Zapomniane „srebro”
Nasza męska reprezentacja pilnie przygotowuje się do kolejnej edycji mistrzostw Europy, które we wrześniu rozegrane zostaną na boiskach Danii i Polski. To z pewnością najważniejsza dla kadry Andrei Anastasiego impreza w tym roku, na którą wszyscy czekają z wielkimi nadziejami. Mimo niepowodzenia w World Grand Prix na pewno nasza kadra będzie jednym z faworytów mistrzostw.
Najważniejszym elementem przygotowań będzie tradycyjny już Memoriał Huberta Wagnera, w którym następcy „złotej drużyny” będą rywalizowali z silnymi reprezentacjami Niemiec, Rosji i Holandii. Oprócz emocji sportowych będzie jednak też okazja do wspomnień, bo przecież Wagner i jego podopieczni przeszli do legendy polskiego sportu, a ich dramatyczne mecze na mistrzostwach świata w Meksyku i Igrzyskach Olimpijskich w Montrealu przeszły do historii polskiej siatkówki.
Wagner objął kadrę w 1973 r. i w właśnie mija 40-rocznica jego pierwszego sukcesu z drużyną narodową. W tym pierwszym roku pracy z siatkarzami najważniejszą siatkarską imprezą na świecie był III Puchar Świata rozgrywany w Czechosłowacji. Ten niezwykle ciekawy turniej po raz pierwszy rozegrano w Polsce w 1965 r., a nasza drużyna wywalczyła pod kierunkiem Zygmunta Krausa wówczas pierwszy medal na światowej imprezie. Wagner grał wówczas w drużynie narodowej, ale Kraus ostatecznie postawił na innych graczy w Pucharze Świata. Hubert Wagner zagrał za to w kolejnej edycji Pucharu Świata w 1969 r., zresztą bardzo nieudanym dla naszej drużyny.
W trzeciej edycji nasza kadra zdobyła na parkietach Czechosłowacji srebrny medal, przegrywając jedynie po dramatycznym meczu 2-3 z drużyną ZSRR. Ten srebrny medal jest nieco „zapomniany” tym bardziej, że Pucharowi Świata cieszyły dość nieprzewidziane okoliczności i FIVB nie uznaje obecnie tego turnieju za w pełni oficjalny.
Wszystko się skomplikowało przez polityczny spór między Czechosłowacją i Koreą Południową. W założeniach w Pucharze Świata grają najlepsze drużyny z poszczególnych kontynentów, ale państwo czechosłowackie odmówiło wydania wiz wjazdowych drużynie koreańskiej. Spotkało się to z ostrą reakcją FIVB, która nakazała organizatorom zmianę stanowiska. Czechosłowacja obstawała przy swoim, więc światowa federacja postanowiła nie uznawać tego turnieju za oficjalny.
Turniej jednak rozegrano w zaplanowanej obsadzie. Zagrały wszystkie najlepsze ówczesne drużyny świata. Zresztą poziom tego turnieju był znakomity, a po decyzjach FIVB nazwano go także Pucharem Przyjaźni jakkolwiek by to groteskowo brzmiało po tych politycznych kłótniach. Obecnie FIVB nie uznaje tego turnieju za Puchar Świata, choć wielu statystyków sportu go honoruje bo przecież turniej został rozegrany.
Mecze tego Pucharu Świata były dla kadry Wagnera pierwszym krokiem w drodze na siatkarski szczyt. Po niepowodzeniu na Igrzyskach Olimpijskich w Monachium (dopiero 9. miejsce) w tym Pucharze Świata Polska pokazała moc, pokonując przecież mistrzów olimpijskich Japończyków, znakomitą Czechosłowację czy mistrzów świata drużynę NRD. Ten „zapomniany” medal pod kierunkiem Wagnera zdobyli: Gawłowski, Bosek, Stefański, Bebel, Zarzycki, Skorek, Such, Gościniak, Wójtowicz, Rybaczewski, Skiba i Jasiukiewicz. Większość z nich w kolejnych latach sięgała po najwyższe laury. W kolejnych latach z tej drużyny nie grał w kadrze tylko Jan Such – znany w ostatnich latach w Polsce jako trener czołowych drużyn.
Wagner był niezwykle zadowolony z tego startu, a kilka miesięcy jego pracy przyniosło bardzo szybko znakomite efekty. Kolejne lata i medale w następnych ważniejszych imprezach (złoto w MŚ, srebro w ME i złoto w IO) sprawiły, że trochę o tym medalu zapominamy.
Te polityczne zawirowania z Pucharem Świata w 1973 r. spowodowały, że FIVB postanowił w 1977 r. na stałe ten turniej przenieść do Japonii. W latach 90-tych Puchar Świata przeniesiono na rok poprzedzający igrzyska tworząc z niego najważniejszy turniej kwalifikacyjny.
W 2011 r. kadra Anastasiego zajęła w Pucharze Świata drugie miejsce, zdobywając jednocześnie kwalifikację do Londynu. Był to więc trzeci medal naszej kadry w tej imprezie, wliczając ten „problematyczny” medal z 1973 r.
Memoriał Wagnera będzie służył i innym radosnym wspomnieniom z przeszłości związanym z naszym legendarnym szkoleniowcom. A obecni kibice wierzą, że następcy ekipy Wagnera będą równie skutecznie rywalizować ze światową czołówką.
Krzysztof Mecner