Zadyszka?
W rozgrywkach europejskich pucharów żarty się skończyły i zaczyna się decydująca faza, w której praktycznie nie ma już miejsca na chwilę słabości. Polskie drużyny do tej pory spisywały się w pucharowych rozgrywkach wyśmienicie i w komplecie przechodziły kolejne szczeble rozgrywek. Teraz jest już trudnej i po ostatniej serii spotkań pucharowych trudno być wielkim optymistą.
Na pewno będziemy mieć drużynę w finale Ligi Mistrzów, ale euforii po tym też nie ma, gdyż mistrza Polski awansowano do finału „z urzędu” po podjęciu się przez klub organizacji najważniejszego turnieju w europejskiej siatkówce. Skra już dwa razy organizowała finał, dwa razy zdobywała brązowe medale Ligi Mistrzów. Czy za trzecim razem będzie w stanie osiągnąć coś więcej? Rywale jak zawsze będą piekielnie mocni. Faworytem pozostaje Trentino, które pewnie zmierza do łódzkiego turnieju finałowego.
Bardzo liczyliśmy, że w tym finale zagrają dwie polskie drużyny. Oglądając jednak pierwszy mecz ZAKSY z tureckim Arkasem trudno mieć wielkie nadzieje. Zdziesiątkowana przez kontuzje kędzierzyńska ekipa nie dała rady Turkom u siebie, a na wyjeździe będzie przecież znacznie trudniej. Może do składu wróci Paweł Zagubny, a jego brak był w tym feralnym meczu widoczny. Szansa ucieka, a szkoda gdyż ZAKSA na ten finał zasługuje. Kłopoty tej drużyny przyszły w najmniej odpowiednim momencie.
Podobnie jest w rywalizacji siatkarek. Muszynianka, która wydawała się być naszym najmocniejszym atutem, została na własnym parkiecie zdruzgotana przez słynny francuski Cannes. Na szczęście po zmianach w regulaminie porażka 0:3 nie oznacza straty wszystkich szans. Można przecież wygrać na wyjeździe i liczyć na „złotego seta”. To będzie jednak bardzo trudne.
Dużo większą szansę ma z kolei Atom Trefl. Wygrana nad Klubowym Mistrzem Świata Rabitą Baku to już ogromny sukces sopockich siatkarek. Cieszy, że po kolejnym niepowodzeniu i przegranej w finale Pucharu Polski ten zespół potrafił się zmobilizować. Po tej wygranej szansa na awans jest ogromna. I jest to zadanie do zrealizowania.
Lepiej nam idzie w Pucharze CEV. Asseco Resovia co prawda nie wykorzystała w Turcji szansy na pokonanie Fenerbahce, ale wszystko ma w swoich rękach i powinna przy wsparciu własnej publiczności odrobić straty i awansować do kolejnej rundy. Sensację sprawiły siatkarki BKS Aluprofu, które po wyeliminowaniu słynnej Urałoczki, pokonały u siebie bodaj najlepszy obecnie włoski klub z Arsizio. W rewanżu czeka je co prawda arcytrudne zadanie, ale „złoty set” ma przecież już teraz zapewniony i warto wykorzystać wielką szansę.
W Challenge Cup też nasze drużyny grają „w kratkę”. AZS Politechnika przegrała na wyjeździe z Dynamem Krasnodar, Tytan AZS Częstochowa pokonał u siebie hiszpańską Almerię. Tu wszystko jest wciąż otwarte, choć obie nasze ekipy czekają ciężkie spotkania rewanżowe. Wielką szansę awansu do kolejnej rundy mają też siatkarki Impelu Gwardii Wrocław, które do zera ograły w pierwszym meczu rywala ze Szwajcarii.
W sumie ta faza pucharowa okazała się jednak dla polskich drużyn bardzo trudna i liczyliśmy wszyscy na lepsze rezultaty. Rywalizacja jednak trwa, a przed jej zakończeniem trudno się silić na uogólnienia, gdyż w sporcie wszystko jest możliwe, czego w przeszłości wielokrotnie mieliśmy przykłady. Miejmy jednak nadzieję, że te kilka porażek naszych drużyn to… chwilowa zadyszka, a nie początek głębszego kryzysu.
Rozgrywki pucharowe są wciąż najbardziej frapującą rywalizacją klubową w Europie, choć przechodzą kryzys organizacyjny. CEV nigdy nie był tak bogatą federacją jak FIVB. W światowej rywalizacji z nagrodami pieniężnymi światowej federacji jest dużo lepiej niż w rywalizacji kontynentalnej. CEV nie ma już jak niegdyś sponsorów europejskich pucharów co sprawia, że ta rywalizacja jest kosztowna i zamiast przynosić klubom zyski powoduje finansowe straty. W sporcie jednak nie można wszystkiego przeliczać na pieniądze, więc w pucharach trzeba grać. Inna sprawa, że Europejska Federacja Siatkówki będzie musiała stawić czoła krytyce i przemyśleć sprawę w jaki sposób pucharowa rywalizacja w Europie powinna się rozwijać. Na razie jednak najważniejsza jest sportowa strona rywalizacji, a w niej wciąż mamy nadzieje na sukcesy.
Krzysztof Mecner