Wielka szansa Jastrzębia
W najbliższą sobotę zaczynają się Klubowe Mistrzostwa Świata w Katarze. O mistrzowski tytuł powalczy osiem czołowych drużyn ze wszystkich kontynentów, w tym nasz finalista Europejskiej Ligi Mistrzów – Jastrzębski Węgiel. Przed podopiecznymi Lorenzo Bernardiego wielka szansa na to, aby na stałe zapisać się w historii światowej siatkówki.
Klubowe Mistrzostwa Świata mają dość dziwną historię. Pierwszą edycję rozegrano w Brazylii w 1984 r., ale potem nastąpiła kilkuletnia przerwa. W latach 1989-1992 rozegrano kilka edycji we Włoszech. Dopiero w 2009 r. je ponownie reaktywowano i są od tej pory na stałe organizowane w Katarze.
Od momentu wznowienia mamy w tych mistrzostwach sporo sukcesów. Skra Bełchatów w 2009 i 2010 roku wywalczyła tytuł klubowego wicemistrza świata. Dwa mistrzowskie tytuły ma na koncie natomiast nasz reprezentacyjny rozgrywający Łukasz Żygadło, występujący w drużynie obrońcy trofeum i wielkiego faworyta trzeciej katarskiej edycji mistrzostw Trentino.
Przypatrując się liście uczestników łatwo wskazać faworytów. Na pewno do grona kandydatów do medali należy zaliczyć trzy drużyny z Europy oraz brazylijską drużynę SESI-SP. Jastrzębski Węgiel staje przed wielką szansą awansu do gry o medale. W swojej grupie będzie rywalizował ze znakomitą drużyną rosyjską Zenitem Kazań, kanadyjskim Trinity Western Spartans oraz irańskim Paykanem. Z drużyną klubowego mistrza Azji Paykanem nasz zespół zagra pierwszy mecz i będzie to zapewne decydujące dla dalszych losów polskiej drużyny starcie. Jastrzębski Węgiel wydaje się być faworytem tego spotkania, ale zespół z Iranu jest naprawdę groźny. Przed rokiem z najwyższym trudem wygrała z nim Skra, a w dwóch poprzednich edycjach Klubowych Mistrzostw Świata Paykan zawsze był w półfinale. Przed rokiem wywalczył nawet w tym turnieju brązowy medal. W drużynie Iranu nie ma może siatkarzy o głośnych nazwiskach, choć w tym sezonie wzmocnili się dobrze znanym Francuzem (brązowy medalista mistrzostw świata z 2002 r. i olimpijczykiem z Aten) Philippem Barca-Cysique.
Zenit Kazań to z kolei jeden z wielkich faworytów. Z drużyny, która grała w finale Ligi Mistrzów z Bolzano nie ma Lloya Balla, ale szybko zastąpiono go utytułowanym Włochem Valerio Vermiglio (dwukrotny mistrz Europy). W składzie jest znakomity Amerykanin Priddy i znani reprezentanci Rosji Michajłow, Apalikow czy Wołkow. Z pewnością drużynę trenera Alekny stać nawet na wygranie turnieju. Trzeci rywal z Kanady to drużyna uniwersytecka i chyba nie sprawi Jastrzębiu specjalnych problemów.
W grupie drugiej wielkimi faworytami są Trentino i SESI-SP. W Trentino grają bohaterowie finału Ligi Mistrzów Juantorena i Kazijski. W drużynie trenera Stojczewa są także medaliści ostatnich ME: Birarelli i Żygadło oraz świetny Czech Stokr. Trentino nie ukrywa, że mierzy w trzeci kolejny tytuł mistrzowski.
Ciekawy zespół stworzono w Brazylii. W składzie są uznawany obecnie za najlepszego siatkarza świata Murillo Endres, a także takie sławy jak Rodrigao, Sidao czy Wallace. Trenerem tej drużyny jest legendarny Giovane. Giovane ma na koncie dwa tytuły mistrza olimpijskiego, wielu pamięta zapewne do dzisiaj jego serwis przy wyniku 14:13 w tie-breaku, który zapewnił Brazylii pierwszy w historii tytuł mistrza świata w 2002 r. w finale z Rosją.
O medal więc nie będzie Jastrzębiu łatwo. Śląski klub też ma jednak w składzie medalistów największych siatkarskich imprez. Kubiak i Bartman zdobywali medale w Lidze Światowej, Łasko to wicemistrz Europy, Thornton to wicemistrz Ameryki Południowej, Bontje to były mistrz Ligi Europejskiej, Margarido Vinhedo to były wicemistrz świata juniorów (grał w finale MŚ w 2003 r., gdy Polska pod kierunkiem Grzegorza Rysia wygrała z Brazylią). Sukcesów klubowych też wielu zawodników Jastrzębia ma bardzo dużo na koncie.
Jastrzębski Węgiel to zupełnie nowa drużyna, z podstawowych zawodników, którzy grali w finale Ligi Mistrzów, zostali w zasadzie tylko Rusek, Gawryszewski i Polański. Pozostał także trener Lorenzo Bernardi. Jastrzębski szkoleniowiec uczestniczył już w Klubowych Mistrzostwach Świata w 1992 r. i zdobył wówczas z Sisleyem Treviso srebrny medal. Dostał jednak indywidualną nagrodę dla najlepszego siatkarza (MVP) tamtego turnieju rozgrywanego w Treviso. Wszyscy teraz liczą, że włoski trener przynajmniej powtórzy tamto osiągnięcie w nowej roli trenera. Trzymamy kciuki!
Krzysztof Mecner