Znów Skra
Wszystkie najważniejsze rozstrzygnięcia sezonu 2009/2010 naszej PlusLigi są już znane. Mistrzem Polski po raz szósty z rzędu została Skra Bełchatów. Żadna to niespodzianka, bo przecież przed sezonem każdy sympatyk siatkówki uważał ten zespół za faworyta, choć wielu liczyło iż po latach dominacji wreszcie ktoś dobierze się do hegemona polskiej klubowej siatkówki.
Skra nie miała fantastycznego sezonu. Porażki w Pucharze Polski i słabsza postawa w turnieju finałowego Ligi Mistrzów były bolesne. Walka o mistrzostwo kraju stała się w tej sytuacji dramatyczną walką tej drużyny by nie spisać sezonu na straty. Widać było w tych ostatnich spotkaniach, że zespół nie gra takiej siatkówki do jakiej jest predysponowany mając tylu medalistów światowych imprez w składzie. A jednak obronił prymat. Dodając do tego tytuł klubowego wicemistrza świata zdobyty na początku sezonu w jakiś sposób siatkarze starego-nowego mistrza mogą się czuć usatysfakcjonowani. Kibicom mały niedosyt jednak pozostał. To może i dobrze bo drużyna na kolejny sezon będzie miała kolejne wyzwania do zrealizowania.
Najlepszym zdaniem wielu graczem PlusLigi w tym sezonie był Rosjanin Paweł Abramow z Jastrzębskiego Węgla. To on poprowadził Jastrzębie do zdobycia pierwszego w swej historii Pucharu Polski i do finału rozgrywek play off. Jak na ironię gra w tych finałach nieco Abramowowi nie wyszło. Gdyby grał w tych dwóch ostatnich spotkaniach tak jak w finale Pucharu Polski, a także utrzymał rewelacyjną formę sprzed kilku tygodni Igor Yudin – Jastrzębie mogłoby zdetronizować Skrę. Rywal miał jednak zdecydowanie silniejszy skład. Gdy patrzyło się na ławkę rezerwowych Skry (sami medaliści ME i MŚ oraz reprezentanci: Antiga, Bąkiewicz, Wnuk, Dobrowolski, Novotny) nawet dowcipkowano, że gdyby z tej „ławki” stworzyć szóstkę to... spokojnie awansowałaby do najlepszej czwórki naszej ligi. W sumie Jastrzębie miało jednak fantastyczny sezon: krajowy puchar i wicemistrzostwo to cenne osiągnięcia. Po ceremonii dekoracji medalami jednak też widać było mały niedosyt. Druga korona tego sezonu nie była bowiem tak odległa. To stwarza nadzieję, że za rok ten zespół znów będzie niesamowicie groźny. Ciut zawiedzione mogą się czuć drużyny ZAKSY i Resovii, które jeszcze walczą o brązowy medal. Oczekiwania wobec tych drużyn (zwłaszcza wobec rzeszowian) były jednak ciut wyższe, choć o jakimś wielkim zawodzie w wypadku tych dwóch drużyn nie można mówić.
Oceniając ligę - na plus trzeba określić także postawę Domexu Częstochowa, który mimo straty Dawida Murka potrafił wywalczyć miejsce w europejskich pucharach. Pochlebnie można mówić także o beniaminku Pamapolu Wieluń, który poradził sobie w roli debiutanta i zachował miejsce w krajowej elicie. Dobrze ocenić należy też zespół z Olsztyna, który już niedługo będzie znów groźny dla najlepszych.
Największy zawód sprawiła niewątpliwie bydgoska Delekta. Zespół, który przed sezonem kupił kilka siatkarskich gwiazd nie zdobył nic, bo szósta lokata to żaden wyczyn. To samo tyczy radomskiego Jadaru i warszawskiej Politechniki. Te drużyny stać na lepszą grę. Trochę żal wszystkim Politechniki. Stolica kraju straciła ostatni bastion kontaktu z siatkarską elitą w Polsce, co jest trochę smutne. Oczywiście czasy z dawnych lat gdy miała tych drużyn kilka (w 1972 r. w 8-drużynowej ekstraklasie były np. trzy zespoły ze stolicy) to przeszłość, ale by nie mieć żadnego przedstawiciela w ekstraklasie...
AZS AWF Warszawa zdobył w historii polskiej siatkówki 20 tytułów mistrza Polski i jeszcze długo nikt tego rekordu nie pobije. Skra z szóstym tytułem zrównała się z AZS Częstochowa i wyżej od niej jest jeszcze tylko Legia Warszawa (8 tytułów). AZS Warszawa niegdyś zdobył 10 mistrzowskich tytułów z rzędu (1952-1961). Skra zdobywając szósty z rzędu tytuł może się... przymierzyć do tego rekordu. Pytanie tylko czy krajowi rywale na to pozwolą.
W sporcie nikt nie lubi długiej stabilizacji, a z powodu tej rzadkiej dominacji Skry wielu narzeka, że liga jest nudna bo rozstrzygnięcia łatwo przewidzieć. W sporcie jest jednak tak, że by być najlepszym trzeba to udowodnić na parkiecie a nie w spekulacjach czy wywiadach. A na parkiecie ciągle najlepszy jest w Polsce zespół z Bełchatowa i mimo różnych narzekań, za to trzeba mu oddać należny „hołd”.
Krzysztof Mecner