechy.
Mistrzostwa świata juniorów są rozgrywane dopiero od 1977 r., najpierw w cyklu czteroletnim, potem dwuletnim. Polacy w finałach grali po raz pierwszy w 1989 r., ale wszyscy najbardziej pamiętamy ekipę z 1997 r., która zresztą w podobnym stylu jak obecna wygrywała turniej za turniejem, gromiąc napotkanych rywali. To właśnie od sukcesu kadry młodzieżowej prowadzonej przez Ireneusza Mazura, zaczął się szybki proces wychodzenia z ciężkiego kryzysu tej dyscypliny w Polsce, w jaki popadła pod koniec lat 80-tych poprzedniego stulecia. Zawodnicy kadry Mazura w komplecie rok później zaczęli tworzyć pierwszą reprezentację (Mazur został w 1998 r. selekcjonerem kadry) i przez wiele lat uzupełnieni kilkoma starszymi zawodnikami stanowili o sile polskiej siatkówki. Kilku z nich (Świderski, Gruszka, Zagumny, Ignaczak) doczekało się zresztą medalowych czasów polskiej reprezentacji. Ten tytuł mistrza świata dał nam wtedy wszystkim nadzieje na lepszą przyszłość i te nadzieje zostały spełnione. Kibice pamiętają też doskonale innych graczy tego pokolenia jak Papke, Szczerbaniuk, Murek, Prus, którzy byli potem gwiazdami polskiego volleyballa.
Cztery lata później Polska po raz drugi świętowała triumf na mistrzostwach świata. Kadra młodzieżowa prowadzona przez Grzegorza Rysia wygrała w Teheranie w 2003 r. mistrzowski turniej. Ten sukces był dużo mniej spodziewany od tego z 1997 r., ale w tym turnieju Polska zagrała kapitalnie, pokonując w finale Brazylijczyków do których wcześniej szczęścia nie miała. Zawodnicy tej kadry też potem byli na ustach wszystkich. 11 lat później w „dorosłych” mistrzostwach świata grali przecież doskonale Wlazły, Możdżonek, Winiarski dokładając do młodzieżowego, także seniorski tytuł mistrzowski. Zresztą kilku innych podopiecznych trenera Rysia, też zrobiło w seniorskiej siatkówce ładne kariery by przypomnieć choćby Ruciaka, Woickiego czy Gromadowskiego.
Co ciekawe od tamtej pory choć zdobywaliśmy w juniorskich imprezach wiele medali MŚ i ME, nigdy w tych najważniejszych mistrzostwach młodzieżowych kategorii sukcesów nie odnosiliśmy. Tylko dwukrotnie w 2009 i 2015 udało się Polsce w ogóle zakwalifikować do mistrzostw, ale starty udane nie były i nasi juniorzy zajmowali miejsca poza czołową ósemką. Dlatego tym bardziej cieszy fakt, że po tylu latach posuchy Polska znów zdobyła medal tych mistrzostw, zresztą najważniejszy. Polska ma w dorobku młodzieżowych MŚ tylko trzy medale, ale wszystkie ze złota. To daje nam trzecie miejsce w klasyfikacji historycznej. Więcej od nas mają ich na koncie jedynie Rosjanie, którzy wraz z ekipami byłego ZSRR aż dziesięciokrotnie wygrywali te mistrzostwa oraz Brazylijczycy, którzy wygrywali je cztery razy (ostatnio w 2009).
Przed zawodnikami kadry trenera Pawlika teraz już dorosłe rozgrywki i jestem przekonany, że kilku z nich bardzo szybko trafi do reprezentacji narodowej. Ich sukces to też wielka nadzieja na lepszą przyszłość polskiej siatkówki męskiej, której ostatnio nie wiedzie się specjalnie, ale obecnym reprezentantom jak widać szybko rosną następcy. Wielkie brawa dla polskiej ekipy, która dostarczyła nam tak wielkiej radości.
Krzysztof Mecner