Wyjście z cienia?
Meczem z Rosją w najbliższą sobotę w Miliczu reprezentacja Polski siatkarzy rozpoczyna jakże ważny międzynarodowy sezon. Tydzień później w Łodzi zaczyna się tegoroczna edycja Ligi Światowej, której finałowy turniej po raz trzeci w historii zostanie rozegrany w naszym kraju.
Wszyscy ciekawi jesteśmy jak wypadną te pierwsze mecze pod okiem włoskiego trenera Andrei Anastasiego, z osobą którego wiążemy wszyscy ogromne nadzieje. Już wiadomo, że kadra na World League jest nieco zmieniona, brakuje w niej wielu znanych graczy. Największą stratą jest zapewne brak rozgrywającego Pawła Zagumnego, bo wiadomo jak ważny jest dla każdej drużyny siatkarz grający na tej pozycji.
Brak Zagumnego otwiera jednak szansę dla innych. Ta edycja Ligi Światowej jest zapewne też jedną z ostatnich szans dla Łukasza Żygadły. Łukasz w ostatnich latach zgromadził całą masę cennych medali i tytułów, ale, jak po nim widać, nie jest zawodnikiem w pełni spełnionym. Teraz pewnie będzie miał szansę przekonać do siebie wszystkich niedowiarków, którzy postawili już krzyżyk na tym graczu w odniesieniu do reprezentacji narodowej.
Reprezentacyjna kariera Łukasza Żygadły przynosiła mu wzloty i upadki. Niegdyś reprezentacyjny junior, potem mozolnie przebijał się do kadry, w której debiutował w 2001 r. Mimo zdobycia wicemistrzostwa świata w 2006 r. przeżył w kadrze więcej rozczarowań niż znaczących chwil. Trenerzy nie zabrali go na Igrzyska Olimpijskie, a z poprzednim szkoleniowcem kadry narodowej Danielem Castellanim to już w ogóle Żygadło nie miał łatwego życia. Argentyńczyk nie zabrał go na mistrzostwa Europy w 2009 r., gdzie Polska zdobyła mistrzowski laur, a w poprzednim sezonie systematycznie odsuwał go od drużyny, każąc trenować z kadrą B. Doszło do otwartego konfliktu z selekcjonerem w wyniku którego Żygadło zrezygnował z reprezentowania barw narodowych i wydawało się, że ten etap kariery ma już rozgrywający za sobą.
Daniel Castellani po nieudanych dla Polski mistrzostwach świata został zdymisjonowany, a nowy trener Andrea Anastasi, jak zapowiada, nie interesuje się tym co było kiedyś, a każdy zawodnik ma u niego czystą kartę. Dlatego przed Żygadłą otwiera się wielka szansa zostania rozgrywającym nr 1 polskiej kadry.
To zawodnik którego stać na wiele. Zresztą nagroda dla najlepszego rozgrywającego Final Four Ligi Mistrzów 2010 r. jest wymowna. W ogóle ze swym włoskim klubem Trentino zebrał w ostatnim czasie piękną kolekcję tytułów. Trzy razy wygrywali przecież Ligę Mistrzów, dwa razy klubowe mistrzostwo świata. Teraz Łukasz dorzucił do tego jeszcze złoty medal najważniejszej ligi europejskiej – ligi włoskiej. Jest co prawda tylko drugim rozgrywającym, ale wielokrotnie pokazywał, że gdy trzeba potrafi stanąć na wysokości zadania.
Ja pamiętam go jednak najbardziej z dramatycznego finału Pucharu Polski w 2004 r. rozegranego w Bełchatowie, gdy Żygadło reprezentował jeszcze barwy Polskiej Energii Sosnowiec. Zespół z Sosnowca w kapitalnym stylu sięgnął po ten puchar, a Żygadło grał tak doskonale w tym turnieju, że nie tylko posadził na ławce rezerwowych Grzegorza Wagnera, ale dostał też nagrodę indywidualną dla najlepszego rozgrywającego tego turnieju.
Sympatycy siatkówki w naszym kraju różnie Żygadłę postrzegali. Po konflikcie z Castellanim większość jednak negatywnie oceniała postawę siatkarza w tej całej aferze. Z drugiej strony jak mało który zawodnik Żygadło pokazywał siebie jako człowieka nadzwyczaj wrażliwego gdy przekazał na licytację swój srebrny medal mistrzostw świata by pomóc w budowie domu dla chorych dzieci. To rzadkiej klasy gest.
W Polsce jest grupa dobrych rozgrywających marzących o grze w kadrze. Jest przecież także Drzyzga, Łomacz, Woicki, którzy są typowani na podstawowego gracza na tej pozycji, gdy odejdzie Paweł Zagumny. Na dzień dzisiejszy wydaje się jednak, że największe szanse ma na to właśnie Łukasz Żygadło. Ciekawe jak zaprezentuje się w tegorocznej Lidze Światowej i czy wreszcie w pełni wykorzysta swoją szansę by stać się podstawowym rozgrywającym drużyny narodowej. To już zależy jednak tylko od niego samego.
Krzysztof Mecner