Z MAŁEJ SPRAWY DUŻY HUK
ZDANIEM WETERANA
Z MAŁEJ SPRAWY DUŻY HUK
OPÓŹNIŁ się mój wyjazd na zieloną trawkę, więc piszę jeszcze przed urlopem co mam na sercu. Otóż trudno powiedzieć abym był szczególnie zachwycony występami naszych siatkarzy, wicemistrzów świata przecie, w Lidze Światowej, choć widzę w tym wszystkim co się z kadrą ostatnio działo jakiś realny plan budowania drużyny o mocniejszym niż dotychczas składzie, rezerwach i wzrastającym potencjale. Do graczy rutynowanych dołączają nowi, niekoniecznie młodsi (Czarnowski) ale z większym zapałem do wyczerpującej pracy (przecież po trudnych bojach ligowych) w reprezentacji. Doszło do kadrowej ścisłej czołówki kilku zawodników z dużym, nienadszarpniętym jeszcze potencjałem m.in. Kurek, Bartman; ma Castellani niezłą mieszankę, w której rutyniarze też mogą jesienią złapać dobrą formę. Zresztą już ostatnio, w meczach z Niemcami taki np. Daniel Pliński pokazał na co go stać. Ma facet niesamowity instynkt w grze blokiem, jak to się mówi – czuja. Tylko po kiego licha Castellani przed Światówką tak mocno akcentował (takie odniosłem w każdym razie wrażenie) nasze szanse w walce o finał w Argentynie. Oczywiście zawsze dobrze jest stawiać wysokie cele, ale umiar w tym też jest czasem wskazany, tym bardziej, jeśli się traktuje dany okres pracy poligonowo. Teraz zresztą, już po wstępnym ukształtowaniu trzonu zespołu, przyjdzie trudny sprawdzian w świetnie obsadzonym Memoriale Wagnera. Zostanie jednak jeszcze sporo czasu do rozpoczynających się pod koniec września mistrzostw świata. Jeśli na nich zajdziemy wysoko, wszystkie ewentualne wynikowe potknięcia na etapie przygotowań do MŚ pójdą w niepamięć. Co daj Boże, amen.
Niepokoiły pewne personalne zawirowania w kadrze siatkarek. Jerzy Matlak dawał niepokojące sygnały, że mu się skład rozsypuje, leczą niektóre panie urazy, niektóre, jak np. Dziękiewicz się wycofały. Na turnieju w Montreux pojawiły się więc w reprezentacji nowe twarze. Prawdziwym sprawdzianem będzie jednak cykl zawodów World Grand Prix, zaczynający się dla nas 6 sierpnia w Gdyni spotkaniami z Niemcami, Dominikaną i USA. W 19-osobowej kadrze na tę imprezę, której skład musiał trener podać ze sporym wyprzedzeniem, znalazły się na szczęście mocne zawodniczki z Sadurek, Skorupą, Barańską, Bednarek-Kaszą, Zenik i Skowrońską-Dolatą na czele. Na zgrupowaniu w Szczyrku pojawiła się też Małgorzata Glinka, która wraca do gry. To bardzo cieszy, mimo że prawdopodobnie Glinka chyba nie zagra w kadrze w tym sezonie.
W Gdyni nie spodziewam się jakiegoś wystrzału, bo to nie ten etap, ale mam nadzieję, że poniżej pewnego przyzwoitego poziomu drużyna nie zejdzie a na jesieni, w mistrzostwach świata, mimo narzekań lubiącego mruczeć (a znam go od podszewki od lat wielu) Jurka Matlaka, znajdzie się w czołówce (marzy się podium).
Jeszcze słówko o sprawie ostatnio bulwersującej, czyli dymisji rozgrywającego Łukasza Żygadły. Czy naprawdę panowie, zawodnik i ci z centrali, nie mogli sprawy załatwić bezpośrednio między sobą, wyjaśnić sobie swoje stanowiska bez pośrednictwa mediów? Po czorta ten hałas, Żygadle się coś nie podoba czy też Żygadło się nie podoba trenerowi (może jeszcze komuś), to rozstanie przecież nie jest tragedią narodową.
Główny Komisarz PlusLigi, Cezary Matusiak, skończył tworzyć, zlecony mu plan czy jak to nazwiemy inaczej – kalendarz i system rozgrywek ligowych. Rozgrywki mają się zacząć 23 października, skończyć pod koniec kwietnia, w fazie zasadniczej każdy z każdym, w drugiej – dwie grupy 1-6 i 7-10, pewne zmiany w play-offach. Po wstępnej zgodzie klubów (większość za) zgłoszono pewne zastrzeżenia, po ich rozpatrzeniu podamy ostateczną (prawdopodobne tą pierwszą) wersję.
Janusz Nowożeniuk