1/4 finału PlusLigi: Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Ślepsk Malow Suwałki 3:1
Sezon rozpoczęli od wygrania Superpucharu Polskiej Ligi Siatkówki, niedawno zdobyli TAURON Puchar Polski, a kilka dni temu pokonali na wyjeździe w półfinale Ligi Mistrzów Zenit Kazań. Nic więc dziwnego,że siatkarze Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle są zdecydowanymi faworytami ćwierćfinałowej rywalizacji w PlusLidze ze Ślepskiem Malow Suwałki. Pierwszy mecz we własnej hali wygrali 3:1. Nagrodę dla MVP otrzymał amerykański środkowy David Smith.
W rundzie zasadniczej tego sezonu kędzierzynianie zdobyli prawie dwa razy więcej punktów, niż Ślepsk, bo gracze trenera Andrzeja Kowala mieli ich na swoim koncie 36, a zawodnicy Nikoli Grbicia 70. ZAKSA oczywiście wygrała fazę zasadniczą, a ekipa z Suwałk dostała się do play-off z ostatniego wolnego miejsca. Zespół trenera Kowala bardzo dobrze spisał się w ostatnich, decydujących meczach, dzięki czemu wyprzedził m.in. Indykpol AZS Olsztyn, czy GKS Katowice.
Suwalszczanie jednak rozpoczęli ten mecz, jakby... o tym niewiedzieli. Powiedzieć, że zagrali bez kompleksów to nic nie powiedzieć. Pierwszą partię rozpoczęli od skutecznego ataku Bartłomieja Bołądzia i dwóch asów serwisowych Cezarego Sapińskiego, a po asie Andreasa Takvama wygrywali 8:3. Zespół Kowala nie zamierzał się na tym zatrzymywać, wykorzystując do bólu ospałość gospodarzy. Niewielu graczy w ostatnich sezonach miało przyjemność prowadzenia 10:4, 17:9, czy 20:14 w hali Azoty w Kędzierzynie-Koźlu. Bardzo dobra gra w obronie, solidne przyjęcie, skuteczny atak - wszystkie te elementy dobrze grały w ekipie Ślepska Malow. Pierwszą partię ludzie Kowala wygrali 25:17!
- Wiele osób widzi w nas zawsze faworyta i my czasami temu ulegamy, a zawsze musimy zachowywać pełną koncentrację - mówił w trakcie niedawnego turnieju o TAURON Puchar Polski libero kędzierzyńskiej drużyny Paweł Zatorski. Oczywiście, trzeba chwalić drużynę z Suwałk za występ w pierwszej partii, ale w dużej mierze była to jednak "zasługa" apatyczność miejscowych. Gdy w drugim secie zawodnicy Grbicia zagrali już bez przestoju w pierwszej części partii, to pewnie wygrali. Ambitnie grający zawodnicy z Suwałk kilka razy zbliżyli się na 3-4 punkty do gospodarzy, ale za chwilę ich strata znów się powiększała. I po przegranej 17:25 pierwszej partii udanie zrewanżowali się gościom, wygrywając drugą do... 16.
Kolejna partia wyglądała niemal bliżniaczo. Choć było widać po zawodnikach z Kędzierzyna-Koźla, że to nie jest ich najlepszy dzień, to grali na tyle mądrze, by nie obudzić w rywalach nadziei na sprawienie sensacji. Na początku zbudowali sobie prowadzenie (4:0) i zwyczajnie kontrolowali przebieg gry. A w końcówce jeszcze raz wrzucili wyższy bieg i kolejny raz rozbili rywali 25:16.
Być może w przerwie między trzecim, a czwartym setem trenerowi Kowalowi udało się przekonać jego graczy, że są w stanie jeszcze przedłużyć ten mecz, bo suwalszczanie zaczęli czwartego seta w stylu podobnym, do tego z pierwszego. Różnica była jednak taka, że gospodarze najdalej pozwolili im uciec na 6:3, a po ataku Kamila Semeniuka o początkowej przewadze Ślepska Malow nikt już nie pamiętał, gdy na tablicy wyników był remis 8:8. Gdy było już 21:14 wydawało się, że emocji żadnych już być nie może, ale goście z północnej Polski jeszcze raz poderwali się do ataku. Przy kapitalnych zagrywkach Marcina Walińskiego zmniejszyli przewagę gospodarzy do dwóch punktów (21:19), ale przy kolejnym serwisie Waliński pomylił się minimalnie, po czym ataki skończyli Aleksander Śliwka i Łukasz Kaczmarek. Pierwszego meczbola obronili, ale przy drugim, gdy znów skutecznie zaatakował Kaczmarek szans już nie było. Grupa Azoty ZAKSA wygrała 25:21 i cały mecz 3:1.
Relację punkt po punkcie oraz statystyki z tego starcia można znaleźć tutaj.
Powrót do listy