WBIJCIE SOBIE DO GŁÓW
ZDANIEM WETERANA
WBIJCIE SOBIE DO GŁÓW
Alojzego Świderka znam od lat. Wpierw jako spokojnego (może był to pozór), pewnego siebie bombardiera, potem trenera o niezbyt odgadnionym dla mnie temperamencie, bo to tak naprawdę można ów temperament rozpoznać będąc z facetem w tej samej ekipie. Obecnie sympatycznemu trenerowi kadry siatkarek, walczących o olimpijski start w Londynie, mogę tylko współczuć – nie dość, że zadanie trudne, to w dodatku z dziewczynami (dla mnie panie zaczynają się od 4o-go roku życia).
Prowadzić babski zespół to tak jakby kamienie tłuc. Naprawdę rzadkie to były wypadki gdy kobiece zadziorne charaktery potrafiły się na tyle opanować by razem stworzyć rozumiejący się i zgodnie dążący do celu kolektyw. Mogła by o tym opowiadać moja ulubiona zawodniczka Krystyna Czajkowska-Rawska, grająca w zwartej, choć nie pozbawionej konfliktów reprezentacji, okraszonej medalami ME . Mógłbym wymienić i inne nazwiska niegdysiejszych sław ale boję się mojego adwersarza, Pana H. (patrz komentarz pod poprzednim felietonem), choć i tak, aby zaistniecć na stronie, zaatakuje, że długo i nudno…
W 2011 roku Polki (mistrzynie ME 2003 i 2005, pod batutą Niemczyka) będąc w rankingu 4-tą drużyną Europy, same sobie narobiły kłopotu, wspomnieć „bojkot” Muszyny. Prowadzone przez Świderka oberwały tęgie lanie i w Grand Prix i ME 2011, spadły nisko w rankingu (szóste z Europejek) no i koniec balu panno Lalu. Aby zagrać w Londynie trzeba przedtem zająć w ostatnich już dostępnych dla nas kwalifikacjach miejsce pierwsze, wyprzedzając kilka potęg, którym się do tego czasu nie powiodło.
To wszystko niby już powszechnie znane, lecz warto jeszcze raz przypomnieć także o tym, że nieprawdą jest, iż i na siatkarskim gruncie cud zdarza się tylko raz. Nie będzie tu wyliczanki, bo pan Heniek straszył by mnie po nocach, lecz kolejny „cudowny przykład” jest mało ale jednak możliwy o co postara się m.in. siatkarka, której jestem fanem, urocza Agnieszka Bednarek-Kasza oraz jej koleżanki m.in. z Mariolą Zenik, Mileną Radecką, Joanną Kaczor, Anną Werblińską, a może nawet Małgorzatą Glinką-Morgentale na czele.
W Londynie zagrają nasi siatkarze. Nawet bez Mariusza Wlazłego tworzą oni drużynę, którą stać na podium. Paweł Zagumny i Łukasz Żygadło - dwaj świetni rozgrywający na zmianę, środkowi z Marcinem Możdżonkiem i Piotrem Nowakowskim, przyjmujący Bartosz Kurek, Michał Winiarski, atakujący Zibi Bartman lub Jakub Jarosz, libero Krzysztof Ignaczak(także zdolny autor dowcipnych filmików).
Co do Mariusza, to wierzę nadal, iż przy dobrej woli tego zawodnika, wielce szanownego prezesa PZPS Mirosława Przedpełskiego (już dwie kadencje, druga przez aklamację, niebawem nowe wybory), prezesa Profesjonalnej Ligi Artura Popko dojdzie do porozumienia i medal murowany. Bez wahania ryzykuję tę prognozę, oczywiście jeśli będzie pełny skład, zgoda i odpowiednie nastawienie mentalne. Weteran, który zna już nie jedno pokolenie siatkarzy mówi Wam: chłopaki, wbijcie to sobie w głowy, że jesteście naprawdę mocni i zachowując spokój walczcie na ile was stać a będzie dobrze!