Zagraniczny wirus matematyczny
Zrozumiałbym gdyby Lorenzo Bernardi pomylił się przy liczeniu medali i trofeów, które wywalczył podczas fantastycznej kariery siatkarza. Jest tego tak dużo, że wymienienie wszystkich zajęłoby Włochowi więcej czasu niż trwały wszystkie sety wygrane w tym sezonie przez Jastrzębski Węgiel. Choć to akurat żadna sztuka, bo wicemistrzowie Polski przegrywają w tym sezonie w PlusLidze wszystko jak leci. Przy okazji gratulacje za awans do II rundy play-off Ligi Mistrzów. Rywal nie był wprawdzie szczególnie wymagający, ale dla jastrzębian przejście każdej przeszkody jest w tym roku ogromnym wyzwaniem i sporym sukcesem.
W meczu z Fartem pomylił się nie tylko Włoch, ale pomagający mu drugi trener i statystyk zespołu. Co gorsza, nieregulaminowej zmiany nie dostrzegli także komisarz i sekretarz zawodów oraz drugi sędzia, czyli osoby, odpowiedzialne za pilnowanie poprawności zmian. Żaden z nich nie zauważył, że na boisku po jednej stronie siatki przebywa czterech zawodników zagranicznych – Benjamin Hardy, Igor Yudin, Lukaš Diviš i Mitja Gasparini, który na chwilę wszedł na zagrywkę.
Jastrzębska wpadka to nie pierwszy taki błąd w PlusLidze. Kłopoty z liczeniem do czterech mieli wcześniej inni trenerzy. Przed dwoma laty Resovia przegrała walkowerem mecz z Politechniką, bo trener Andrzej Kowal wpuścił na boisko czwartego obcokrajowca. Po tamtej wpadce władze PlusLigi wprowadziły specjalny system mający wyeliminować podobne błędy. – Kazałem sekretarzom żeby numery zawodników zagranicznych wpisywali w kratce. Uczulaliśmy ich na ten błąd podczas odpraw – mówi szef sędziów Andrzej Lemek. W Jastrzębiu system nie zadziałał, mimo że przed spotkaniem sędzia Paweł Burkiewicz apelował do wszystkich o pilnowanie liczby obcokrajowców! Jastrzębski Węgiel jest jednym z tych zespołów w PlusLidze, które – mając w składzie więcej niż trzech obcokrajowców – są zagrożone zagranicznym wirusem matematycznym.
Bernardi miał mniej szczęścia niż jego koledzy po fachu. Ljubomir Travica (Resovia) i Igor Prielożny (poprzednik Bernardiego) w tym sezonie też chcieli wstawić czwartego obcokrajowca, ale matematycznym kunsztem wykazali się sędziowie, którzy na zmianę nie zezwolili. Skończyło się tylko na żółtych kartkach za opóźnianie gry. Bernardiego nie miał kto skorygować, bo skład sędziowski wyraźnie przysnął.
Błąd zauważył po meczu statystyk Jastrzębskiego Węgla, który powiedział o tym prezesowi klubu Zdzisławowi Grodeckiemu.
więcej na blogu Kamila Drąga: http://dragiempoglowie.sports.pl/2011/02/08/zagraniczny-wirus-matematyczny/
Powrót do listy