Wróciła nadzieja
Wszyscy kibice siatkówki odliczają już dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Szykują się nam ogromne emocje, ale też czekamy na najważniejszą sportową imprezę świata z wielkimi nadziejami. Największe oczywiście wiązane są z reprezentacją Andrei Anastasiego, zwłaszcza po tym jak w wielkim stylu nasza kadra wygrała Ligę Światową. Ze sporymi nadziejami czekamy jednak też na występ naszej pary w beach volleyballu. Grzegorz Fijałek i Mariusz Prudel są przecież pierwszym polskim duetem w tej odmianie siatkówki, który zagra na igrzyskach. I liczymy, że na samym uczestnictwie nie poprzestaną a włączą się do walki o medale.
Polska para znakomicie walczyła w poprzednim roku, gdzie nie tylko zapewniła sobie start w igrzyskach, ale też kilka razy stawała na podium w turniejach FIVB World Tour. Największym sukcesem było z pewnością zdobycie srebrnego medalu w Starych Jabłonkach w lipcu ubiegłego roku. Na kolejny medal w światowych turniejach czekaliśmy jednak niemal cały rok. Były wielkie obawy o los naszej pary w olimpijskim turnieju, głównie za sprawą kontuzji Grzegorza Fijałka, która wykluczyła go z gry w kilku tegorocznych turniejach i mocno skomplikowała przygotowania naszej najlepszej pary, do najważniejszej próby w życiu. Prudel grywał z innymi partnerami (np. w turnieju w Mysłowicach) i czekał, aż partner wróci do wysokiej dyspozycji. Fijałek jednak odzyskał formę. W ostatnio rozegranym wielkoszlemowym turnieju w Berlinie nasz duet po blisko rocznej przerwie znów znalazł się na podium turnieju światowego. W Berlinie nasz duet zdobył brązowy medal za parami uważanymi za faworytów igrzysk: Allison-Emanuel i Gibb-Rosenthal. W meczu o brązowy medal nasi zawodnicy pokonali jednak legendarny holenderski duet (trzykrotni mistrzowie Europy) Schuil-Nummerdor, co świadczy że forma z poprzedniego roku wraca i wracają nasze wielkie nadzieje na sukces w olimpijskich zmaganiach.
Przerwa w występach nieco jednak zepchnęła nasz duet w olimpijskim rankingu. Polacy zostali rozstawieni w turnieju w Londynie z numerem 7-9 razem z Brazylijczykami Ricardo-Cunha i Niemcami Erdmann-Matysik. Z nr 1 rozstawieni są Emanuel i Ricardo, za nimi broniący tytułu Amerykanie Rogers i Dalhausser, Niemcy Brink – Reckermann, Gibb – Rosenthal i Schuil z Nummerdorem. Te duety to kandydaci do medali i wielcy faworyci igrzysk. Przed Polakami została rozstawiona jeszcze para gospodarzy (Grotowski – Garcia-Thompson), ale ich chyba specjalnie obawiać się nie należy. Stawka jest bardzo wyrównana i o wszystkim zapewne zadecyduje dyspozycja dnia i doświadczenie. Miejmy nadzieję, że polski duet dostarczy nam w czasie igrzysk wielkiej radości. W turnieju kobiet nie będzie niestety polskich siatkarek. Z numerem pierwszym rozstawiono Brazylijki Larissę i Julianę, z drugiem Chinki Hang Xi – Xue. Dopiero nr 3 dostała najlepsza para w historii tej dyscypliny sportu Kerri Walsh i Misty May-Treanor. Amerykanki to mistrzynie olimpijskie z Aten i Pekinu. Teraz stają przed szansą zdobycia trzeciego tytułu z rzędu i wpisania się w historię tego sportu. Wydają się znów być w wielkiej formie. Nie startowały w Berlinie, ale wygrały poprzedni turniej światowy w Gstaad. Tu też ta walka o ich trzecie olimpijskie złoto powinna fanom siatkówki dostarczyć niezapomnianych wrażeń.
My cieszymy się, że wreszcie mamy duet, który ma szanse walczyć o najważniejsze tytuły w plażowej siatkówce. Cieszymy się także z rozwoju tej dyscypliny w naszym kraju. O przyszłość nie musimy się specjalnie martwić. W niedawno zakończonych mistrzostwach świata kadetów w plażowej siatkówce rozegranych na Cyprze nasze pary odniosły kolejny wielki sukces. Finał męski był wewnętrzną sprawą polskich duetów. Złoty medal zdobyli bowiem Michał Bryl i Kacper Kujawiak, a srebrny Łukasz i Sebastian Kaczmarkowie. W rywalizacji dziewcząt srebrny medal zdobyły natomiast Karolina Baran i Katarzyna Kociołek. Następcy więc Prudla i Fijałka rosną. Miejmy nadzieję, że na kolejnych igrzyskach w 2016 r. będziemy mieć w olimpijskim turnieju znacznie więcej polskich duetów. Na razie jednak trzymamy kciuki za dobry występ Fijałka i Prudla w Londynie.
Krzysztof Mecner