Żegnaj Daniel
Daniel Castellani już więcej nie poprowadzi naszej reprezentacji. Prezydium zarządu PZPS postanowiło rozwiązać kontrakt Argentyńczyka i poszukać innego szkoleniowca. Przyczyna jest oczywista, klęska naszej drużyny narodowej na niedawno zakończonych mistrzostwach Europy. Zresztą Castellani zachował się jak mężczyzna, wziął całą winę na siebie i zaraz po ostatnim meczu MŚ z Bułgarią oddał się do dyspozycji zarządu.
Dyskusja czy powinien dostać kolejną szansę trwała od wielu dni. Jego poprzednik Raul Lozano po klęsce w mistrzostwach Europy 2007 r. i porażce w europejskich kwalifikacjach do igrzysk szansę kolejną dostał, ale na igrzyskach w Pekinie także medalu nie zdobył.
Z jednej strony wszyscy pamiętamy poprzednie zasługi Daniela Castellaniego dla naszej siatkówki. Z drugiej, co podkreśla wielu szkoleniowców, po takiej klęsce trener zwykle traci „grunt pod nogami” i pewność siebie. A dla polskiej siatkówki najważniejszą sprawą jest obecnie wywalczenie kwalifikacji olimpijskiej, co po mistrzostwach świata wydaje się być znacznie trudniejsze, gdyż w rankingu spadliśmy o kilka miejsc.
Mimo wszystko na pewno Daniel Castellani zostanie zapamiętany w Polsce dobrze, a jego wcześniejszych sukcesów nikt już mu nie odbierze. Najpierw jako trener bełchatowskiej Skry wywalczył z nią przecież dwukrotnie mistrzostwo Polski. Jako trener reprezentacji wywalczył jedyny w naszej historii tytuł mistrza Europy mężczyzn, co nie udało się przecież niegdyś nawet legendarnemu Hubertowi Wagnerowi. Z drugiej strony oprócz sukcesów miał też porażki. Dwa razy nic nie zwojował w Lidze Światowej, którą w Polsce zawsze darzy się szczególnym sentymentem. Na klęskę w mistrzostwach świata złożyło się wiele czynników. I niesprawiedliwy regulamin, i słabsza dyspozycja kilku kluczowych zawodników. Jednak odpowiedzialność za całość spada na przywódcę, a takim był Castellani.
Dobrze się stało, że decyzję podjęto szybko. Nowy trener reprezentacji, ktokolwiek nim będzie, musi mieć przecież czas by przeanalizować przeszłość i zbudować swoją wizję na przyszłość. Kandydatów na to eksponowane stanowisko zapewne nie zabraknie. Zobaczymy czy PZPS zdecyduje się na kolejny konkurs czy też powierzy kadrę wybranemu przez siebie kandydatowi. Można się zastanawiać czy po raz kolejny powierzyć zespół narodowy zagranicznej gwieździe czy też spróbować zatrudnić krajowego fachowca. To z pewnością będzie jeszcze dogłębnie analizowane i dyskutowane.
Przed naszą kadrą bardzo trudne wyzwania w najbliższym sezonie. Najpierw czeka nas kolejna edycja Ligi Światowej, której „odpuszczać”, jak to czasami robił Argentyńczyk, już absolutnie nie wolno. Nie tylko z tego powodu, że turniej finałowy odbędzie się w naszym kraju, ale także dlatego, że Liga Światowa rozgrywana na rok przed igrzyskami olimpijskimi jest „z klucza” najważniejsza. Można bowiem zdobyć w tych rozgrywkach masę punktów rankingowych, a te w dużej mierze decydują potem o kwalifikacji do turniejów przedolimpijskich.
Jeszcze ważniejsze będą przyszłoroczne mistrzostwa Europy. Można z nich przecież awansować zarówno do Pucharu Świata – pierwszej olimpijskiej kwalifikacji, ale także do europejskich kwalifikacji do igrzysk w Londynie. Dlatego wybór nowego selekcjonera musi być starannie przemyślany. I chyba też trzeba myśleć o dwóch poolimpijskich latach, w których organizujemy mistrzostwa Europy i świata. Więc czteroletni kontrakt dla nowego „wodza” kadry wydaje się sprawą naturalną.
Żegnamy Daniela Castellaniego, który był dobrym szkoleniowcem i zdobył sobie serca kibiców biało-czerwonych. Z pewnością długo bezrobotny nie zostanie. Trener jest jednak tak dobry... jak jego ostatni wynik. A ten nie był dla selekcjonera taki jaki wszyscy oczekiwali. Za mistrzostwo Europy i serce do pracy w Polsce należą mu się jednak serdecznie podziękowania!
Krzysztof Mecner